Bufonada Hamiltona trwa w najlepsze
Lewis Hamilton jest ostatnio najbardziej krytykowanym kierowcą Formuły 1. Inni zawodnicy nie przepadają za brzydko zachowującym się na torze i aroganckim Brytyjczykiem. Hamilton uznał chyba, że najlepszą obroną jest atak i sam powiedział kilka niemiłych słów o swoich "kolegach".
Jednym z największych krytyków Hamiltona jest Fernando Alonso, który w sezonie 2007 jeździł razem z młodym Brytyjczykiem w zespole McLaren. - Był dwukrotnym mistrzem świata i został pokonany przez debiutanta. To mówi wszystko - odgryzł mu się Hamilton za wszystkie przykre słowa.
Zbyt agresywny styl jazdy nie podoba się także Markowi Webberowi, Jarno Trullemu i Robertowi Kubicy. Polski kierowca jest bliskim kolegą Alonso i często grywa z nim, a także z kilkoma innymi zawodnikami, w pokera. Hamilton do wspólnej gry nie jest zapraszany. Ale twierdzi, że go to nie obchodzi. - I tak nie gram w pokera - odpowiedział krótko. - Niektórzy kierowcy trzymają się razem, ja jestem od tego, by się ścigać - dodał.
Zdaniem kierowcy McLarena powody wrogości, jaką wywołuje wśród innych, są oczywiste. - To dlatego, że wygrywam. Kiedy wygrywasz, kiedy spisujesz się dobrze, tak to właśnie wygląda - uważa lider klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.
_ WOY _