Trwa ładowanie...
01-10-2015 08:44

Co dalej właścicielu Volkswagena?

Co dalej właścicielu Volkswagena?Źródło: PAP/EPA
d1376tf
d1376tf

Skutki oszustwa Volkswagena w testach czystości spalin systematycznie odbijają się coraz większym echem. Wiadomo już, że sprawa dotyczy wszystkich marek koncernu VAG, w których były montowane inkryminowane silniki, pojazdów dostawczych koncernu, a na celowniku zaczynają się pojawiać nawet inne marki. Ale co czeka właścicieli owych (na razie) 11 milionów VW, których dotyczy sprawa? Tego niestety nadal nie wie nikt.

Odsuwając na bok kwestie kar finansowych dla producenta, wielką niewiadomą wciąż pozostaje forma praktycznego rozwiązania tego problemu. Zorganizowanie globalnej akcji serwisowej dla właścicieli aut, usunięcie oprogramowania i wgranie w jego miejsce „legalnej” wersji nie rozwiąże problemu. Koncern wciąż ustala formę odpowiedniej naprawy samochodów, zadośćuczynienia i dostosowania ich do obowiązujących norm. I tu właśnie może być największy kłopot ze złożeniem tej układanki w całość.

- To niestety nie jest jedynie kwestia software’u - mówi Tomasz Tonder, rzecznik Volkswagena w Polsce. - Czekamy na wytyczne z centrali i zdajemy sobie sprawę, że czeka nas globalna akcja serwisowa, której koszty będą po naszej stronie. Prawdopodobnie sama wymiana oprogramowania nie wystarczy, aby doprowadzić do „uzdrowienia” tych aut. Taki zabieg mógłby skutkować także zmniejszeniem mocy silników, co nie odpowiadałoby specyfikacji sprzedanych samochodów. Konieczne okazać może się przeprowadzenie modyfikacji mechanicznych. W najbliższym czasie powinniśmy otrzymać szczegółowe informacje.

Właściciele Volkswagenów (oraz modeli bliźniaczych marek) z silnikiem serii EA 189 muszą zatem czekać na zaproszenie ze strony producenta, które prędzej czy później zostanie do nich skierowane. Następnie wybrać się do serwisu i poddać swoje auto procedurze naprawczej. Wszystkie koszty tego zabiegu pokryje oczywiście producent, więc nie należy obawiać się jakichś nieprzewidzianych wydatków. Tych raczej boi się koncern VAG.

d1376tf

Posiadacze feralnych samochodów nie muszą także obawiać się ewentualnych kontroli czystości spalin, nawet przez służby mobilne, w Polsce czy jakimkolwiek innym miejscu Europy. Aby odkryć ową niezgodność składu gazów wydechowych, trzeba byłoby dokonywać pomiarów w ruchu, co jest niewykonalne dla policji oraz podobnych służb kontrolnych.

- Właściciele Volkswagenów z silnikiem Diesla (oraz pozostałych marek z nielegalnym oprogramowaniem VW) mogą w Polsce spać spokojnie - podkreśla Paweł Goller z Przemysłowego Instytutu Motoryzacji PIMoT. - Jeżeli dany pojazd przechodził pozytywnie okresowe badania techniczne do tej pory, to nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić. Stacje kontroli technicznej nie posiadają na swoim wyposażeniu aparatury, która by mogła wykryć oprogramowanie modyfikujące sposób funkcjonowania silnika. Poza tym sposób przeprowadzenia badania jest ściśle określony przez procedurę oraz normy prawne i jeśli analizator spalin wykazuje prawidłowe dane, nie ma powodów do niepokojów.

(fot. Tomasz Budzik)
Źródło: (fot. Tomasz Budzik)

Nasze normy czystości spalin są na tyle łagodne, że bez specjalistycznej kontroli i odpowiedniego sprzętu, nie da się wykryć na stacji diagnostycznej, czy z badanego auta usunięto np. filtr cząstek stałych DPF (jeśli wykonano to profesjonalnie i zmodyfikowano oprogramowanie samochodu). Ale niezwykle istotnym problemem dla VW są obowiązujące normy europejskie (obecnie Euro 6). Wg. coraz powszechniej wygłaszanych opinii ekspertów, mogą one być fizycznie nierealne do zrealizowania w przypadku silników wysokoprężnych.

d1376tf

Jednostka dieslowska ma dużą sprawność (znacznie większą niż benzynowa), ale pracuje wydajnie w określonym zakresie obrotów, ciśnieniu wtrysku paliwa i doładowania. Śrubowanie tych osiągów skutkuje lawinowym wzrostem emisji trucizn, będących efektem spalania oleju napędowego. Może zatem być fizycznie niewykonalne, albo nieopłacalne z ekonomicznego punktu widzenia, produkowanie silnika diesla o mocy np. 180 KM, emitującego 85 g/100 km dwutlenku węgla i palącego mniej niż 4 l/100 km (co na papierze VW się udawało). Jeśli faktycznie potwierdzą się sygnały, że te regulacje były ustalane przez instytucje unijne, za podszeptem samych koncernów motoryzacyjnych, prowadzących swoisty „wyścig zbrojeń”, to być może afera VW doprowadzi do ich zmiany.

Odrębna sprawą pozostają skutki afery np. pod względem prawnym. Niektóre miasta w Europie dopuszczają ruch jedynie pojazdów spełniających najwyższa normę czystości spalin Euro, w części państw właściciele takich samochodów otrzymują szereg ulg, np. podatkowych. Jak wybrnąć z takich sytuacji, to także kłopot Volkswagena. Ale jak widać na krajowych forach, polscy kierowcy niezbyt przejęli się kwestiami ekologicznej wpadki niemieckiego producenta. W końcu to tu, nad Wisłą, rosnącym powodzeniem cieszą się warsztaty „profesjonalnie usuwające katalizatory oraz filtry cząstek stałych DPF”, odpowiadające za czystość spalin.

d1376tf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1376tf
Więcej tematów