Afera ADAC: testy opon były ustawiane?
Niemcy są krajem, w którym szeroko pojęta kultura motoryzacyjna stoi na jednym z najwyższych poziomów na świecie. Nic więc dziwnego w tym, że na opinie naszych zachodnich sąsiadów zapatrzeni są kierowcy z innych krajów. Tak jest też z powstającymi w Niemczech testami opon. Te jednak mogły być zmanipulowane.
Niemiecki automobilklub ADAC od lat przeprowadza testy letnich i zimowych opon. Naszych zachodnich sąsiadów tradycyjnie postrzega się jako rzetelnych, uczciwych i twardo stąpających po ziemi, toteż organizowane przez nich testy to coś więcej niż przejażdżki na różnym ogumieniu, skwitowane uwagami o subiektywnych odczuciach. ADAC przeprowadza pomiary parametrów jazdy na torze testowym przy suchym i mokrym asfalcie w przypadku ogumienia letniego oraz na mokrym asfalcie, śniegu i lodzie dla opon zimowych. Dodatkowo mierzy się hałas, opory toczenia, a nawet tempo zużycia bieżnika. W każdej z tych konkurencji przyznaje się punkty, a ich znaczenie dla końcowej noty zależy od wagi wyrażonej w procentach. Może się wydawać, że tak przeprowadzony test musi być wiarygodny. Niestety, jest inaczej.
Producenci opon wpływali na wyniki testów przeprowadzanych przez ADAC - informuje „Süddeutsche Zeitung”. Jak zeznał pod przysięgą pracownik jednego z koncernów, niemiecki automobilklub z odpowiednim wyprzedzeniem przekazywał niektórym producentom nieoficjalne informacje o warunkach, w jakich przeprowadzane będą testy. To pozwoliło im na przygotowanie krótkiej, specjalnej serii opon jak najlepiej dostosowanych do spodziewanych warunków. Superopony trafiały potem do sklepu, w którym, niby na chybił trafił, zakupu do testów dokonywali przedstawiciele ADAC. Taki proceder sprawiał, że producenci opon, którzy „dogadali” się z ADAC, mogli być pewni dobrych wyników. Niestety tracili na tym konsumenci, którzy sugerując się wynikami testów zakupili dany model. Seryjna opona - mimo takiej samej nazwy - nie miała nic wspólnego z ogumieniem, które było testowane.
Czy należy więc wierzyć w test opon zimowych z 2013 roku, w którym ostrej krytyce poddano polskie "zimówki"? Kormorany uzyskały wówczas najgorszy w testowanej stawce wynik na suchej nawierzchni i jeden z najgorszych na mokrej oraz pod względem generowanego hałasu. Nasz rodzimy produkt nieźle natomiast poradził sobie w kategoriach opory toczenia i zachowanie na śniegu i lodzie.
Jeśli zarzuty o fałszowanie wyników testów okażą się prawdziwe, będzie to oznaczało całkowity upadek autorytetu ADAC i znaczenia tej organizacji. Niemiecki automobilklub publikuje także rankingi awaryjności samochodów, przeprowadza próby zderzeniowe, testy dziecięcych fotelików, łańcuchów śnieżnych, warsztatów samochodowych, motocykli i kasków motocyklowych, a nawet bagażników, kasków i przyczepek rowerowych. Każdy z nich przeprowadzany jest z pomocą prób o mierzalnych wynikach, które przedstawiane są w formie liczbowej. Czy jednak można im wierzyć? Z czasem może okazać się, że również ich rezultaty zostały zmanipulowane.
Nadszarpnięty wizerunek ADAC niełatwo będzie naprawić. Bardziej prawdopodobne jest, że organizacja ta ostatecznie straci twarz w wyniku skandali, które regularnie wybuchają za naszą zachodnią granicą. Wstępem do serii afer było ujawnienie przekupstwa w przypadku wyboru niemieckiego samochodu roku 2014; zwycięski Volkswagen Golf w rzeczywistości zyskał dziesięciokrotnie mniej zwolenników, niż ogłoszono. Potem okazało się, że pracownicy pomocy drogowej ADAC przekonywali właścicieli unieruchomionych samochodów do wymiany akumulatora na nowy, mimo że stary nadawał się jeszcze do użytku. Podobnie było z częściami zamiennymi - naprawianym samochodom wymieniano sprawne części na nowe.
tb/sj/tb, moto.wp.pl