BMW nie chciało, by Kubica był na podium?
Daniele Morelli był wściekły. Menedżer Kubicy mówił, że trzecie miejsce zostało przegrane na przedostatnim Grand Prix w Chinach, co zresztą przyznał także chwilę wcześniej polski kierowca. Gdyby w poprzednim wyścigu kolega Kubicy z teamu Nick Heidfeld przepuścił go na ostatnich okrążeniach, Polak byłby na podium mistrzostw.
Polak nie potrafił - albo nie chciał - tłumaczyć przyczyny problemów na ostatnim wyścigu w Brazylii. Nie zrobił tego również zespół. Szef BMW Sauber Mario Theissen poproszony o wypowiedź tuż po wyścigu na Interlagos z kamienną twarzą odpowiedział tylko: - Później. Podobnie zbył dziennikarzy główny inżynier Willy Rampf, który potem - w oficjalnych komunikatach - decyzję o założeniu Kubicy opon na suchą nawierzchnię tłumaczył podjęciem ryzyka, które nie popłaciło. Ale i tak była to podejrzana decyzja - Heidfeld miał opony na nawierzchnię mokrą, co wydawało się logiczne, bo padał deszcz. Dlaczego nie ryzykowali inni?
Kubica powiedział też, że jego bolid to dokładnie ten sam samochód co w Chinach. Wygląda więc na to, że BMW Sauber przez dwa tygodnie nie zrobiło nic, aby zlokalizować źródło usterek. A na przykład McLaren wydał 7 mln dol. na gruntowne przebadanie samochodu Lewisa Hamiltona i choć brytyjski zespół walczył o dużo większe cele, to jednak trzecie miejsce dla BMW Sauber w trzecim roku samodzielnego kierowania teamem byłoby wielkim osiągnięciem. Wygląda jednak na to, że szefowie teamu myślą inaczej.
Nie wszystkie decyzje BMW Sauber należy określać mianem błędów - część była po prostu ryzykowna. Nie da się jednak ukryć, że w kilku sytuacjach to zespół "zablokował" Polaka.