Bolid BMW jak czołg. Dlatego jest ciężki?
Przed ostatnim zakrętem 17. okrążenia Robert Kubica z ogromnym impetem najechał na tył bolidu Jarno Trullego, niszcząc swoje przednie skrzydło i tył bolidu Włocha. Auto naszego kierowcy mimo wszystko pomyślnie przeszło ten test zderzeniowy. - Bolid jest mocny jak czołg. Może dlatego jest takie ciężkie - śmiał się Kubica.
Jak polski kierowca wyjaśnia przyczyny zderzenia z Trullim? - On jechał dosyć wolno. Nie wiem dlaczego, ale zahamował bardzo wcześnie. Ja hamowałem na takiej rzeczce, która przepływała przez tor. Wpadłem w aquaplaining, a bolid zamiast zwolnić, jeszcze przyspieszył. Przez to wskoczyłem na Trullego - tłumaczy Kubica.
Sędziowie nie zdecydowali się ukarać Polaka za staranowanie kierowcy Toyoty. Usprawiedliwiały go wyjątkowo złe warunki i słaba widoczność. Na dodatek zespół nie ostrzegł go, by uważał na wolno jadącego Włocha.
- Widać, że mamy wytrzymały bolid. Może dlatego jest taki ciężki - powiedział żartobliwie, ale bez wątpienia była to "szpila" wbita zespołowi. Wcześniej Polak żalił się, że zespół nie zmodyfikował bolidu od GP Australii, a inne ekipy poszły do przodu. Wytrzymałość bolidu jest jakąś jego zaletą, ale przecież Kubica nie wygra wyścigu taranując kolejnych rywali.
WP.PL/Przegląd Sportowy