2,7 promila w krwi kierowcy PKS
2,7 promila alkoholu w organizmie miał kierowca PKS, który w poniedziałek został zatrzymany w miejscowości Białowoda (Lubelskie), gdy prowadził autobus z pasażerami. Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia - poinformowała policja.
45-letni Ryszard T. z państwowego przedsiębiorstwa PKS Opole Lubelskie jechał na trasie Opole Lubelskie - Świdno. Wiózł około 10 pasażerów. Prowadzony przez niego autobus poruszał się całą szerokością drogi.
"Policję zawiadomili ludzie, którzy jechali za PKS-em samochodem osobowym i nie mogli wyprzedzić autobusu. Zauważyli też, że autokar jechał z otwartymi drzwiami. Gdy PKS zatrzymał się na przystanku w miejscowości Białowoda, kierowca samochodu osobowego wszedł do autobusu i wyjął kluczyki ze stacyjki. Wtedy zjawiła się policja" - powiedział rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz.
Ryszard T. został zatrzymany. Będzie odpowiadał za sprowadzenie zagrożenia katastrofą w ruchu drogowym. Za to przestępstwo grozi kara do 8 lat więzienia. "Będzie odpowiadał w normalnym trybie. Takich poważnych przestępstw nie będą sądzić sądy 24-godzine" - dodał Wojtowicz.
Policja będzie też sprawdzać, kto udostępnił autobus pijanemu kierowcy.
14-latka uciekała bmw przed policją
Tylko szybka interwencja policji zapobiegła tragedii, kiedy bmw, którym uciekała 14-latka, utknął na przejeździe kolejowym, do którego zbliżał się pociąg. Funkcjonariusze zdążyli wyciągnąć z auta dwóch chłopców oraz prowadzącą bmw dziewczynkę - poinformowano w poniedziałek PAP w biurze prasowym komendy wojewódzkiej policji w Szczecinie.
W okolicach Trzebiatowa (Zachodniopomorskie), w pobliżu miejscowości Gąbin, policjanci zobaczyli pędzący drogą bmw. Funkcjonariusze dali sygnał do zatrzymania się, lecz auto ominęło radiowóz poboczem drogi i z piskiem opon ruszyło dalej. Rozpoczął się pościg za samochodem, który momentami jechał z prędkością dochodzącą do 180 km/h. W pewnym momencie uciekinier dojechał do skrzyżowania z drogą prowadzącą przez tory kolejowe. Skręcając w tę drogę, z zawrotną prędkością wpadł w poślizg. Auto najechało na kilka betonowych słupków i przednią częścią zawisło nad torami.
Wtedy policjanci zobaczyli, że z odległości około kilometra nadjeżdża pociąg osobowy. Podbiegli do bmw, w którym na tylnym siedzeniu zobaczyli dwójkę dzieci, a za kierownicą dziewczynkę. Wszystkich wyciągnięto z pojazdu.
Po bezskutecznej próbie odciągnięcia auta z torów policjanci zatrzymali pociąg. Maszynista zdołał zatrzymać skład około 3 metrów od samochodu.
Piratem drogowym okazała się 14-latka, a jej pasażerami 10- i 13- letni chłopcy. Jeden z nich to brat dziewczynki.
Ona sama powiedziała policjantom, że pod nieobecność rodziców zabrała bmw, które stało w warsztacie jej ojca. Zarówno ona, jak i dwaj chłopcy zostali odebrani z komisariatu w Trzebiatowie przez rodziców.
Policja ustala, dlaczego ojciec dziewczynki nie zabezpieczył odpowiednio auta. Sprawa trafi do sądu rodzinnego. (PAP)