Bridgestone DriveGuard – komfortowy „kapeć”
Tor doświadczalno-badawczy w okolicach Rzymu. Przede mną stoi Peugeot 308 wyposażony w nowe opony Bridgestone DriveGuard, do którego podchodzi Stefano Modena, były kierowca Formuły 1, a w ręku trzyma gwóźdź i młotek. „Za chwilę udam się w trasę, musimy jeszcze tylko... przebić oponę”.
Bridgestone, czyli największa na świecie firma oponiarska, zaprezentował właśnie nowy produkt, który może stać się niemałą rewolucją. DriveGuard, czyli najbardziej zaawansowane ogumienie typu runflat. Przewyższa wszystkie do tej pory znane nam rozwiązania i potrafi poradzić sobie z właściwie każdym rodzajem uszkodzenia, zapewniając komfortową, i co ważniejsze, bezpieczną podróż bez konieczności zmiany koła.
Stefano Modena wbija mocnymi uderzeniami gwóźdź w bok opony, wyciąga go i powietrze nagle zaczyna szukać wolności, po chwili opona jest już całkowicie pusta. Tak, teraz mam wsiąść do auta i ruszyć w pętlę po okolicy – autostrada, drogi miejskie, lokalne. Patrzę lekko sceptycznie, a podróż nie zapowiada się emocjonująco. Przed wyjazdem otrzymałem kilka informacji. Wsiadam. Uruchamiam auto. Ruszam...
Pierwsze co zadziwia, to fakt, że wcale nie czuję, jakby opona była uszkodzona. Słychać jedynie delikatny buczenie, ale ruchy kierownicą nie wskazują na awarię ogumienia. Przyspieszam do wartości granicznej, czyli 80 km/h, oczywiście opona wytrzyma znacznie więcej, ale takie są zalecenia producenta. W ten sposób mogę przejechać do 80 km. To pewnie też nie jest maksimum. Mieszanka Nano Pro-Tech zmniejsza tarcie pomiędzy cząsteczkami węgla, ograniczając narastanie ciepła na bokach i utrzymując właściwy kształt opony, a żebra chłodzące na ściance bocznej opony rozpraszają ciepło w kierunku obręczy, ograniczając tym samym deformację opony, aby zwiększyć jej trwałość i bezpieczeństwo, słowem, powodują właśnie to, że możemy na takiej oponie dalej spokojnie podróżować.
Opony DriveGuard pasują prawie do wszystkich nowych samochodów, a w odniesieniu do rynku oznacza to liczba 32 milionów aut, na których mogą być zamontowane! Parametry, w odniesieniu do opon tradycyjnych, są właściwie identyczne, tak samo dobrze trzymają w zakrętach, mają równie krótką drogę hamowania, parametry toczenia i, moim zdaniem, są nieco cichsze. Cała ich tajemnica polega na budowie ścianek bocznych odpowiedzialnych za sztywność profilu i żebrach chłodzących, które ograniczają przegrzewanie. Po przebiciu, w sytuacji w jakiej się obecnie znajduję, trzeba oczywiście nieco przyhamować zapędy, ale... jadę właściwie normalnie. Specjalnie nie staram się omijać ubytków w drodze (a trasa wiedzie przez dziurawy jak ser asfalt), zakręty pokonuję z prędkością znacznie przekraczającą zalecenia instruktorów. I co? I nic! Mam przedziurawioną przednią lewą oponę i jedyne momenty, kiedy czuć różnicę, to te, gdy pokonuję prawe zakręty, gdzie auto nieco bardziej się ślizga, ale gdybym przejechał łuk wolniej, różnicy
nie byłoby zbytnio czuć. Fenomenalne! Hamowanie na flaku? Proszę bardzo. Najpierw lekko. Bez problemu. Teraz niemal awaryjnie. Mocno staję na pedale hamulca. Auto nawet nie ściąga. Jakby nie było różnicy, czy powietrze w oponie jest, czy nie ma go wcale. Naprawdę imponujące.
Jaka jest różnica w porównaniu do innych opon typu runflat? Zasadnicza. Komfort, spotykane do tej pory tego typu ogumienie cechuje nieprzyzwoita wręcz sztywność! DriveGuard podnosi poprzeczkę, zapewniając nie tylko świetne możliwości trakcyjne, ale też wysoki komfort. Tor Bridgestone’a usiany wieloma rodzajami asfaltu (od gładkiego po ten przypominający poligon czołgowy) pokonałem dwoma rodzajami opon napompowanych optymalnie i przyznaję, że różnic wielkich nie czułem i żaden z moich kolegów dziennikarzy również nie zauważył. Wyczują je może w granicznych prędkościach osoby pokroju Lewisa Hamiltona, ale dla przeciętnego Kowalskiego jest to niezauważalne.
Bridgestone za tę technologię został już wielokrotnie wyróżniony, między innymi nagrodą REIFEN Essen 2016 Innovation Award w kategorii „Technologie i Produkty” oraz nagrodą Auto Express za produkt 2016 roku. Oferuje najlepszą w klasie wydajność na mokrej nawierzchni oraz opory toczenia potwierdzone etykietą UE (A dla mokrej nawierzchni i C dla oporów toczenia). Na mokrej nawierzchni sprawdza się gęste ułożenie bloków bieżnika i optymalne rozmieszczenie szczelin w centralnej części bieżnika. Za hamowanie odpowiada wysoka zawartość krzemionki w mieszance Nano Pro-Tech. Po uszkodzeniu opony, z racji tego, że jest nieco droższa od konwencjonalnej, będziemy mogli podjechać do serwisu i ją – w zależności od uszkodzenia – naprawić.
Nie wiem czy znam kogokolwiek komu nie przydarzyła się przykra konieczność wymiany przebitej opony. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez ośrodek Profacts, w ciągu ostatnich czterech lat aż 60 proc. kierowców doświadczyło przebicia opony. Aż 23 proc. przypadków zdarzyło się po zmroku, a ponad 50 proc. przypadków miało miejsce w „kłopotliwych” lokalizacjach, czyli poza miastem, na trasie. Prawie 80 proc. kierowców w momencie złapania „kapcia” czuje wściekłość. Co akurat nie powinno dziwić. Aż 71 proc. kobiet nie zmienia koła samodzielnie (33 proc. mężczyzn). Zadziwiające jest też to, że aż 70 proc. osób straciło na zmianę koła do trzech godzin.
Opony Bridgestone DriveGuard będą dostępne w Europie w dziewiętnastu letnich i jedenastu zimowych rozmiarach – od 185/65 R15 do 245/40 R18. Dostępne będą od stycznia 2017 roku.
Michał Grygier, Wirtualna Polska