Trwa ładowanie...
09-07-2016 10:15

Cofnięty przebieg – największy problem aut używanych

Cofnięty przebieg – największy problem aut używanychŹródło: Fotolia/dzurag
d2uydqa
d2uydqa

Każdego roku do Polski trafia ponad 700 tys. używanych samochodów z zagranicy. Niestety, szacuje się, że większość z nich ma cofnięty licznik. Możemy to zweryfikować. Jak to zrobić i gdzie dochodzić swoich prawa w razie oszustwa związanego z korektą przebiegu?

Dokumentacja auta i pomocny internet
Używany samochód jest niczym otwarta książka, czytając ją w odpowiedni sposób i z dostateczną wiedzą poznamy prawdziwą treść – czyli przebieg. Tradycyjnie, w pierwszej kolejności sprawdźmy wypadkową przeszłość auta. Niezależnie od przebiegu, egzemplarze po poważnych wypadkach nie warte są uwagi. Ich wartość przy odsprzedaży będzie niska, a co gorsza, nie zapewnią odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Na dodatek, wiele elementów np. układu elektrycznego, czy wyposażenia wnętrza, może nie funkcjonować poprawnie. Dopiero w dalszym kroku zweryfikujmy dostępną dokumentację auta.

Przegląd w tym samym ASO
Trzeba mieć świadomość tego, że skrzętnie wypełnioną książkę serwisową dowolnej marki kupimy za kilkadziesiąt złotych. Zwróćmy uwagę na charakter pisma, kolor długopisu, widniejące w książce pieczątki serwisów i daty – jeśli wszystkie wyglądają identycznie, to najpewniej oznacza oszustwo. Nieocenionym sprzymierzeńcem w walce z nieuczciwymi sprzedawcami są dostępne w internecie aplikacje – wpisując numer VIN samochodu, za opłatą dostajemy pełną specyfikację i rzeczywisty przebieg zapisywany przy okazji okresowych przeglądów, czy wizyt w ASO. Uzyskamy informacje także o ewentualnych szkodach naprawianych przez ubezpieczalnie. Jedną z bezpłatnych stron internetowych jest www.historiapojazdu.gov.pl. Po wpisaniu numeru rejestracyjnego, numeru VIN i daty pierwszej rejestracji, otrzymamy historię danego auta w Polsce. Warto wiedzieć, że dane dotyczą samochodów eksploatowanych w kraju od 2014. Podobne serwisy funkcjonują również w Szwecji, Danii, Belgii i Wielkiej Brytanii,
więc jeśli wasz wymarzony egzemplarz pochodzi właśnie stamtąd, możecie poznać jego przeszłość siedząc za biurkiem.

Wnętrze kryjące wiele tajemnic
Następnym elementem pozwalającym wykryć prawdziwy przebieg samochodu jest jego wnętrze. Tutaj ogromne znaczenie ma jakość stosowanych przez producenta materiałów wykończeniowych. W niektórych autach tapicerka, boczki drzwi, czy plastikowe elementy noszą wyraźne ślady zużycia już po niecałych 100 tysiącach kilometrów. Na drugim końcu skali znajdują się samochody przeważnie z segmentu premium – po nich przebiegu nie widać nawet po 200-300 tysiącach kilometrów, co oczywiście utrudnia ocenę samochodu.

Wracając do kontroli tapicerki – wysiedziany fotel kierowcy, przetarty mieszek drążka zmiany biegów, czy wytarta kierownica świadczą o wysokim przebiegu. Jednak i z tym handlarze nauczyli sobie doskonale radzić. Skórzane poszycie mieszka i dźwigni hamulca ręcznego naprawimy za 200 złotych, natomiast zniszczone fotele możemy zastąpić wnętrzem z młodszego egzemplarza sprzedawanego na części. Właśnie z tego powodu warto rozszyfrować numer VIN i dowiedzieć się, jak wyglądała fabryczna konfiguracja danego pojazdu.

