Bezpieczna i sprawna jazda autostradami
Wakacje są dla wielu kierowców okresem największej aktywności. Pokonujemy setki, a nawet tysiące kilometrów, nierzadko również poza granicami kraju. Najszybszą metodą na dotarcie do celu jest poruszanie się autostradami i drogami ekspresowymi. Wiele osób nie do końca jednak wie, jak właściwie z nich korzystać. Najważniejsze jest opanowanie kilku prostych zasad.
Pierwszą kwestią, którą należy poruszyć, jest sam wjazd na drogę ekspresową bądź autostradę. Sytuacja w tym wypadku wydaje się oczywista. Jednak co jakiś czas słyszymy w mediach i komunikatach policyjnych, o kierowcach jadących pod prąd. Włączając się do ruchu zwróćmy uwagę na oznakowanie i stosujmy się do niego. Obserwujmy oznakowanie poziome na wjeździe na autostradę. Jeśli strzałki namalowane na pasie umożliwiającym płynne włączenie się do ruchu wskazują kierunek przeciwny do naszego, oznacza to, że jedziemy pod prąd. Jeśli przeoczymy ten niuans, powinniśmy zwrócić uwagę na odwrócone znaki drogowe; wraz z pojawieniem się samochodów jadących z naprzeciwka, z pewnością dostrzeżemy dawane przez ich kierowców sygnały. Jeśli światłami błyska nam każdy zbliżający się z drugiej strony pojazd, nie możemy zrzucić tego faktu na wyboistą drogę lub złośliwość innych kierowców.
Gdy już bezpiecznie uda nam się wjechać na trasę, warto przyjrzeć się temu, jak należy się po niej poruszać. W Polsce obowiązuje ruch prawostronny, a to oznacza, że właśnie tym pasem należy jechać na autostradach i drogach ekspresowych. Pas lewy i środkowy służą do wyprzedzania. Po zakończeniu wykonywania tego manewru powinniśmy wrócić na prawy pas. Jadąc z prędkością 90 czy 100 km/h możemy spodziewać się, że w lusterkach pojawi się nam auto mknące o wiele szybciej. W tej sytuacji o wypadek nie jest trudno.
Kierowca na zareagowanie na niebezpieczeństwo potrzebuje około sekundy. Przy prędkości 140 km/h pokona w tym czasie 39 metrów. Układ hamulcowy potrzebuje ok. 0,3 sekundy od wciśnięcia pedału, by zadziałać; to daje nam kolejne 12 metrów. Zatrzymanie samochodu jadącego na oponach średniej klasy zajmie około 95 metrów. Łącznie daje nam to więc 146 metrów. Nic więc dziwnego w tym, że o konieczności zachowania dużego odstępu od poprzedzającego samochodu na autostradach i drogach ekspresowych od czasu do czasu przypominają znaki.
Wszelkie manewry powinniśmy wykonywać z wyobraźnią, rozsądkiem, a jednocześnie płynnie i spokojnie. Wszyscy wiemy, że auto rozpędzone do 140 km/h zachowuje się inaczej niż pojazd jadący dużo wolniej. Jedną z podstawowych przyczyn zdarzeń na autostradach i drogach ekspresowych jest utrata panowania nad pojazdem, poruszającym się z prędkością niedostosowaną do warunków i sytuacji, jakie występują i często dynamicznie zmieniają się na drodze, ze względu chociażby na natężenie ruchu.
Nadjeżdżający samochód lub motocykl z włączonym lewym kierunkowskazem, to wyrażona w ten sposób prośba kierującego o przepuszczenie - ustąpienie miejsca w celu dalszego wyprzedzania. Dzieje się tak przeważnie, kiedy to inni „zapominalscy” kierowcy nie wracają po zakończonym wyprzedzaniu na swój pas ruchu i bez powodu jadą pasem środkowym bądź lewym, utrudniając jazdę innym uczestnikom.
