Czy hakerzy będą przejmować kontrolę nad autonomicznymi samochodami?
Tragiczne wydarzenia w Berlinie przypomniały o problemie wykorzystania samochodów w zamachach terrorystycznych. Po raz kolejny wraca przy tym temat bezpieczeństwa związany z pojazdami autonomicznymi. Czy hakerzy będą mogli przejąć kontrolę nad takim autem i w ten sposób przeprowadzić atak terrorystyczny?
Temat zdalnego przejęcia kontroli nad samochodem znany jest od dawna. Już dziś nowe auta to komputery na kółkach i hakerzy są w stanie zdalnie uruchomić nawet hamulce. A za kilka lat w sprzedaży mają się pojawić samochody autonomiczne, które całkowicie będą sterowane komputerowo. Czy to otworzy nowe możliwości przed przestępcami i terrorystami?
Zacznijmy od tego, co możliwe jest już dziś. Mimo starań producentów, aby jak najlepiej się zabezpieczyć, przejęcie kontroli nad samochodem przez hakerów jest możliwe. Jednak we wszystkich przypadkach, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory, niezbędna była wcześniejsza ingerencja w sprzęt lub oprogramowanie samochodu, a zatem dostęp do pojazdu.
W 2015 r. grupa specjalistów zajmująca się bezpieczeństwem elektronicznym przejęła kontrolę nad hamulcami w jadącym Jeepie, włamując się poprzez system multimedialny. W efekcie koncern FCA był zmuszony do przeprowadzenia akcji serwisowej usuwającej lukę w zabezpieczeniach, co dla firmy oznaczało spory wydatek, gdyż problem dotyczył 1,4 mln samochodów. Podobne problemy miało również BMW. W przypadku niemieckiego koncernu okazało się, że w łatwy sposób można było zdalnie otwierać jego auta.
Co roku organizowana jest impreza CyberAuto Challenge, podczas której uczniowie i studenci starają się złamać zabezpieczenia samochodowych systemów komputerowych. Ma to pomóc producentom w ulepszaniu ich rozwiązań. W tym roku prawdziwym zaskoczeniem okazało się odkrycie pewnego 14-latka. Uczeń udał się do popularnego sklepu z elektroniką, gdzie za 15 dolarów zakupił elementy, z których złożył urządzenie do zdalnego sterowania. Okazało się, że za jego pomocą może kontrolować podstawowe funkcje auta, jak włączenie wycieraczek lub świateł.
Czy to oznacza, że autonomiczne samochody, dzięki którym na drogach ma być dużo bezpieczniej, w rzeczywistości staną się śmiertelnie niebezpiecznymi urządzeniami na kołach? Na pewno producenci takich aut muszą być świadomi zagrożenia i jak najlepiej się przed nim zabezpieczyć. Na szczęście cały czas (przynajmniej dziś) wymagany jest wcześniejszy fizyczny dostęp do samochodu przed przejęciem nad nim kontroli. To oznacza, że klasyczne metody nadal są prostsze i wygodniejsze dla przestępców. Z drugiej strony przejęcie kontroli nad pojazdem z pasażerami to niejedyne zagrożenie. Producenci muszą też zabezpieczyć swoje pojazdy przed modyfikacjami, które np. pozwalałyby dokonać zamachu samochodem bez kierowcy.
Choć dziś brzmi to nieco jak science-fiction, autonomiczne samochody już są testowane i jeżdżą w coraz większej liczbie miejsc na świecie. Według producentów w sprzedaży pojawią się one już w ciągu mniej niż 10 lat. Początkowo mają działać w ramach usług przewozu osób. Również niemal wszyscy producenci ciężarówek pracują nad taką technologią i możliwe, że to właśnie tego typu samochody, które autonomicznie poruszają się po autostradach, będą jednymi z pierwszych, które trafią do sprzedaży i się upowszechnią. Wszystko dlatego, że pozwolą na spore oszczędności firmom transportowym. Niestety w przypadku takich samochodów zabezpieczenia są jeszcze ważniejsze. Wydarzenia z Berlina, a także z lipca z Nicei pokazują, że tiry znalazły się na celowniku terrorystów. Choć nie jest to duże pocieszenie, to jednak wiele wskazuje na to, że "tradycyjne metody", jak porwanie ciężarówki, nadal będą głównym zagrożeniem, gdyż przejęcie zdalnej kontroli nad autonomicznym samochodem będzie zdecydowanie trudniejsze.
sj, Wirtualna Polska