Unijny sąd w Luksemburgu zajmie się sprawą zawyżonej opłaty za wydawane w Polsce do kwietnia zeszłego roku karty pojazdów sprowadzanych z zagranicy; wysokość opłaty - 500 zł - uznał już za sprzeczną z prawem Trybunał Konstytucyjny.
Służby prasowe Sądu Pierwszej Instancji UE podały w środę, że ma on rozstrzygnąć, czy obciążenie osób sprowadzających z zagranicy samochód tak wysokimi kosztami wydania karty nie było sprzeczne z unijną zasadą niedyskryminacji podatkowej, zapisaną w art. 90 traktatu.
Głosi on, że "żadne państwo członkowskie nie nakłada bezpośrednio lub pośrednio na produkty innych państw członkowskich podatków wewnętrznych jakiegokolwiek rodzaju wyższych od tych, które nakłada bezpośrednio lub pośrednio na podobne produkty krajowe".
Pytanie o zgodność obowiązujących od 20 sierpnia 2003 do 15 kwietnia 2006 polskich przepisów z prawem UE przesłał do Luksemburga sąd rejonowy w Jaworznie, przed którym toczy się sprawa jednego z wielu Polaków, którzy musieli zapłacić 500 zł za wydanie karty do sprowadzonego z zagranicy samochodu.
W styczniu zeszłego roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wysokość opłaty jest sprzeczna z prawem, gdyż znacząco przekracza koszty produkcji i dystrybucji karty i w istocie stanowi zakamuflowany podatek wprowadzony w drodze rozporządzenia, a nie - jak tego wymaga konstytucja RP - ustawy.
Do Trybunału Konstytucyjnego zwrócił się rzecznik praw obywatelskich, zaalarmowany listami Polaków, którzy sprowadzili z zagranicy samochód i uznali wysokość opłaty za dyskryminującą - komplet dokumentów do nowego samochodu kupowanego w Polsce kosztował bowiem kilkakrotnie mniej.
Od 15 kwietnia zeszłego roku opłatę za wydanie karty każdego pojazdu rejestrowanego w Polsce po raz pierwszy obniżono do 75 złotych. Niemal natychmiast polskie wydziały komunikacji i sądy zostały zasypane wnioskami o zwrot nadpłaconych 425 zł.
W karcie pojazdu są m.in. informacje o samochodzie, kolejnych właścicielach oraz wprowadzonych zmianach technicznych, np. nowym silniku czy instalacji gazowej.
Michał Kot (PAP)