Xcion
W 2014 roku Michał Koziołek wraz z Dawidem Ozgą opracował koncepcję pojazdu o nazwie Xcion. Ma to być elektryczny samochód dla masowego odbiorcy.
Xcion miałby być miejskim samochodem o sylwetce przywodzącej na myśl modele sportowe. Obietnica składana przez kształty nadwozia ma mieć pokrycie w osiągach samochodu. Za sprawą dwóch silników elektrycznych o łącznej mocy 100 KM Xcion, zdaniem pomysłodawcy, miałby przyspieszać do 100 km/h w 4 sekundy i osiągać maksymalną prędkość wynoszącą 200 km/h. To jednak nie koniec rewelacji.
Xcion ma mieć karoserię, którą będzie mógł wymienić sam właściciel, odkręcając dwadzieścia śrub. We wnętrzu znajdzie się nowoczesny system informatyczny z wyjmowanym tabletem, a być może elementem jego wyposażenia będzie dron, który - lecąc przed samochodem - poinformuje kierowcę o wolnym miejscu parkingowym. Wszystko to nie powinno nadmiernie obciążyć kieszeni Polaka. Przejechanie stu kilometrów ma kosztować około 5 zł, a sam samochód nie więcej niż 30 tys. złotych.
Twórcy Xciona mają nadzieję, że samochód wejdzie do masowej produkcji i stanie się globalnym hitem. Czy rzeczywiście jest na to szansa? Można się obawiać, że nie większa, niż na wysłanie polskiej misji załogowej na Księżyc. Z podstawową wiedzą na temat motoryzacji nie zgadzają się już parametry Xciona. Polski samochód przyszłości pod względem wymiarów zbliżony jest do Tesli Roadster, ma również podobne przyspieszenie i prędkość maksymalną. Rzecz jednak w tym, że Tesla ma 251 KM, nie zaś 100. Nissan Leaf, którego moc wynosi 108 KM, przyspiesza do 100 km/h w 11,5 sekundy, a nie w 4, jak miałby to czynić Xcion, natomiast jego prędkość maksymalna to 144 km/h, nie zaś obiecywane przez Polaków 200 km/h. No, chyba że nasi rodacy mają w rękawie jakiegoś asa wytworzonego w garażu z czystego grafenu.