Test: Suzuki Swift - Gruntownie zmodernizowany

Zewnętrzna stylistyka czwartej już generacji miejskiego Suzuki, nie należy do specjalnie wyszukanych. Mimo, iż kształt nadwozia wyraźnie nawiązuje do poprzedniego modelu, to wnikliwi obserwatorzy zauważą kilka nowych elementów. Należą do nich nieco wydłużone klosze lamp przednich jak i tylnych oraz dyskretnie przemodelowana atrapa chłodnicy wespół z lusterkami. To niewiele, ale wystarczyło, aby odświeżyć sylwetkę weterana segmentu B.

Znacznie więcej modernizacji odnajdziemy wewnątrz pojazdu. Tutaj pokuszono się o całkowicie nowy styl. Projekt deski rozdzielczej nie przypomina już tego co znamy, a zdaje się wyrażać nowy nurt designerski japońskich konstruktorów. Całość prezentuje się bardzo estetycznie, choć naszym zdaniem brakuje kolorowych wstawek, skutecznie ożywiających atmosferę w przedziale pasażerskim.

Niestety dominują czarne materiały wykończeniowe, gdzieniegdzie urozmaicone srebrnymi listwami. Niemniej ergonomia stoi na bardzo wysokim poziomie, a jakość wykorzystanych plastików, nie odbiega od tej obecnej u najgroźniejszych konkurentów. Także spasowanie nie budzi większych zastrzeżeń, gdyż podczas jazdy trudno wychwycić jakiekolwiek poskrzypywania, tudzież piski powstałe przez nachodzące na siebie tworzywa sztuczne.

Czytelność informacji na ciekłokrystalicznych wyświetlaczach to też mocny punkt Swifta. Dość duża czcionka ułatwia ustawienie odpowiedniej temperatury i ulubionej stacji radiowej lub piosenki odtwarzanej z zewnętrznego nośnika danych. Miło być świadkiem elektronicznej ewolucji w samochodach w których wejścia USB i inne multimedialne urządzenia, stają się standardem.

Zmiana generacji przyniosła też namacalne rezultaty w kategorii przestronności. Zwiększony rozstaw osi o 5 centymetrów przełożył się na większą przestrzeń na nogi dla pasażerów tylnej kanapy. Dwie rosłe osoby z powodzeniem przejadą nawet kilkusetkilometrową trasę z nielicznymi przystankami.

Piąte miejsce należy jedynie traktować jako wyjście awaryjne, co zdaje się też sugerować pojemność bagażnika. W najnowszym wcieleniu wynosi ona tylko 211 litrów. Po złożeniu oparć zwiększy się co prawda do 892 litrów, ale ładunek dłuższych przedmiotów utrudni brak płaskiej podłogi i wysoki próg. Na otarcie łez pozostają liczne schowki porozmieszczane w przeróżnych miejscach w kabinie. Niby nic specjalnego, jednak drobiazgi znikną z pola widzenia niepożądanych osób.

Japończyk może i nie zachwyca jako miejska bagażówka, co nie zmienia faktu, że kwalifikuje się do najlepiej jeżdżących samochodów w swojej klasie. Bezpośredni układ kierowniczy i stosunkowo twardo zestrojone zawieszenie, czynią z Suzuki namiastkę małego sportowca. Oczywiście daleko mu do Clio RS, czy Ibizy Cupry, ale właściwości jezdne gwarantują mnóstwo frajdy z jazdy na co dzień. Zwłaszcza na równych nawierzchniach, gdzie Swift czuje się najlepiej.

Postawiony na 16-calowych kołach i niskoprofilowych oponach, świetnie radzi sobie z połykaniem ostrych łuków. Korzystny rozkład masy i neutralne zachowanie w zakrętach, nie wymagają wsparcia ze strony elektronicznego systemu ESP w ekstremalnych sytuacjach. Niestety ambicje kierowcy może wyhamować jednostka napędowa. Trudno jej odmówić chęci do pracy na najwyższych obrotach i odczuwalnego przyrostu mocy powyżej 3 tysięcy obrotów, ale testowany egzemplarz wyraźnie mógłby przenieść znacznie więcej na asfalt.

94 konie mechaniczne i 118 niutonometrów wystarczają w codziennej eksploatacji, jednak uśmiech na twarzy kierowcy byłby zdecydowanie większy, gdyby zamiast pierwszą setkę auto osiągało w 9, a nie w 12,3 sekundy i rozpędzało się do 190 km/h zamiast 165. No cóż, pozostaje nam tylko czekać na twardą jak deska odmianę Sport. Wracając do prezentowanego Japończyka, warto zwrócić jeszcze uwagę na przyzwoity poziom konsumpcji paliwa.

Samochód ważący niecałą tonę, pochłaniał podczas żwawej jazdy po zatłoczonym mieście około 7 litrów paliwa bezołowiowego, natomiast poza terenem zabudowanym, wyświetlacz komputera pokładowego wskazywał na wartości zbliżone do cyfry sześć. Kierowcy o anielskiej cierpliwości, z pewnością osiągną wyniki zbliżone do tych podawanych przez producenta.

* TU ZNAJDZIESZ WIĘCEJ ZDJĘĆ MAŁEGO SUZUKI * Swift w testowej specyfikacji Elegance, uszczupli kieszeń podatnika o 54 900 złotych. Wersja 3-drzwiowa i rezygnacja z kilku zwiększających komfort udogodnień, pozwoli zaoszczędzić blisko 7 tysięcy złotych. Bez względu na wariant jaki wybierzemy, otrzymamy pełnowartościowe miejskie autko dające sporo radości z codziennej eksploatacji. Kierowcom szukających mocniejszych wrażeń, radzimy poczekać na bezkompromisową wersję Sport.

Piotr Mokwiński

mz/mz

"Suzuki Swift 1.2 Elegance" - DANE TECHNICZNE