19-latka odpowie przed sądem za tragiczny wypadek
Przed łódzkim sądem stanie 19-latka oskarżona o spowodowanie w Łodzi wypadku drogowego, w którym zginęły dwie młode osoby, a jedna została ciężko ranna. W chwili wypadku nastolatka miała prawo jazdy dopiero od kilkunastu dni.
W śledztwie 19-letnia Paulina M. przyznała się do zarzucanego czynu, wyraziła głęboki żal i skruchę w związku z tym, co się stało. Grozi jej kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Do wypadku doszło 5 grudnia ub. roku tuż przed północą. Czteroosobowym oplem tigrą jechało pięć osób - dwie dziewczyny i trzech chłopaków - w wieku od 17 do 21 lat.
Według prokuratury na al. Włókniarzy kierująca autem 18-letnia wówczas Paulina M. znacznie przekroczyła prędkość, jadąc ponad 100 km na godz. w miejscu, gdzie dozwolona prędkość to 60 km na godzinę. Kierująca straciła panowanie nad samochodem, który wpadł w poślizg i zjechał na prawe pobocze. Auto uderzyło w słup trakcji elektrycznej, później w drzewo i wjechało w pobliski budynek, w którym znajdował się m.in. warsztat i serwis opon.
Na miejscu zginęła 18-letnia pasażerka, która siedziała obok kierującej autem i nie była przypięta pasami. 21-letni mężczyzna po przewiezieniu do szpitala zmarł na skutek licznych obrażeń. Poważnie ranni zostali kierująca oplem oraz jej rówieśnik; lżejszych obrażeń doznał brat oskarżonej. Wiadomo, że kierująca była trzeźwa w chwili zdarzenia.