Time opublikował listę 50 najgorszych samochodów w historii motoryzacji stworzoną przez Dana Neila - znanego amerykańskiego dziennikarza motoryzacyjnego, zdobywcy Pulitzera i wieloletniego redaktora dziennika Los Angeles Times.
Lista 50 największych niewypałów motoryzacji na dwóch, trzech i czterech kołach obejmuje okres od 1899 roku aż po czasy obecne. Auta pogrupowano w pięciu kategoriach. Dziś druga część naszego zestawienia, obejmująca samochody wyprodukowane pomiędzy 1975, a 1989 rokiem z oryginalnym komentarzem Dana Neila. Wkrótce przedstawimy największe niewypały motoryzacyjne od 1989, do czasów obecnych!
1940-1959 1949 Crosley Hotshot
1956 Renault Dauphine
1957 King Midget Model III
1957 Waterman Aerobile
1958 Ford Edsel
1958 Lotus Elite
1958 MGA Twin Cam
1958 Zunndapp Janus
1960-1974
1961 Amphicar
1961 Corvair
1966 Peel Trident
1970 AMC Gremlin
1970 Triumph Stag
1971 Chrysler Imperial LeBaron Two-Door Hardtop
1971 Ford Pinto
1974 Jaguar XK-E V12 Series III
1975-1989
1975 Bricklin SV1
1975 Morgan Plus 8 Propane
1975 Triumph TR7
1975 Trabant
1976 Aston Martin Lagonda
1976 Chevy Chevette
1978 AMC Pacer
1980 Corvette 305 "California"
1980 Ferrari Mondial 8
1981 Cadillac Fleetwood V-8-6-4
1981 De Lorean DMC-12
1982 Cadillac Cimarron
1982 Camaro Iron Duke
1984 Maserati Biturbo
1985 Mosler Consulier GTP
1985 Yugo GV
1986 Lamborghini LM002
Lata 1975-1989
1975 Bricklin SV-1 - Jedyny egzemplarz w jakim miałem okazję siedzieć, spłonął doszczętnie po same osie kilka dni później. O-ironio! Sam pomysłodawca tego auta, Malcolm Bricklin nie instalował popielniczki i zapalniczki w samochodach, by zniechęcić palaczy. Ale oprócz godnej pochwały troski o zdrowie swoich klientów, kierowały nim głównie względy bezpieczeństwa. Lekkie otwierane do góry drzwi pojazdu wykonano, podobnie jak całe nadwozie z żywicy epoksydowej i można było je własnoręcznie zdemontować. Skrót "SV" oznacza "Safety Vehicle". Trzeba przyznać, ze oprócz łatwopalnego, elastycznego nadwozia odpornego na uderzenia, kolejnym krokiem do poprawienia bezpieczeństwa były osiągi. Bricklin SV-1 był wolniejszy od Ziemi okrążającej Słońce! Nawet mimo zamontowanego pod maską silnika V8. Nie wiadomo, jak udało się Bricklinowi przekonać do jego kupna prawie trzy tysiące osób
1975 Morgan Plus 8 Propane - Sędziwa marka Morgan nie należała do firm, które wprowadzają nowoczesne technologię. Wciąż oferowany model Plus 8 ma wspaniałe wystające błotniki, ramę z drewna i archaiczne zawieszenie. Wysyłają je do nas od 1935 roku. Jednak w połowie lat 70-tych, na skutek wprowadzenia nowych norm emisji spalin i bezpieczeństwa w USA, Morgan wypadł z rynku. Pewien diler z San Francisco postanowił to zmienić i przystosował silnik V8 Rovera do zasilania propanem. Jakimś cudem ta przeróbka uzyskała stosowne certyfikaty i ludzie jeździli Morganem, który tuż za tylnym zderzakiem miał zbiornik z niebywale wybuchowym gazem. I mówią, że Pinto to jeżdżąca bomba.
1976 Aston Martin Lagonda - W latach 70-tych, kiedy na parkietach królowała muzyka Disco, nawet super-samochody wyglądały jak po zażyciu kokainy. Doskonałym przykładem jest Aston Martin Lagonda zaprojektowany przez Wiliama Townsa. Księgowi zaakceptowali wizjonerskie podejście designera i zgodzili się na zastosowanie kosmicznie wyglądającej tablicy wskaźników z milionem błyskających diod i setek komputerów służących bliżej nieokreślonym celom. Nawet NASA nie miała w tym czasie czegoś równie naszpikowanego elektroniką. Niestety wadliwą. Do tego stopnia, że wkrótce do tego niebywale pięknego auta przylgnął przydomek "Książe Ciemności". Zgadnijcie dlaczego. Mimo to zabiłbym, żeby go mieć w swoim garażu.
