Srebrne pasy na karoserii od lat kojarzą się z potężnym Dodge’m Viperem. Szybko upodobali je sobie również pasjonaci tuningu, którzy poczęli ozdabiać nimi przeróżne „wynalazki”. Na odważny eksperyment zdecydowało się brytyjskie przedstawicielstwo Mitsubishi, okraszając pasami... miejski samochód. Dodatkowe kontrowersje może wzbudzić określenie specjalnej wersji Colta mianem „Black Hawk”. Słysząc o „Czarnym Jastrzębiu” spodziewalibyśmy się kipiącego energią potwora, a nie praktycznego auta, w którym będą się doskonale czuły nawet gospodynie domowe...
Uważne przyjrzenie się specjalnej wersji Colta zdradza, że mamy do czynienia z miejskim rozbójnikiem. Siatki w przednim zderzaku, przyciemnione tylne szyby, mięsista końcówka rury wydechowej oraz potężne alufelgi i opony 205/45/16 błyskawicznie obnażają sportowe aspiracje autka.
Colta uskrzydla silnik 1.5 z turbodoładowaniem. Przyśpieszenie do „setki” w 7,2 sekundy oraz możliwość rozpędzenia się do 212 km/h wprawi w osłupienie większość użytkowników dróg. Koncern przygotuje tylko 200 sztuk, z których każdą wyceniono na około 75 000 PLN. Mistubishi ma również propozycję dla klientów stawiających prezencja auta, a nie osiągi. Colt z trzycylindrowym silnikiem 1.1 jeździ dostojnie, ale potrafi zadowolić się niewielkimi ilościami paliwa. Powstanie 400 egzemplarzy po 48 000 PLN każdy.
Klienci mogą wybrać dowolny kolor karoserii, o ile będzie... czarny. We wnętrzu czekają sportowe fotele, doskonale leżąca w dłoni kierownica oraz całkiem dobrze rozbudowany system car-audio.
Fabrycznie podrasowany Colt doskonale poradzi sobie w miejskiej dżungli. Zwinność, poręczność i dobre osiągi sprawiają, że rzeczywiście zasługuje na miano „Czarnego Jastrzębia”.
Łukasz Szewczyk