Co dalej z Nissanem GT-R?
Nissan GT-R to nietypowy samochód. Choć może pochwalić się wyjątkowymi osiągami - do 100 km/h rozpędza się poniżej 3 s i osiąga 320 km/h - to jest też samochodem stosunkowo praktycznym, z dużym bagażnikiem, który w środku niewiele się różni od każdego innego „zwykłego” Nissana. Mimo tego, że przez lata cena modelu GT-R szła w górę (między innymi z powodu drożejącego jena), to nadal przy 471 100 zł jest to jeden z najtańszych supersamochodów na świecie. Znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że GT-R nie umywa się do droższych Porsche, czy Ferrari, ale i tak pozostaje ciekawą propozycją dla bogatszych klientów lubiących mocniej wciskać pedał przyspieszenia.
Serwis "Inside Line" informuje, że sukces modelu ochrzczonego pseudonimem "Godzilla" nie był wystarczający. Carlos Ghosn miał powiedzieć, że zatwierdza produkcję Nissana GT-R pod warunkiem, że przyniesie on zysk. Losy następcy nie są jeszcze znane, a może to oznaczać, że dotychczasowy model nie przyniósł oczekiwanych pieniędzy. IL twierdzi, że prace nad kolejną generacją supersamochodu się jeszcze nie rozpoczęły, mimo, iż aktualnie produkowany model ma już pięć lat.
GT-R zdecydowanie rozruszał rynek supersamochodów i od razu stał się modelem kultowym, a zarazem świetną reklamą dla Nissana. Każdego roku otrzymywał poprawki (głównie mechaniczne), dzięki którym jest teraz jeszcze szybszy i bardziej imponujący niż na początku. Skoro Nissan produkuje ekologicznego Leafa, to wydaje się, że potrzebuje czegoś na przeciwnym biegunie - samochodu który porusza wyobraźnię i robi wrażenie na mijających go kierowcach.
sj