1976 Chevy Chevette - Umieściłem go na swojej liście tylko po to, żeby dowieść, że nawet najbardziej niekochane auta mają swoich fanów. Na świecie istnieją kluby miłośników Yugo, Trabanta, a nawet Chevroleta Chevette. Moja dziewczyna miała kiedyś takiego z biało-brązowym nadwoziem, 51-konnym silnikiem, automatyczna skrzynią biegów i niczym więcej. Był malutki i bardzo głośny, ale przejechaliśmy nim kraj trzy razy i nigdy nas nie zawiódł. Raz udało mi się rozpędzić Chevette do 136 km/h, przez co zapłaciłem mandat. Ani ja, ani policjant nie mogliśmy uwierzyć we wskazania radaru.
1978 AMC Pacer - Ostatnio pewna firma ubezpieczeniowa przeprowadziła poprosiła o wskazanie najgorzej zaprojektowanego auta w historii. Wygrał jednogłośnie AMC Pacer. Zaprojektował go Richard Teague - ten sam który wcześniej stworzył koszmarny model Gremlin. W czasie lata, pod ogromnym szklanym dachem było naprawdę gorąco, tym bardziej, że do wyposażenia zapomniano dodać klimatyzację. Ogromne drzwi przednie trzymały się na zawiasach tylko na słowo honoru i tylko wtedy kiedy nie otwierałeś ich za często. Z deski rozdzielczej po nagrzaniu ulatniały się toksyczne gazy, ale co tam! Młodzi nabywcy Pacera mieli to gdzieś.
*1980 Corvette 305 "California" *- Amerykański rząd wprowadzając na początku lat 70-tych nowe normy emisji spalin, ostatecznie posłał do grobu wszystkie "muscle cars". Najgorzej było w stanie Kalifornia, gdzie ograniczono normy mocy w zależności od pojemności skokowej. Taki los spotkał tez Corvette z silnikiem typu Small Block. Co oni z nią zrobili!? Silnik typu 350 V8 po dostosowaniu go do nowych norm osiągał w modelu "California" marne 180 KM. Do tego beznadziejna trzystopniowa, automatyczna skrzynia biegów. Dzięki temu każdy, kto dysponował szybkim skuterem, mógł bez trudu wyprzedzić Corvette.
*1980 Ferrari Mondial 8 *- Wpadki zdarzały się nawet najlepszym, czego przykładem jest Ferrari Mondial 8. Bazujące na podwoziu modelu 308, ciężkie coupe 2+2 wyposażono w umieszczony centralnie silnik V8 o mocy 214 KM. Problemem był skomplikowany układ elektroniczny sterujący jego pracą, który zawsze oznajmiał defekt właścicielowi specyficznym zapachem palących się kabli. Autoryzowane serwisy bezładnie rozkładały ręce. Nie pomogło to reputacji Ferrari i ich "taniemu" modelowi Mondial, będącemu w zasięgu nawet średnio zarabiających lekarzy. Z czasem poradzono sobie z usterkami i Mondial stawał się coraz lepszy. Bo już gorszy być nie mógł.
1981 Cadillac Fleetwood V-8 6-4 - Dzisiaj systemy odłączające poszczególne cylindry przy niskich obciążeniach silnika, czy system zmiennych faz rozrządu są czymś powszechnym. I dobrze, bo logicznym rozwiązaniem jest odłączenie kilku cylindrów podczas jazdy w korku takim Chryslerem 300C z silnikiem Hemi. Ale w 1981 roku, takie rozwiązania były wielkim wyzwaniem dla inżynierów. GM jako pierwszy zdecydowało się na zastosowanie takiego systemu w modelu Fleetwood, co okazało się katastrofą na miarę Titanica. Samochód charczał, warczał i wydawał przerażające dźwięki, a jego właściciele czym prędzej udawali się do serwisów w celu odłączenia systemu. Większość z nich nigdy więcej nie pojawiła się już w salonie Cadillaca.
1981 De Lorean DMC 12 - John De Lorean, prawdziwy wizjoner poszukiwany przez FBI
porzucił interes w 2005 roku, pozostawiając po sobie 8 582 egzemplarzy modelu DMC12 wykonanych ze stali i jeden wciąż podróżujący w czasie. Samochód był tak ciężki, że 2,8 litrowy silnik V6 z Peugeota nie miał dość siły, by napędzać auto, które próbowano sprzedawać po absurdalnie wysokiej cenie. W dodatku afera z łapówką, którą De Lorean chciał wręczyć pod stołem chętnym na jego dalszą produkcję ostatecznie zaważyła na przyszłości modelu DMC12. Ale linie nadwozia zaprojektowane przez Giugiaro do dziś wzbudzają zachwyt. Do tego stopnia, że niedawno pewna firma z Teksasu która posiada prawa do nazwy, zamierza jeszcze raz reaktywować DMC12. Szykuje się kolejna podróż w czasie.
