Autokar jechał zbyt szybko
Polski autokar z pielgrzymami, który we francuskich Alpach wypadł z trasy i stoczył się po zboczu, jechał z prędkością co najmniej dwukrotnie większą, niż dopuszczalna - uważa minister transportu Jerzy Polaczek.
"_ Autokar, który w takim miejscu _ (zjazd we francuskich Alpach - PAP) _ może prowadzić normalny skręt w prawo, musi maksymalnie jechać 40 km na godzinę, a tu, myślę, była prędkość co najmniej dwukrotnie większa _" - powiedział minister w TVN24. Jego zdaniem, w celu ustalenia prędkości, z jaką jechał kierowca "cenne będą zeznania pasażerów, którzy przeżyli".
Zwrócił też uwagę, że kierowca był młody. "_ Najwięcej ofiar śmiertelnych powodują kierowcy do 24. roku życia _" - powiedział minister.
Powtórzył, że nie można wykluczyć faktu, iż kierowca był zachęcany do tego, żeby wybrać właśnie tę niebezpieczną trasę. Zaznaczył też, że każdy - nawet jeżeli jest zachęcany - sam podejmuje takie ryzyko. "_ Może i ma prawo wyraźnie stwierdzić: nie, nie jadę tą drogą, bo tutaj obowiązuje zakaz _" - podkreślił.
Zdaniem ministra prawdopodobne jest, że hamulce zepsuły się dopiero w momencie hamowania, gdyż autokar jechał ze zbyt dużą prędkością. Do katastrofy polskiego autokaru z pielgrzymami doszło w niedzielę na tzw. Drodze Napoleona w Alpach francuskich koło Grenoble. W pielgrzymce brali udział głównie starsi ludzie ze Szczecina, Stargardu Szczecińskiego i Mieszkowic w woj. zachodniopomorskim. W wypadku zginęło 26 osób, a 24 zostały ranne.(PAP)