Casale: byłem bliski wycofania się z Dakaru
Ignacio Casale, największy rywal Rafała Sonika w walce o zwycięstwo w Rajdzie Dakar odrodził się, jak feniks z popiołów. Chilijczyk jeszcze w niedzielę wieczorem myślał o wycofaniu się z rywalizacji, a w już następnego dnia pojechał znakomicie, odbierając Sonikowi prowadzenie w rajdzie.
W poniedziałek quadowcy znów musieli zmagać się z fatalnymi warunkami pogodowymi. Kończący maratoński etap w Boliwii nie był dobry dla Polaków. Dla polskiego motocyklisty Jakuba Piątka dalsza jazda okazała się niemożliwa z powodu awarii elektryki w jego KTM-ie. W dobrym nastroju na na biwak nie dotarł też Rafał Sonik. Kapitan dakarowej reprezentacji Polski liczył na powiększenie przewagi nad Ignacio Casale, a tymczasem to Chilijczyk, nie dość, że odrobił całą stratę do Sonika to zepchnął go z fotela lidera Dakaru. Przed dziewiątym etapem polski quadowiec traci do Casale 6 minut i 49 sekund.
Chilijczyk przyznał na mecie, że niewiele brakowało, a po niedzielnym etapie wycofałby się z rajdu. - Niedziela była dla mnie koszmarem. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś podobnego na quadzie, czy motocyklu. Zimno, błoto, woda. Było bardzo ciężko i nieprzyjemnie. Gdy dojechaliśmy do Uyuni naprawdę chciałem się wycofać. W moim lewym bucie było pełno paliwa. Przez ostatnie 40 km myślałem, że spali mi skórę - wspomina Casale. - W poniedziałek rano obudziłem się zmotywowany. Naprawiłem quada. Od startu czułem się dobrze i byłem szybki. Dzięki dobrej jeździe zyskałem przewagę nad moimi głównymi rywalami: Rafałem Sonikiem i Sergio Lafuente. Jestem z tego bardzo zadowolony, ponieważ w niedzielę późno poszedłem spać. Poniedziałek był dla mnie świetnym etapem i znów chcę być numerem 1 - dodał.
_ Maciej Rowiński _