"Bolid F1 nie jest stworzony do tak wolnej jazdy"
Luźna piątkowa atmosfera Monte Carlo wczoraj udzieliła się wszystkim. Zamiast w służbowym „uniformie”, nasz zawodnik pojawił się na torze w sportowej koszulce. Po czwartkowych treningach Polakowi wyraźnie dopisywał humor, choć – jak zawsze – wypowiadał się ostrożnie. Na torze ulicznym jest trochę tak, jak w słynnych kasynach Monaco. Trzeba mieć dużo szczęścia...
Podczas czwartkowych treningów był pan bardzo szybki. Czy to zwiastun udanego wyścigu?
Niekoniecznie. Warunki na torze bardzo szybko się zmieniają i sądzę, że podczas kwalifikacji będzie zupełnie inaczej niż w czwartek, czy nawet w trakcie sobotniego porannego treningu. Wystarczy dwadzieścia minut i samochód prowadzi się zupełnie inaczej.
Ale w czwartek był pan zadowolony?
Było dosyć dobrze. W pierwszej sesji mieliśmy za duże zużycie opon, ale w drugiej było już lepiej, bo zmieniliśmy ustawienia i tor się trochę pokrył gumą. Mimo to trzeba będzie bardzo uważać. Tylne opony na pewno mocno dostaną w kość. To jest tor, na którym bardzo ważna jest przyczepność, szczególnie po wyjściu z każdego nawrotu, kiedy jedzie się wolno – na jedynce lub dwójce.
Jak się przystosowuje samochody F1 do startu w Monaco?
Przede wszystkim ustawia się jak największy docisk aerodynamiczny. Im mocniejszy, tym lepiej. Nie rozwija się tutaj zbyt wysokich prędkości. Nawierzchnia jest bardzo brudna i dziurawa, dlatego bardzo ważne jest, aby bolid się na tym dobrze trzymał i był stabilny. Każdy poślizg może kosztować sporo czasu. Przerabia się też zawieszenie, abyśmy byli w stanie przejechać najciaśniejszy zakręt (tzw. „Grand Hotel Hairpin” – przyp. red.). Z normalnym zawieszeniem nie dałoby rady wykręcić. Ten nawrót szybciej można chyba pokonać w normalnym samochodzie. Bolid F1 nie jest stworzony do tak wolnej jazdy.