Czy upał niszczy szare komórki?
Wraz z nagłymi falami ciepła, na giełdach i placach komisowych wszyscy kupujący samochody zapragnęli aut z klimatyzacją. Nic w tym dziwnego, gdyż jazda w chłodzie jest dużo większą przyjemnością, niż w nagrzanej przez słońce puszce. Jedyny problem to fakt, iż niewielu chce za klimatyzację zapłacić.
Dla kupujących nowe samochody w salonie mamy fatalną informację. Od czasu, jak Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, sytuacja na rynku samochodów używanych znacznie się zmieniła i wszystkie dodatki, za które słono płacimy w salonie, będą później prezentem dla kupujących samochód używany. Nie chcą oni bowiem dopłacać za salonowe dodatki.
Do 2004 r. podział rynku był bardzo klarowny. Osoby zamożne jeździły samochodami lepiej wyposażonymi, z kolei dysponujący mniej zasobnym portfelem jeździli wersjami uboższymi, a osoby które dokładnie liczyły się z każdym groszem, kupowały wersję podstawowe lub lepiej wyposażone modele sklasyfikowane klasę niżej. Dotyczyło to nie tylko pojazdów nowych z salonu, ale także tych z rynku wtórnego. Oczywiście na giełdach różnica ceny poszczególnych klas wyposażeniowych nie była identyczna jak w salonie, ale samochody używane także różniły się ofertami cenowymi. Tak było kiedy byliśmy zacofanym postkomunistycznym krajem, który dążył do europejskiej kultury.
Obecnie będąc w Zjednoczonej Europie, wraz z nieograniczonym importem, sytuacja stanęła na głowie. Podział na osoby, które stać na zakup drogich i bogato wyposażonych aut, oraz na mniej zamożnych, kupujących modele uboższe istnieje tylko w salonach. Na rynku wtórnym podział taki zniknął. Według kupujących używkę, każdy samochód powinien mieć maksymalnie wyposażenie, a elektryczne szyby, elektryczne lusterka, ABS i klimatyzacja powinny być standardem.
Jedyny problem to fakt iż niewiele osób chce za te dodatki zapłacić. Ogrom samochodów na rynku i powszechność Internetu sprawiają, że szukający samochodu do wyszukiwarki internetowej wpisują markę, model, rocznik i szukamy wg. minimalnej ceny. Dzięki temu otrzymujemy szeroki wachlarz cenowy, ale patrzący z reguły nie przyjmują do wiadomości, iż za dodatki trzeba zapłacić. Szukają cen minimalnych. Nieważne czy samochód jest kupiony w polskim salonie, jest od pierwszego właściciela i używany od święta, czy od niemieckiego bauera, który traktował go jak dojną krowę, a jego pracownicy zajeździli go na śmierć. Liczy się to, iż ten sprowadzony ma klimatyzację, a drugi nie. Oczywiście fakt, iż jeden jest w stanie idealnym, a drugi modelem który byśmy nigdy, widząc go w Niemczech, nie kupili, nie robi najmniejszego wrażenia. Liczy się pełen wypas. Dla większości kupujących samochody na giełdach zaskakujące będzie zapewne, że w Europie zachodniej samochody używane są selekcjonowane także wg wyposażenia (naturalnie
również względem stanu technicznego). Dodatkowo każdy model może posiadać bogate wyposażenie, ale często są także oferty z wyposażeniem, które prawdziwego Polaka obraża. I tutaj rodzi się możliwość oszustwa.
Będąc ostatnio w Niemczech w jednym z autohaus’ów zobaczyłem kilka VW Golfów IV z roku 2000. Najładniejszy model TDI z przebiegiem 120 000 km, nie miał jednak klimatyzacji. Stojący obok samochód z przebiegiem prawie 200 000 km miał już klimatyzację. Najdziwniejsze jednak to, że obydwa, mimo różnicy przebiegu i stanu technicznego, (wersja bez klimatyzacji była perełką) miały tę samą cenę 3900 Euro. Jak wytłumaczył mi pracownik komisu, cena fakturowa nowego, lepiej wyposażonego była wyższa, więc nie mógł on stracić więcej. A że ma taką samą cenę jak wersja ładniejsza, wynika z gorszego stanu technicznego (większa strata wartości). Podczas tej rozmowy na plac weszło kilku handlarzy, którzy ze śmiechem patrzyli na samochody. Jak tłumaczyli mi taki sam model kupili za 2300 Euro. Wychodząc z nimi z placu zobaczyłem to cudo - przebieg 380 000 km, błotnik tylny z łuszczącym się lakierem bezbarwnym, przedni błotnik do
lakierowania, zderzaki obdarte z lakieru. Słowem obraz nędzy i rozpaczy. Jednakże jak wytłumaczył mi handlarz: pojazd ma klimę, a resztę szpachla, kit i lakier naprawi. Książka gwarancyjna uwierzytelniająca zrobiony przebieg też się szybko znajdzie.
Tyle tylko, że na samej klimie daleko się nie zajedzie. Jak tłumaczył kiedyś jeden z kierowców rajdowych: jak chcesz jeździć szybko, kup szybki (w domyśle drogi) samochód. Podobnie jest z dodatkami. Chcesz jeździć w luksusie, kup dobrze wyposażony (w domyśle droższy) samochód. Jeżeli będziesz szukał za niewielkie pieniądze czegoś luksusowego, to możesz się sparzyć. Być może za kilka lat zrozumiemy, że każdy jeździ tym na co go stać, a nie odpicowanym złomem który ma klimatyzację.
Bogusław Korzeniowski