Adam Małysz: najważniejsze, to mieć szczęście
Adam Małysz, który z pilotem Rafałem Martonem po raz czwarty w karierze wystartuje w Rajdzie Dakar uważa, że oprócz świetnego samochodu i znakomitego przygotowania, najważniejsze to... mieć szczęście. Najtrudniejsza impreza terenowa rozpocznie się 4 stycznia.
Medalista igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata w skokach narciarskich przypomniał sytuację sprzed roku, kiedy to na trasie 11. etapu w Chile na pustyni Atakama, urwało się w Toyocie Hilux koło, a po naprawie spotkał ich kolejny pech - uszkodzeniu uległ układ hamulcowy.
- Zajmowaliśmy wtedy dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej, mieliśmy realne szanse na poprawę pozycji i... opuściło nas szczęście. Dlatego uważam, że to jest najważniejszy element, na który człowiek nie ma wpływu, nawet, jeśli jedzie z głową - powiedział Małysz podczas prezentacji załóg Orlen Team na Stadionie Narodowym w Warszawie.
"Orzeł z Wisły" przyznał, że podniósł sobie poprzeczkę. Ostatnią, 36. edycję Dakaru ukończył na 13. pozycji, mimo ogromnej straty na trasie 11. etapu. Teraz chce powalczyć o miejsce w czołowej dziesiątce, mając nadzieję, że pomoże mu w tym nowe, tylnonapędowe Buggy SMG o potężnej mocy.
- Jest to zupełnie inny samochód niż dotychczas przez nas używany. Pokonywaliśmy wiele testowych kilometrów i z każdym z nich łączyła się olbrzymia satysfakcja z jazdy. Wiemy jak auto zachowuje się i na wydmach, i na technicznych, szutrowych fragmentach trasy. Liczymy, że dzięki niemu będzie to dla nas nowy wymiar rajdowej rywalizacji i powalczymy o pierwszą dziesiątkę - zaznaczył Małysz, który 3 grudnia skończy 37 lat.
Jego pilot, 43-letni Marton, który po raz jedenasty wystartuje w Rajdzie Dakar, także ma wielką nadzieję, że zmiana samochodu przełoży się na dobry wynik.
- Auto jest rewelacyjne na większości nawierzchni. Wyzwaniem będą dla nas bardzo kręte fragmenty. Dla wszystkich zagadkę stanowi etap, który prowadzi przez Boliwię. W poprzedniej edycji wjechały tam motocykle, teraz nam przyjdzie się zmierzyć z tamtejszymi trasami i dużą wysokością - dodał urodzony w Warszawie Marton, który od 1974 roku mieszka w niewielkiej wiosce Łoś koło Piaseczna.
Rekordzistą pod względem liczby startów w tej imprezie jest Jacek Czachor. Dla byłego motocyklisty będzie to piętnasta "przygoda", ale - jak przyznał - o niej jeszcze nie myśli tyle, by śniła się po nocach.
- Najpierw są święta, potem Sylwester i jak dolecę do Buenos Aires, pomyślę o tym, co mnie czeka. Dakar to specyficzna gra błędów. Tu nie da się ustalić strategii na cały rajd zanim się go rozpocznie. Codziennie będziemy analizować trasę i wyznaczać sobie cele - powiedział 47-letni Czachor, pilot Marka Dąbrowskiego, także byłego motocyklisty, który 16 grudnia skończy 42 lata. W ostatnim Dakarze uplasowali się na siódmym miejscu.
Generalnie był to najlepszy występ polskich kierowców w historii imprezy. W czołowej dziesiątce (wystartowało 147 załóg, ukończyły 62) sklasyfikowani zostali jeszcze Krzysztof Hołowczyc (szósta lokata) i Martin Kaczmarski (dziewiąta), który tym razem, z powodu urazu, nie przystąpi do rywalizacji w Ameryce Południowej. Podczas październikowego ścigania w Maroku doznał skręcenia odcinka szyjnego. Kontuzja okazała się poważniejsza niż początkowo myślano.
- Do Dakaru przygotowywałem się od 10 miesięcy. Walczyłem do ostatniego momentu. Konieczność wycofania się z tego rajdu to dla mnie najtrudniejsza do tej pory decyzja w życiu. Udział w nim mógłby się jednak wiązać z pogłębieniem urazu kręgosłupa, a w efekcie z trwałą niedyspozycją. Dlatego też rozsądek musiał wziąć górę - zaznaczył 24-letni wrocławianin.
Rok temu, w gronie 174 motocyklistów (do mety dojechało 78) na szóstej pozycji uplasował się w swym czwartym dakarowym starcie 29-letni Jakub Przygoński. Na początku kwietnia i on nie miał szczęścia w Emiratach Arabskich. Na trasie drugiego etapu Abu Dhabi Desert Challenge, trzeciej rundy Pucharu Świata FIA, uległ wypadkowi.
- Doznałem poważnego urazu kręgosłupa i łokcia. Przez pięć miesięcy nie jeździłem na motocyklu. Ten czas był wypełniony ciężkimi ćwiczeniami, aby usprawnić organizm i dojść do formy. Trenowałem długo w Hiszpanii ze słynnym Markiem Comą. Zaprzyjaźniliśmy się, odkrył przede mną wiele tajników, które wzbogaciły moje doświadczenie - wspomniał Przygoński.
Jak ocenił, rewelacją sezonu był Jakub Piątek, który wywalczył tytuł mistrza świata w cross country FIM w klasie junior. W Ameryce Południowej wystartuje w barwach Akademii Orlen Team.
- Moje największe sportowe marzenie staje się rzeczywistością. Od 2000 roku, gdy mój tata Dariusz wystartował w Dakarze, pasjonuję się tym rajdem. Kibicowałem Polakom i często myślałem, jak by to wyglądało, gdybym się znalazł na takiej trasie. Zdaję sobie sprawę, jakie wyzwanie przede mną. Przede wszystkim chcę być na mecie i to jest dla mnie najważniejsze - podkreślił 23-latek z Lublina.
- edycja Rajdu Dakar rozpocznie się 4 stycznia w Buenos Aires. Zawodnicy będą mieć do pokonania ponad 9 tys. km przez terytoria Argentyny, Chile i Boliwii. Meta - 17 stycznia w centrum stolicy Argentyny. Do imprezy zgłoszonych zostało 665 zawodników w czterech kategoriach: samochody, motocykle, quady i ciężarówki. W tym gronie jest 15 Polaków, przy czym Dariusz Rodewald, mechanik z Olesna, pojedzie w holendersko-belgijskim teamie.