(fot. Fotolia/stocksolutions)
Źródło: (fot. Fotolia/stocksolutions)

Miejsca rejestrujące przebieg
Regulacja przebiegu w większości samochodów jest obecnie kwestią podpięcia komputera i wpisania dowolnej wartości – ot, cała operacja, po której nie pozostaje ślad. Wyjątkiem są bardziej zaawansowane systemy, zapamiętujące prawdziwy przebieg w kilku różnych miejscach. Zapisywany jest on często niezależnie w samych zegarach – w efekcie nawet po wprowadzeniu nowej wartości, specjalista jest w stanie odczytać stan faktyczny. Samochody wyposażone w zaawansowane kluczyki lub karty, zapisują także niektóre dane na nich. Doskonałym przykładem jest tutaj BMW, które archiwizuje przebieg w kluczyku – odczytamy go z pomocą specjalnej stacji dokującej. Jednak trzeba pamiętać, że wprawny fachowiec i takie miejsce zapisu wyczyści. Pozostają jeszcze skrzynie biegów i moduły sterujące. Automaty w Volkswagenie, BMW czy też Jeepie zapisują przebieg i czas pracy poszczególnych podzespołów. U niektórych producentów mogą też występować moduły kontrolujące system ABS i przechowujące informacje dotyczące rzeczywistego przebiegu.
Warto zatem sprawdzić na forach internetowych, gdzie nasz upatrzony model gromadzi takie dane. Sprawny elektronik odczyta je za 50-100 złotych, a my zyskamy święty spokój.

d2uydqa

Sprawiedliwość na drodze sądowej
W świetle obowiązujących przepisów niepoinformowanie o cofnięciu licznika jest przestępstwem ściganym z urzędu i zagrożonym karą pozbawienia wolności – od 6 miesięcy do 8 lat. Niestety, przepis jest właściwie martwy – niezwykle trudno jest udowodnić danemu sprzedawcy, że to akurat on wprowadził nas w błąd, podając fałszywy przebieg. Z drugiej strony, jeśli uda nam się zgromadzić wystarczający materiał dowodowy, śmiało możemy występować na drogę sądową dochodząc swoich praw – handlarz będzie musiał zwrócić pieniądze w przypadku pomyślnego zakończenia postępowania.

Przy granicy niemieckiej i w internetowych ogłoszeniach znajdziemy mnóstwo firm trudniących się korektą wskazań licznika. Niektórzy fachowcy działają nawet całodobowo i oferują dojazd do klienta. Jeśli handlarz za usługę zapłacił 20-50 złotych, możemy być pewni, że zmienił jedynie wskazanie licznika głównego. Warto zatem korzystać z dobrodziejstwa internetu i doświadczonych elektroników, aby wykrywać oszustwa i tym samym nie przysparzać sobie problemów z wyeksploatowanym pojazdem. Z drugiej jednak strony, takie działanie wynika ze specyfiki polskiego rynku, a dokładniej upodobań klientów. To oni chcą wierzyć, że 10 letni samochód, który jeździł po niemieckich autostradach jest okazją z przebiegiem 150 tys. km. To nieprawda, takich aut niemal niema. Niemieccy kierowcy często podróżują po autostradach i robią olbrzymie przebiegi. Dlatego, żeby handlarz zarobił musi cofnąć licznik.

Na najpopularniejszych serwisach aukcyjnych możemy dostrzec pewną prawidłowość. Większość aut do 15-20 lat ma przebiegi poniżej 200 tysięcy. To oznacza, że sprawdzony z zachodu Volkswagen Passat 2.0 TDI, czy Opel Insignia 2.0 CDTi pokonywał rocznie ok. 10 tys. kilometrów, a w takiej sytuacji zakup diesla nie miałby sensu. Wówczas mit o Niemcu dzwoniącym do polskiego użytkownika celem posłuchania dźwięku silnika, zdaje się mieć uzasadnienie. Jakie mamy wyjście? Nie wierzmy w okazje.

Piotr Mokwiński, moto.wp.pl

d2uydqa
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2uydqa
Więcej tematów