Wieść o zaproszeniu Kubicy do włoskiego teamu zelektryzowała Polskę w niedzielę. Marcin Czachorski, rzecznik prasowy Kubicy, który jest w tej chwili liderem cyklu wyścigów World Series by Renault, poinformował, że polski kierowca dostał propozycję wyjazdu z zespołem Minardi na kończący sezon Formuły 1 Grand Prix Chin w Szanghaju.
Polak byłby rezerwowym, trzecim kierowcą w teamie i obok Holendrów Christijana Albersa i Roberta Doornbosa wystartowałby w dwóch godzinnych sesjach treningowych. Na start w kwalifikacjach i samym wyścigu szans raczej nie ma, bo Minardi nie może sobie pozwolić na odstawienie zakontraktowanych kierowców. Ale dla Kubicy to i tak niepowtarzalna, pierwsza w życiu szansa na kontakt z Formułą 1, na zaprezentowanie umiejętności na torze i próba przekonania do siebie szefów zespołów.
W ciągu ostatnich kilku dni pojawiły się jednak wątpliwości, czy udział Polaka w treningach przed Grand Prix Chin dojdzie do skutku. Po pierwsze, zespół Minardi nie podał oficjalnego komunikatu w tej sprawie, a jego biuro prasowe nazywa informacje w Polsce na temat Kubicy spekulacjami.