Coraz mniej czerwonych Ferrari
We wczesnych latach 90. aż 85 proc. sprzedawanych Ferrari wyjeżdżało z salonów w kolorze czerwonym. Stał się on znakiem firmowym firmy z Maranello, jednak coraz więcej osób uważa, to za zbyt oczywisty, nudny i niewyróżniający się z tłumu wybór. Dzisiaj tylko 45 proc. tych włoskich aut sportowych otrzymuje czerwony lakier.
Jak to się stało, że czerwony jest kolorem Ferrari? Na początku XX wieku hrabia Eliot Zborowski, jeden z pionierów wyścigów samochodowych, zaproponował, aby samochody reprezentujące dany kraj były pomalowane na określony kolor. Po pewnych zmianach zostało ustalone, że Francuzom przypadł kolor niebieski, Brytyjczykom ciemnozielony (słynny "British racing green"), Niemcom srebrny, a Włochom czerwony. Z tego powodu wszystkie wyścigowe Alfy Romeo, Lancie i Maserati były właśnie czerwone. Gdy Enzo Ferrari zaczął konstruować własne samochody ich kolor był oczywisty.
Dzisiaj, w czasie, gdy wyglądem samochodów wyścigowych rządzą głównie wymagania sponsorów narodowe barwy odeszły na dalszy plan. Jednak kolor czerwony przylgnął do Ferrari i do dzisiaj wiele osób uważa, że auta tej marki powinny mieć lakier nazywany "rosso corsa". Mimo to w 2010 roku "jedynie" 45 proc. samochodów Ferrari miało kolor czerwony. Jaki jest tego powód? Ciężko powiedzieć. Włoska firma sama coraz częściej prezentuje swoje samochody innych kolorach, aby zachęcić do nich klientów. Nie da się też ukryć, że klient kupujący samochód Ferrari chce się wyróżniać, a mniej popularny kolor na pewno w tym pomaga.
Dodatkowo, podobnie jak inne firmy produkujące luksusowe auta, tak też Ferrari pozwala teraz na wybranie dowolnego koloru. Jak to działa? Wystarczy pokazać próbkę wybranej barwy i możemy zakupić w Ferrari w kolorze czego tylko chcemy. Włosi informują też, że najnowszym hitem stały się dwukolorowe nadwozia, gdzie dach posiada inną barwę niż reszta samochodu. Trzeba przyznać, że 458 Italia w czerwonym lub żółtym kolorze razem z czarnym dachem wygląda rewelacyjnie.
sj