29. Rajd Dakar: zwycięstwo Comy, Czachor jedenasty!
Hiszpan Marc Coma wygrał w rywalizacji motocyklistów 8. etap Rajdu Dakar o długości 626 km, w tym 589 km odcinka specjalnego, prowadzący z Ataru do Tichit. Jacek Czachor ukończył etap na 11. pozycji, Marek Dąbrowski zajął 30. miejsce.
Wśród motocyklistów liderem w klasyfikacji generalnej jest Marc Coma, Czachor zajmuje 12. miejsce ze stratą 3:17.31 do lidera, Dąbrowski jest sklasyfikowany na 25. pozycji - strata 6:51.55.
"To był najdłuższy i bez wątpienia jeden z najtrudniejszych odcinków specjalnych w tegorocznym rajdzie. Dojechałem do mety dopiero przed godziną 17.00, to świadczy o długości i stopniu trudności odcinka - stwierdził ma mecie w Tichit Jacek Czachor. - Na razie jednak próba sportowa się dla nas nie skończyła, teraz musimy sami przejrzeć i naprawić motocykle. Etap do Tichit to maraton, w bazie na mecie nie ma serwisów. Sami musimy przejrzeć sprzęt, naprawić ewentualne uszkodzenia. Trasa odcinka prowadziła dzisiaj częściowo bardzo zniszczonym szlakiem, było sporo kamieni, nie brakowało również wydm i wielbłądziej trawy. W takich warunkach bardzo szybko nie można było jechać. Największa prędkość jaką dzisiaj osiągnąłem to około 136 km/h, ale większość trasy pokonałem jadąc 70 - 80".
"Na początku dzisiejszego odcinka część rywali pomyliła trasę. Podczas pierwszego punktu tankowania zorientowałem się, że jestem wysoko w klasyfikacji i jeszcze mocniej przycisnąłem - dodał Czachor. - Dogoniłem i wyprzedziłem dwóch rywali, ale odjechać od nich już mi się nie udało. Sporo zawodników będzie dzisiaj jechało w nocy, nie zazdroszczę im tego".
"Nikt nie lubi jazdy po zmroku w takich warunkach - powiedział Marek Dąbrowski, który w niedzielę zajął 30. miejsce. - Ja też cały czas patrzyłem, w którym miejscu jest słońce i czy zdążę do Tichit przed jego zachodem. Po dwóch dniach jazdy bez amortyzatorów bolą mnie ręce, dlatego unikam szaleństw. Na szczęście teleskopy już działają, nie mam innych problemów technicznych. Muszę poprawić mocowanie GPS-u, ale to drobiazg".
Obaj polscy motocykliści wieczorem sprawdzili sprzęt, wykonali drobne naprawy. Po zjedzeniu posiłku ułożyli się do snu na ... powietrzu. W obozie nie ma samochodów serwisowych, zawodnicy nie mają namiotów i spędzą noc pod gołym niebem. Nie ma możliwości wzięcia prysznica, do umycia twarzy i rąk musi wystarczyć butelka wody mineralnej.
W ciągu dnia w Tichit temperatura powietrza przekraczała 30 stopni Celsjusza, noc nie zapowiadała się chłodna.
Biorący udział w tegorocznej 29. edycji Rajdu Dakar Krzysztof Hołowczyc znów ma pecha! Już na 14. kilometrze dzisiejszego 8. odcinka specjalnego polski kierowca urwał tylny most w swoim Nissanie Navarze i istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie musiał wycofać się z dalszej rywalizacji.