64. Rajd Polski: mistrzostwa świata coraz bliżej
- Platinum Rajd Polski, eliminacja mistrzostw Europy, stoi przed ogromną szansą awansu do elitarnego grona imprez zaliczanych do punktacji rajdowych mistrzostw świata - uważa prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski.
Rajd Polski ma bardzo bogate tradycje - podkreślił prezes PZM, przypominając, że po raz pierwszy odbył się on już w 1921 roku, co sprawia, że jest drugą, po kultowym Rajdzie Monte Carlo, najstarszą rajdową imprezą na świecie.
Optymizm prezesa podziela dyrektor rajdu Grzegorz Gac, który uważa, że o pozycji sztandarowej polskiej imprezy motorowej najlepiej świadczy bogata lista zgłoszeń do tegorocznych zawodów, rozpoczynających się 8 czerwca w Mikołajkach. W superlatywach mówią także o trasie i organizacji Rajdu Polski czołowi polscy zawodnicy - trzykrotny triumfator rajdu Krzysztof Hołowczyc i aktualny wicelider mistrzostw Europy Michał Sołowow.
Podobnie jak w dwóch poprzednich sezonach bazą imprezy będą Mikołajki, a szutrowe trasy wytyczono na malowniczych terenach Warmii i Mazur. W bezpośredniej bliskości bazy - hotelu Gołębiewski - znajdują się punkt badań technicznych, park serwisowy i odcinek testowy tzw. shakedown.
"Rajd odbywać się będzie w zasadzie na tych samych odcinkach co w roku ubiegłym - wyjaśnia Grzegorz Gac. - Z uwagi na perspektywę organizacji mistrzostw świata w tym roku tak rozplanowaliśmy próby sportowe, aby obniżyć średnie prędkości. W poprzednich latach kierowcy uzyskiwali średnie nawet powyżej 110 km na godzinę, a to - ze względu na bezpieczeństwo - nie jest dobrze widziane przez światowe władze sportu samochodowego".
Michał Sołowow, który regularnie startuje w eliminacjach mistrzostw świata, uważa, że Rajd Polski ma ogromne atuty: doskonałą bazę, nie wymagającą długich dojazdów, interesujące i bezpieczne trasy, centralne położenie w Europie oraz wielotysięczne grono zagorzałych kibiców. "Niewiele jest takich imprez na świecie, gdzie widzowie, stojąc w bezpiecznym miejscu, widzą rywalizację na długości kilometra - podkreślił. Przypomniał także, że zawody są bardzo przyjazne i bezpieczne dla kierowców, bowiem trasy prowadzą w otwartym terenie, gdzie nawet ewentualne wypadnięcie z drogi nie powoduje zniszczenia auta i niebezpieczeństwa dla załogi.
"Rajd Polski jest już wpisany do przyszłorocznego kalendarza mistrzostw świata jako jedna z trzech imprez-kandydatów - przypomina rzecznik rajdu Andrzej Borowczyk. - Rywale to Rajd Zulu w RPA i Rajd Cypru. Organizatorzy z Afryki Południowej przed kilkoma dnia zrezygnowali z kandydowania, pozostał więc tylko Cypr, uważany przez zespoły fabryczne za bardzo kosztowny i niebezpieczny z uwagi na kamieniste trasy, które niszczą opony i podwozia rajdowych aut. Częste awarie wypaczają sportową rywalizację i z tego powodu czołowi kierowcy świata także niezbyt lubią tę imprezę".
Takich kłopotów nie powinni mieć uczestnicy 64. Rajdu Polski, którzy będą mieli do pokonania 13 odcinków specjalnych, o długości od 14,5 do blisko 30 kilometrów. Z myślą o kibicach zaplanowano także piątkowy, pokazowy odcinek, długości niespełna dwóch kilometrów. Start i meta tej próby znajdują się zaledwie kilka kilometrów od Mikołajek.
Kibice mogą się spodziewać zaciętej i stojącej na wysokim poziomie rywalizacji, bowiem na trasie pojawi się nie tylko cała krajowa czołówka, ale i spora grupa doskonałych kierowców zagranicznych. Na liście zgłoszeń znaleźli się kierowcy z 14 krajów, z takimi sławami jak Włoch Renato Travaglia, Francuz Simon Jean-Joseph czy Turek Volkan Isik. W Rajdzie Polski wystąpi ośmiu z 16 kierowców rywalizujących w mistrzostwach Europy a w sumie na starcie staną aż 42 auta najmocniejszej i najszybszej N-4.
Z zagranicznymi rywalami walczyć będą Polacy, dla których będzie to nie tylko okazja do prestiżowego sukcesu ale i poprawienia bilansu punktowego w mistrzostwach Polski. Atutem Leszka Kuzaja, Michała Sołowowa, Tomasza Kuchara czy powracającego na krajowe trasy po rocznej przerwie Krzysztofa Hołowczyca będzie niewątpliwie znajomość tras, na których, z niewielkimi modyfikacjami, rajd odbywa się od trzech lat.
"W moim przypadku ten atut nie jest tak mocny - żartuje Hołowczyc, nawiązując do ubiegłorocznej imprezy, kiedy to jego auto zapaliło się już na pierwszym odcinku specjalnym. - Nie będę jednak ukrywał - znam ten teren, na mazurskich szutrach czuję się doskonale. W końcu tu się urodziłem. Kiedy wstaję rano i spojrzę za okno, już wiem jak trzeba ustawić parametry auta, dostroić zawieszenie. Po prostu czuję, czy w tym dniu nawierzchnia będzie +trzymać+. Nie uważam się jednak za faworyta, rywale będą bardzo mocni. Po prostu trzeba będzie szybko i pewnie kręcić +tym okrągłym+ i mocno naciskać pedał gazu."