Adam Małysz o tym, czy szalonego kierowcę z Sopotu można było powstrzymać
Polską wstrząsnęło zdarzenie z Sopotu, gdy rozpędzony kierowca zaczął wjeżdżać w ludzi na deptaku i molo. Od razu pojawiło się najważniejsze pytanie – czy tej tragedii można było zapobiec? Jeśli tak, to w jaki sposób zabezpieczyć się przed podobnymi wybrykami szaleńców lub osób pijanych, które mogą być zagrożeniem dla wielu postronnych ludzi? O to zapytaliśmy Adama Małysza.
Były skoczek, a dziś kierowca rajdowy obawia się, że trudno zabezpieczyć się przed tak niespodziewanymi "atakami" szaleńców. Zauważa on, że zachowania takich osób są trudne do przewidzenia i jedynym sposobem na poprawę bezpieczeństwo byłoby montowanie solidnych słupków uniemożliwiających wjazd w miejsca, gdzie znajduje się sporo pieszych. Małysz zauważa, że problem jest inny – osoby, którym powinno odebrać się prawo jazdy z powodów zdrowotnych, nadal mają uprawnienia do kierowania pojazdami.
Zdarzenie z Sopotu to niejedyna taka sytuacja w ostatnim czasie w Polsce. Choć przyczyny są różne, to niestety nie brakuje nieodpowiedzialnych zachowań za kierownicą. Wystarczy wspomnieć Roberta N., czyli Froga, który jadąc BMW M3 traktował ulice miasta jak tor wyścigowy stwarzając ogromne zagrożenie dla siebie i innych uczestników ruchu. Pół roku wcześniej pijana Izabella C. wjechała samochodem do przejścia podziemnego i tylko cudem nikogo nie zabiła.
Wszystkie te zdarzenia miały inne podłoże, ale wiązały się z nieodpowiedzialnym zachowaniem osób wsiadających za kierownicę. Niestety wielu kierowcom brak wyobraźni i chwili refleksji, że ich poczynania mogą doprowadzić do tragedii. Problemem uwypuklonym przez te wszystkie sytuacje jest fakt, że niebezpieczni kierowcy często nie tracą prawa jazdy i zgodnie z prawem mogą poruszać się po drogach. Częściowo problem ten mają rozwiązać nowe przepisy.
Jak wskazał rząd, skoro większość sprawców wypadków drogowych stanowią osoby w wieku 25-39 lat, to zasadne będzie utrzymanie przepisu, w myśl którego młodzi kierowcy (do roku od egzaminu na prawo jazdy) tracą je po zebraniu 20 punktów karnych (a nie 24 – jak bardziej doświadczeni kierowcy). Rząd chce poszerzenia tego "okresu próbnego" również o taki zapis, że prawo jazdy traci się w razie popełnienia w tym okresie trzech wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji lub chociaż jednego przestępstwa z tego rozdziału Kodeksu karnego.
Rząd chce też za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h zatrzymywać na trzy miesiące prawo jazdy. Takie rozwiązania są m.in. w Czechach, Grecji, Belgii, Danii, Francji czy Szwajcarii. Czasowe cofnięcie prawa jazdy stosowane miałoby być też za przewożenie samochodem większej liczby osób, niż dopuszcza to dany pojazd.
sj, moto.wp.pl