Chcą doprecyzowania przepisów dot. jazdy po narkotykach
Wyniki badań ankietowych i doświadczenia policjantów ruchu drogowego wskazują, że kierowanie po zażyciu środków odurzających jest w Polsce nie mniejszym problemem niż jazda po alkoholu. Za zmianami mentalnymi naszych rodaków nie nadąża jednak prawo, które nie określa dopuszczalnej w organizmie kierowcy zawartości narkotyków - tak, jak jest to w przypadku alkoholu. Niebawem może się to zmienić.
Doprecyzowania przepisów, karzących za prowadzenie samochodu pod wpływem i po spożyciu środków odurzających chce Twój Ruch, który zaprezentował projekt w tej sprawie. Poseł Michał Kabaciński (TR) zaznaczył, że obecnie Kodeks karny i Kodeks wykroczeń nie określają, jakie stężenie środków odurzających w organizmie jest wykroczeniem, a jakie przestępstwem.
Maciej Kowalski z inicjatywy Wolne Konopie zaznaczył, że działanie i wpływ marihuany na zdolności psychomotoryczne trwa około trzech godzin, natomiast w organizmie można ją wykryć po kilku dniach, tygodniach a nawet miesiącach - w przypadku nałogowych palaczy.
- Jeśli kodeks karny mówi, że przestępstwem jest kierowanie pojazdem pod wpływem środka odurzającego, ale zapomina zdefiniować, co to znaczy być pod wpływem środków odurzających, to zostawia bardzo duże pole do nadużyć - ocenił.
TR proponuje, by w Kodeksie karnym dodać art. 180a, który określałby, że stan pod wpływem środka odurzającego zachodzi w dwóch przypadkach: "gdy zawartość delta-9-tetrahydrokanabinolu we krwi przekracza 10 ng/ml, albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość - w przypadku konopi i ich przetworów" oraz gdy "obecność w organizmie substancji czynnej prowadzi do zakłócenia sprawności psychomotorycznej człowieka poprzez oddziaływanie na ośrodkowy układ nerwowy - w przypadku pozostałych środków odurzających".
Z kolei w Kodeksie wykroczeń TR proponuje w art. 47 dodanie par. 10., który określa, że stan po spożyciu środka odurzającego zachodzi w dwóch przypadkach: "gdy stężenie delta-9-tetrahydrokanabinolu we krwi wynosi od 5 ng/ml do 10 ng/ml - w przypadku konopi i ich przetworów" oraz gdy "obecność w organizmie substancji czynnej prowadzi do takiego zakłócenia sprawności psychomotorycznej człowieka poprzez oddziaływanie na ośrodkowy układ nerwowy, jak w stanie po spożyciu alkoholu - w przypadku pozostałych środków odurzających".
W latach 2012-2013 alkomatem i narkotesterem przebadano 4276 polskich kierowców. Co setny (1,02 proc.) był pod wpływem alkoholu. Tymczasem co czterdziesty badany (2,53 proc.) był pod wpływem narkotyków. Czy oznacza to, że po naszych drogach jeździ więcej kierowców, którzy wcześniej zażyli narkotyk niż takich, którzy pili alkohol? Niekoniecznie. Policjanci decydują się na badanie narkotestem tylko wówczas, gdy stan kierowcy budzi wątpliwości. Prawdziwej skali zjawiska nie zna jednak nikt.
Alkomaty są w policji powszechne. To urządzenie znajduje się w każdym radiowozie jednostek sprawujących służbę na drogach. Zupełnie inaczej jest w przypadku narkotestów. Są one jednorazowe i ma je do dyspozycji jedynie niewielki odsetek policjantów drogówki. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie nakazuje wożenia ich w każdym radiowozie i nie zamierza takiego nakazu wydać. Wyposażenie policjantów w narkotesty jest więc w gestii poszczególnych komend i niejednokrotnie zdarza się, że na ich zakup i przekazanie mundurowym decydują się samorządy, gdyż policji na nie po prostu nie stać.
Ewentualne wprowadzenie nowych przepisów zapewne nie upowszechni kontroli pod kątem zawartości substancji odurzających w organizmie kierowcy. Może jednak sprawić, że osoby, które zostaną na takim procederze przyłapane, będą potraktowane w sposób sprawiedliwy.
Źródło: PAP
ll/mw/tb, moto.wp.pl