1982 Cadillac Cimarron - Istny horror do kwadratu! Na początki lat 80-tych, GM zachęcony sukcesem europejskich kompaktowych aut typu Premium, pokazał światu model Cimmaron. To nic innego jak popularny wśród gospodyń Chevrolet Cavalier z logo Cadillaca. Nawet jego twórcy w obawie przed linczem klientów nazywali go "Cimmaron by Cadillac". Szczytem bezczelności było żądanie za niego kilku tysięcy dolarów więcej, niż za tak samo wyposażonego Cavaliera. Ten model spowodował ostateczne odwrócenie się klientów od marki Cadillac i do dziś pozostaje największą plamą na honorze tej marki.
1982 Camaro "Iron Duke" - Były czasy, kiedy 90 koni pod maską to było coś! Choćby w 1932 roku. Dokładnie 50 lat później taką samą mocą dysponował główny konkurent Forda Mustanga z GM, czyli legendarne Camaro. Podobnie jak w przypadku Corvette "California", zrobiono z Camaro pośmiewisko. Zamontowano w nim najmniejszy dostępny w GM 4-cylindrowy silnik 2,5 litra, mogący równie dobrze napędzać kosiarki i młynki do kawy. Dzięki niemu i okropnej automatycznej 3-stopniowej skrzyni biegów, 100 km/h pojawiało się na liczniku Camaro już po 20 sekundach. Nic dziwnego, że ich kierowcy wyprzedzani byli często przez żółte autobusy wiozące dzieci do szkoły!
1984 Maserati Biturbo - Najprościej mówiąc, określenie "Biturbo" w języku włoskim oznacza "drogi szmelc". Ten samochód był beznadziejną próbą wylansowania sportowego auta typu GT, przez niedofinansowaną firmę znajdującą się na skraju zapaści finansowej i to było widać. Wszystko co mogło się psuć, przeciekać, nie otwierać się lub nie zamykać, było na wyposażeniu seryjnym Maserati Biturbo. Porady związane z naprawami udostępniane przez kolekcjonerów-sadomasochistów, mają rozmiary Encyklopedii Britanica. Gorszym modelem od Biturbo, był tylko Chryslet TC, czyli sportowa wersja Chryslera Le Baron z silnikiem i ceną Maserati.
1985 Mosler Consulier GTP - Warren Mosler, błyskotliwy bankier i ekonomista postanowił zbudować sportowe auto korzystając wyłącznie z części montowanych w samochodach "Wielkiej Trójki". Dodajmy, zupełnie losowo. A więc kierownica z minivana Voyager, silnik od GM itd. Bardzo lekkie nadwozie wykonane z kompozytów miało doskonały współczynnik mocy do masy, dlatego Consulier GTP świetnie radził sobie w wyścigach. To jednak nie wystarczyło, żeby odnieść sukces. Wygląd modelu GTP wzbudza słuszną odrazę nie tylko u dzieci. Ten samochód jest z pewnością najbrzydszym autem w historii motoryzacji i dowodem na to, że zbudowanie auta nie jest wcale takie proste, jak się niektórym wydaje.
*1985 Yugo GV *- Importem tego auta zajął się sam Malcolm Bricklin po błyskotliwym stwierdzeniu, że jego model SV-1 nie zrobi kariery. Yugo z miejsca stało się "Mona Lisą brzydkich samochodów". Montowany w Jugosławii posiadał nawet wykładzinę na podłodze, jako wyposażenie standardowe. Obcując z nim nawet chwilę, miało się wrażenie, że jego produkcja odbywała się w pośpiechu w fabryce będącej pod ciężkim ostrzałem artylerii. Jakość montażu była tak marna, że ogrzewanie tylnej szyby służyło tylko po to, by po zamknięciu klapy bagażnika i wypadnięciu szyby z uszczelek, mieć ciepłe dłonie przy wyjmowaniu jej z bagażnika.
**
1986 Lamborghini LM002** - Od razu wyjaśnię, powodem umieszczenia wspaniałego "Rambo-Lambo" na liście jest jego klientela, nie zaś samo auto. To cywilna wersja samochodu wojskowego kupowanego głównie przez bogatych szejków przemierzających nim swoje rozległe tereny prywatnych pół naftowych. Ale ich nabywcami byli równie często okrutni dyktatorzy i inne typy spod ciemnej gwiazdy wożące nim uran do produkcji własnej bomby atomowej. Jednym z nich był syn Saddama - Uday. Kiedy amerykańscy marines znaleźli w 2004 roku egzemplarz będący jego własnością, wykorzystali go do "testu" na odporność samochodu na ładunek wybuchowy. To smutne, że tak wspaniałe auto stało się obiektem nienawiści i jednym z jaskrawych przykładów na kolejnego niepotrzebnego SUV-a. Jego koncepcję wykorzystał w 2003 roku GM w modelu Hummer H2, który też znalazł się na mojej liście.
Źródło: Time, Informacja Mototarget