Barcelona wyznacznikiem formy zespołów
Inżynierowie Formuły 1 zwykli mawiać, że jeśli bolid jest szybki w Barcelonie, to będzie szybki wszędzie. W najbliższy weekend wszystkie auta będą doskonale przygotowane do wyścigu. Przekonamy się więc, na czym tak naprawdę stoją Robert Kubica i BMW. Wydaje się, że nawet nowe tylne skrzydło nie pozwoli im na obronę przed superszybkimi samochodami Ferrari.
- W pierwszych wyścigach jeździliśmy po torach, na których na co dzień się nie przeprowadza testów. Podczas szykowania bolidów było więc sporo zgadywania. Nikt nie wiedział na przykład, jakie są najlepsze długości przełożeń skrzyni biegów - twierdzi Robert Kubica. Tymczasem trasa Catalunyi, czyli najpopularniejszego toru testowego, jest doskonale znana wszystkim ekipom, które przez lata pokonały tam setki tysięcy kilometrów. Inżynierowie wiedzą o nim dosłownie wszystko. Na odległe obiekty w Australii, Malezji i Bahrajnu trudniej było dobrać optymalny zestaw aerodynamiczny czy oprogramowanie sterujące pracą układu napędowego. W Hiszpanii jednak wszystko będzie wyliczone co do milimetra, a bolidy optymalnie wyregulowane. - Wszystkie zespoły powinny być znacznie bliżej siebie, ponieważ doskonale znamy ten tor z prywatnych testów. Inżynierom i kierowcom będzie znacznie łatwiej osiągnąć maksymalny potencjał samochodów - mówi polski kierowca.
W zeszłym tygodniu na torze Catalunya odbyły się prywatne testy. Dzięki temu bolidy, do których zainstalowano poważne udoskonalenia, będą dobrze przygotowane. - My mamy na przykład nowe tylne skrzydło i liczymy, że nasz bolid będzie jeszcze szybszy - mówił wczoraj Kubica, który jednak nie szykował się do tego konkretnego wyścigu. - Tak się jakoś złożyło, że w testach jeździłem tylko bolidem w specyfikacji na sezon 2009, a nie tym, który przygotowaliśmy na Grand Prix Hiszpanii - przyznał Robert.
_ Więcej w "Przeglądzie Sportowym" _