Warto pamiętać też o tym, że jeśli zostaniemy tak przepuszczeni i wyprzedzimy, nie wolno nam dziękować za tę uprzejmość kilkakrotnym mignięciem światłami awaryjnymi. Na autostradach i drogach ekspresowych w ten właśnie sposób sygnalizuje się niebezpieczną sytuację, która będzie wymagała znacznego zwolnienia lub zatrzymania się. Miły gest, często spotykany w miastach, na drogach o najwyższych parametrach może więc stać się przyczyną wypadku, a z całą pewnością spowoduje dezinformację innych zmotoryzowanych i narazi na szwank ich bezpieczeństwo.
Dobrze postrzeganym zwyczajem na autostradach jest zjeżdżanie na lewy pas, gdy zbliżamy się do miejsca, w którym inni zmotoryzowani próbują włączyć się do ruchu pasem wjazdowym. W ten sposób umożliwiamy innym płynną jazdę. Zwyczaj ten ceniony nie tylko na polskich drogach, postrzegany jest pozytywnie, a także świadczy o kulturze jazdy. Nim jednak zdecydujemy się na taką uprzejmość upewnijmy się, że nikt nie jedzie lewym pasem, ani nie zamierza nas wyprzedzić.
Ważnym i zauważalnym problemem jest z pewnością zatrzymywanie się w miejscach do tego kompletnie nieprzeznaczonych. Pasy awaryjne, które znajdują się na autostradach, służą nam na wypadek sytuacji awaryjnych. Przypadków prawdziwych i realnych. Warto pamiętać też o pilnowaniu poziomu paliwa, by nam go nie zabrakło. Poruszając się autostradą z prędkościami rzędu 120-140 km/h musimy mieć świadomość, że nasz samochód spali 30-50 proc. więcej niż na drogach krajowych. Jeśli zabraknie nam paliwa, nie tylko stracimy czas, ale także narazimy się na dodatkowe koszty – interwencji pomocy drogowej, a w wielu krajach także mandatu. Pamiętajmy, że na niektórych odcinkach autostrady, odległość między stacjami paliw może wynosić nawet kilkadziesiąt kilometrów.
Jeżeli zdarzył się nam nieplanowany postój, zadbajmy przede wszystkim o bezpieczeństwo. Ustawmy pojazd jak najbliżej prawej strony lub jeśli to możliwe, całkiem na poboczu. Włączmy światła awaryjne i rozłóżmy minimum 100 metrów za pojazdem trójkąt ostrzegawczy. Zadbajmy też o bezpieczeństwo naszych pasażerów, przeprowadzając ich za bariery ochronne. Dysponując telefonem komórkowym, pod numerem 112, możemy dziś otrzymać wręcz każdą pomoc, potrzebną w takich sytuacjach.
Mimo że autostrady i „ekspresówki” są najbezpieczniejszymi drogami, również tu zdarzają się wypadki. Jeśli dojeżdżamy do korka powstającego z takiego powodu, ważną sprawą jest pozostawienie miejsca, które umożliwi przejazd służbom ratunkowym. Bardzo często, jeśli występuje na danym odcinku drogi, jest do tego wykorzystywany właśnie pas awaryjny.
Nie tylko wjazd na autostradę i poruszanie się po niej są ważne, ale również jej opuszczanie. Zbliżając się do wyjazdu, zajmijmy prawy pas ruchu znacznie wcześniej. Nie wyprzedzajmy do ostatniej chwili, ponieważ najprościej mówiąc możemy zostać przyblokowani przez sznur pojazdów znajdujących się na pasie, który chcemy akurat zająć. Jeżeli zdarzy się nam nieszczęśliwie przejechać zjazd, pod żadnym pozorem nie zatrzymujmy się i nie próbujmy cofać. Nasz manewr może spowodować karambol. W takiej sytuacji musimy kontynuować jazdę do kolejnego, najbliższego zjazdu.
Źródło: Wydział Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu
tb, moto.wp.pl