Cadillac Fleetwood: odnalezione auto Gierka
Czy w komunistycznym państwie władza może otwarcie stawiać na produkty z kraju, który dla wielu jest symbolem demokracji? Oczywiście, że tak, o ile chodzi o bezpieczeństwo pierwszego sekretarza. Pracownicy Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach odnaleźli opancerzonego Cadillaca Fleetwooda, który dla Edwarda Gierka miał być ostatnią deską ratunku, gdyby władzy nie udało się powstrzymać rozruchów społecznych – informuje Newsweek.
W szarych czasach komunizmu lat siedemdziesiątych, gdy na krajowych drogach królowały Fiaty 125, Fiaty 126, Syreny i Warszawy, do Polski sprowadzono pojazd kupiony od największego wroga ówczesnych władz - USA. Był to Cadillac Fleetwood. Luksusowe auto zza oceanu zostało zakupione jako środek transportu dla pierwszego sekretarza. Długość przekraczająca 5,5 metra i silnik 7.7 l V8 o mocy 350 KM musiały robić wręcz piorunujące wrażenie. To jednak nie wszystko.
Cadillac zamówiony przez władze PRL nie był zwykłym, salonowym egzemplarzem. Pojazd był opancerzony. Bezpieczeństwo Gierka miały gwarantować niezwykle grube, kuloodporne szyby i chroniące kabinę wzmocnienia z tytanu i kewlaru – materiałów wówczas niezwykle drogich i rzadkich. Ponoć dodatkowo w bagażniku Fleetwooda zamontowano schowek, w którym Gierek miałby zostać wywieziony z Warszawy w razie utraty kontroli przez komunistów. Te dodatki mocno wywindowały cenę samochodu. W 1976 r. w USA seryjnego Cadillaca można było kupić za około 10 tys. dolarów. Za polskiego Fleetwooda zapłacono 125 tys. dolarów. Dla porównania, cena Fiata 125p wynosiła wówczas 2 tys. dolarów.
Gierek nie chciał korzystać z Cadillaca na co dzień. Samochód na tablicach rejestracyjnych korpusu dyplomatycznego USA był przechowywany w kontenerze w pobliżu Dworca Gdańskiego. Wyznaczono opiekuna pojazdu, którego zadaniem było dbanie o jego sprawność. W razie konieczności przeprowadzenia ewakuacji pierwszego sekretarza miejsce za kierownicą miała zająć osoba przebrana w mundur amerykańskiego żołnierza. Wówczas samochód uchodziłby za własność ambasady Stanów Zjednoczonych i prawdopodobnie nie zostałby zaatakowany przez rozwścieczony tłum.
Choć istnienie pojazdu utrzymywano w całkowitej tajemnicy, w 1978 i 1979 roku auto pojawiło się na drogach. Sprawujący nad nim pieczę mechanik dał się przekonać do tego, by podwieźć nim do ślubu młode pary.
Odsunięcie Gierka od władzy wpłynęło również na losy polskiego Cadillaca. Gdy władzę przejął Wojciech Jaruzelski, samochód wyjechał z kontenera, w którym był ukrywany. W 1981 roku Fleetwood po raz pierwszy został zarejestrowany w Polsce. Prawdopodobnie wówczas zdemontowano wspomnianą wcześniej skrytkę w bagażniku. Stojący na czele państwa generał ponoć nie chciał jeździć amerykańskim, wystawnym wozem. Uznano, że ze względu na swoje opancerzenie bardziej przyda się jednostce antyterrorystycznej. Cadillac rzucał się w oczy, to też nie do końca nadawał się do przeprowadzania akcji.
Został wykorzystany tylko raz, gdy w amerykańskiej ambasadzie zabarykadował się mężczyzna żądający umożliwienia mu wyjazdu do USA. Podstawiony amerykański wóz przekonał go, że osiągnął swój cel. Kiedy jednak wsiadł do Fleetwooda, szybko został obezwładniony.
Tak naprawdę Cadillac nie był potrzebny ówczesnej milicji. Pod koniec lat osiemdziesiątych auto zostało sprzedane mającym wówczas mocną pozycję handlarzom specjalizującym się w dziedzinie motoryzacji. Samochód miał podobno stać się atrakcją aukcji w Luksemburgu. Do dziś nie do końca wiadomo jak i dlaczego kupiony dla Gierka Fleetwood uniknął wywiezienia z kraju. Samochód znaleziono w jednej z wsi położonych w pobliżu Radomia. Auto jest kompletne, nie licząc kilku tytanowych płyt i tylnych, pancernych szyb.
Cadillac Fleetwood trafił do Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach. Jeśli znajdą się pieniądze na jego remont, z karoserii pancernej limuzyny znikną ślady korozji, a ogromny silnik znów zostanie uruchomiony.
tb/