Ameryka zagrożona - nie udało się zatkać wycieku ropy
Nie powiodła się próba wykorzystania stalowo-betonowej kopuły do opanowania wycieku ropy naftowej do Zatoki Meksykańskiej po zatonięciu platformy wydobywczej "Deepwater Horizon".
Ropa miała być gromadzona w kopule i przepompowywana stamtąd do zbiorników statku. Gdy kopułę opuszczono w sobotę wieczorem na głębokość 1500 metrów, okazało się, że przepompowywanie ropy nie będzie możliwe, ponieważ wnętrze kopuły pokrył tzw. metanowy lód. Zdestabilizowało to całą konstrukcję, a otwory, którymi miała być przepompowywana ropa zostały zatkane.
Metanowy lód (klatrat metanu, wodzian metanu) to krystaliczna substancja, złożona z cząstek metanu i wody.
Na razie kopułę 13-metrowej wysokości, ważącą ok. 100 ton, złożono na dnie morskim w odległości ok. 200 metrów od źródła wycieku ropy. Tymczasem do Zatoki Meksykańskiej cały czas przedostaje się około 800 tysięcy litrów ropy dziennie.
Eksperci pracują teraz nad metodą zapobiegania odkładaniu się metanowego lodu w kopule. Rozważane jest m.in. jej podgrzewanie albo przepłukiwanie etanolem. Na razie są to jednak tylko teorie.
Platforma eksplodowała i zatonęła 20 kwietnia; zginęło wtedy 11 ludzi. Powiększająca się plama ropy zagraża nie tylko środowisku Zatoki Meksykańskiej, ale również gospodarce południowych stanów USA, gdzie istotną rolę odgrywa przemysł rybny. Według najnowszych informacji, w niedzielę ropa pojawiła się na plażach Alabamy.