Chorzów/ Spór tramwajów i wykonawcy dot. projektu ze starych środków UE
Samorządowa spółka Tramwaje Śląskie i konsorcjum spółek z grupy Balzola spierają się o materiał użyty przy przebudowie układu torów tramwajowych na chorzowskim rynku. Prace od kilku tygodni stoją; wg inwestora zagrożona jest część środków UE na to przedsięwzięcie.
Należąca do 12 samorządów konurbacji katowickiej spółka Tramwaje Śląskie od kilku lat prowadzi unijny projekt modernizacji infrastruktury w regionie warty łącznie ok. 850 mln zł. Przebudowa układu torowego na chorzowskim rynku to jeden z ostatnich elementów tego projektu; musi zostać rozliczona do końca roku, aby nie przepadły fundusze UE z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko na lata 2007-2013.
Przy pracach w Chorzowie TŚ współpracują z władzami miasta, którego spółka Miejski Zarząd Ulic i Mostów równolegle przebudowuje układ drogowy. Efektem ma być m.in. zintegrowany przystanek autobusowo-tramwajowy na wschodniej pierzei rynku, a także umożliwienie przebudowy - prawdopodobnie w 2017 r. - jego pozostałej przestrzeni.
Obecne roboty wiążą się z poważnymi utrudnieniami w centrum miasta. Dotąd jednak mimo zmian w projekcie prace przy nowym układzie torów tramwajowych - prowadzone na podstawie wartej 20,2 mln zł brutto umowy przez konsorcjum hiszpańskiej i polskiej spółki z grupy Balzola - przebiegały bez większych przeszkód. Stanęły przed kilkoma tygodniami, a w ostatnich dniach regionalna prasa zaczęła informować o sporze TŚ z wykonawcą.
W tej sytuacji w środę prezydent Chorzowa Andrzej Kotala zwołał konferencję prasową, na którą zaprosił przedstawicieli TŚ i MZUiM. Wyjaśniał, że mieszkańcy mają pretensję o przedłużające się roboty, jednocześnie miasto i MZUiM zależą w swojej części inwestycji od tej, za którą odpowiada tramwajowa spółka. Części prac drogowych nie można bowiem wykonać, dopóki nie będzie gotowa część prac torowych.
"W związku z tym, co się wydarzyło, bulwersuje mnie, że przez prawie miesiąc spółka Tramwaje Śląskie nie zechciała o tym poinformować. Moje wątpliwości budzi też to, że dopiero po wylaniu betonu na torowiska zakwestionowany został zastosowany w nich materiał - a nie na etapie przywiezienia materiału na plac budowy" - mówił Kotala.
Prezydent Chorzowa nawiązał też do sporu poprzedniego wykonawcy przebudowy Stadionu Śląskiego w Chorzowie z inwestorem - władzami województwa, którego następstwem było wstrzymanie prac na dwa lata. "Na taki luksus sobie nie możemy pozwolić. () Ten spór niech się toczy poza ramami czasowymi - są sposoby, aby to rozstrzygać. Odwołuję się do odpowiedzialności spółki Tramwaje Śląskie, aby prace były kontynuowane" - podkreślił Kotala.
Dyrektor Tramwajów Śląskich ds. inwestycji i infrastruktury Bolesław Knapik wyjaśniał, że chodzi o jakość części materiałów użytych w tzw. podbudowie torowisk. Mówił, że na etapie zwożenia materiałów na plac budowy nadzór inwestorski weryfikuje dostarczane przez wykonawcę atesty i dopuszczenia. Niezależnie spółka, jako dysponent środków publicznych, jest zobowiązana do prowadzenia kontroli tych materiałów i to podczas jednej z takich kontroli stwierdzono niezgodność części materiałów ze specyfikacją przetargową.
Jak mówił Knapik, spółka zleciła ekspertyzę w "niezależnej jednostce projektowo-badawczej", która potwierdziła powzięte wątpliwości. Wtedy TŚ zwróciły się do wykonawcy o wyjaśnienia i ustosunkowanie się do sprawy. Konsorcjum przedstawiło "kontrekspertyzę, z której wynikało, że wszystko jest w porządku". Ponieważ inwestor nie zgodził się z tym, zdecydował o wstrzymaniu robót i ponownie zwrócił się do konsorcjum o uzgodnienie programu naprawczego, który umożliwiłby poprawę parametrów wybudowanego już torowiska.
"Oczekujemy nadal na stanowisko wykonawcy w tej sprawie. Myślę, że w najbliższych dniach takie stanowisko zostanie nam przedstawione" - wskazał przedstawiciel TŚ. Zaznaczył, że spółka chciała kontynuować prace na "tych odcinkach, gdzie jest to możliwe", aby nie blokować prac MZUiM, jednak wykonawca "nie zajął jednoznacznego stanowiska". "Wobec tego roboty stoją" - przyznał Knapik.
Podczas środowej konferencji prasowej przedstawiciele wykonawcy rozdawali jego oświadczenie (PAP uzyskała je też od lidera konsorcjum, spółki Balzola Polska). Podpisany pod pismem pełnomocnik konsorcjum Aleksander Wilczewski wskazał w nim m.in., że wykonawca nie zgadza się z zarzutami TŚ: inwestycja realizowana jest zgodnie z warunkami dokumentacji projektowej, a jakość materiałów oraz ich zgodność ze specyfikacją potwierdzają certyfikaty i aprobaty, a także badania własne.
Wilczewski w oświadczeniu podkreślił m.in., że nawet badania wykonane na zlecenie TŚ po wstrzymaniu robót "potwierdziły zgodność parametrów materiałów z wymaganiami wynikającymi z dokumentacji projektowej". Niezależnie zgodność materiałów i prawidłowość wykonanych prac potwierdziła przekazana zamawiającemu opinia niezależnego rzeczoznawcy - z której wynika brak konieczności poprawek czy wdrażania programu naprawczego.
"W ocenie konsorcjum podejrzenia spółki TŚ dotyczące jakości materiałów nie znalazły potwierdzenia, a wstrzymanie robót jest nieuzasadnione" - napisał Wilczewski, przypominając też o 10-letniej gwarancji na prace i materiały. Zaznaczył, że wykonawca jest gotowy do kontynuowania robót zgodnych z dokumentacją lub w przypadku sformułowania przez zamawiającego dodatkowych wymagań - po uprzednim uzgodnieniu rozliczenia dodatkowych kosztów.
Pytany w środę o dalsze scenariusze Knapik ocenił, że "istnieje możliwość, aby tę inwestycję w tym roku skończyć". Będzie to możliwe, o ile TŚ porozumieją się z wykonawcą ws. programu naprawczego i prace będą kontynuowane równocześnie z realizacją programu - przy sprzyjającej pogodzie. Jeśli "wykonawca będzie obstawał przy swoim stanowisku", tramwajowa spółka "będzie zmuszona rozwiązać umowę" i szukać w przetargu nowego wykonawcy.
"Jeżeli to zadanie zostanie zakończone do końca roku, albo ta część zadania, która zostanie zakończona do końca roku w takiej technologii, którą Tramwaje Śląskie odbiorą, to te środki będą środkami kwalifikowanymi (co umożliwi rozliczenie ich w ramach unijnego projektu - PAP). Natomiast istnieje takie zagrożenie, że część środków unijnych może przepaść" - powiedział dyrektor TŚ ds. inwestycji i infrastruktury.