Coraz czarniejsze chmury nad Formułą 1
Nad głowami Roberta Kubicy i Nico Heidfelda zaczynają się kłębić czarne chmury. Przyczyną jest ogólnoświatowy kryzys gospodarczy, gwałtownie malejąca sprzedaż nowych aut oraz wycofywanie się sponsorów. W poprzednim miesiącu z finansowania stajni BMW-Sauber wycofał się gigant finansjery, szwajcarski bank Credit Suisse.
To nie pierwsza zła wiadomość dla wyścigów. Pod koniec ubiegłego roku zrezygnował ze ścigania team Honda, a kierownictwo firmy uzasadniło to nadzieją na zaoszczędzenie aż 300 mln dolarów. W tym roku narady o rezygnacji z kosztownych eksperymentów na torze odbyły się już w Renault i Toyocie. Cudem obronił się mistrzowski zespół McLarena, z Brytyjczykiem Lewisem Hamiltonem na czele.
BMW tylko w zeszłym roku wydało na wyścigi 366 milionów dolarów. W tym sezonie wydatki miały być znacznie wyższe, na co składają się nie tylko podwyżka kontraktu Kubicy, ale przede wszystkim inwestycje w nowy bolid. W auto mające szansę na przegonienie McLarena i Ferrari oraz skuteczną walkę o mistrzostwo świata 2009. Podobno - jak spekulują niemieckie źródła - BMW chciałoby odejść z torów w chwale. Czy oznacza to, paradoksalnie, że im szybciej będzie jeździł Robert Kubica, tym prędzej straci pracę?
_ POLSKA The Times/WP.PL _