|
|
| --- |
Hiszpania jest idealnym miejscem do podróżowania pod gołym niebem. Temperatury są na tyle wysokie, że nawet w samochodzie z otwartym dachem nikt nie będzie narzekał na chłód... Czy na pewno? Hiszpanie przygotowali bolid, którego osiągi schłodzą nie tylko twarz, ale i zmrożą krew w żyłach...
Sama nazwa pojazdu ostrzega kierowcę na co się decyduje. Tramontana to nazwa chłodnego wiatru, który pojawia się w basenie morza Śródziemnego. W samochodzie z mikroskopijną owiewką zamiast szyby trudno będzie schronić się przed wiatrem. Co prawda producent przewidział możliwość zamontowania twardego dachu, dzięki którym kabina wozu zaczyna wyglądać niczym kokpit myśliwca.
Konotacje z lotnictwem można dostrzec również w rozwiązaniach konstrukcyjnych. Kierowca oraz pilot są otoczeni przez jednoczęściowy monocoque, który wytłoczono z karbonu. Włókna węglowe posłużyły również do przygotowania poszycia. Inżynierowie nie wahali się też użyć tytanu, duraluminium oraz chromo-molibdenu.
Liczne stateczniki nie są banalną ozdobą karoserii. Testy w tunelu aerodynamicznym sprawiły, że zachowują się niczym odwrócone skrzydło samolotu. Potężny docisk do szosy był niezbędny, ponieważ bolid o masie 1250 kilogramów otrzymuje potężny silnik.
Centralnie umieszczona maszynownia ma 12 cylindrów o łącznej pojemności 5,5 litra. Dzięki dwóm turbosprężarkom moc została wywindowana do poziomu 550 KM, a moment obrotowy osiągnął pułap 900 Nm, co z powodzeniem wystarcza nadania do przyśpieszeń, jakich nie powstydziłyby się wyścigowe bolidy.
Technicy Tramontany postanowili zawiesić poprzeczkę jeszcze wyżej, dając klientowi możliwość... regulacji mocy przyciskiem na desce rozdzielczej. Sięgnięcie do magicznego guzika podkręca silnik do niewiarygodnych 720 KM oraz 920 Nm! Wówczas osiągi bolidu pozwolą na równorzędną rywalizację z supersportowymi motocyklami. Mocniejsza wersja potrzebuje na sprint do „setki” zaledwie 3,7 sekundy, a piekielna siła przegrywa walkę z oporami powietrza dopiero przy 355 km/h!
Potężna dynamika zmusza kierowcę do wzmożenia uwagi podczas jazdy, tym większej, że moc w całości trafia tylko na tylną oś. Na szczęście kontrola trakcji z czterema poziomami czujności dba, by napędzane koła nie zaczęły żyć własnym życiem. Siła napędowa jest przenoszona przez 6-biegową, sekwencyjną skrzynię, do której obsługi służą manetki umieszczone za kierownicą. Rozwiązanie doskonale spisze się na torze wyścigowym. Producent podkreśla, że pozycja w kokpicie jest bardzo zbliżona do znanej z bojowych myśliwców. Przy projektowaniu Tramontany brał bowiem udział inżynier współodpowiedzialny za projekt odrzutowca Euro Fighter.
Dla poprawy zachowania się pojazdu kierowca może obniżyć prześwit o kilkanaście milimetrów. Cały proces nie wymaga nawet opuszczania kabiny, ponieważ za wszystko odpowiada elektronika. Także układ hamulcowy jest wyraźnie inspirowany rozwiązaniami rozpowszechnionymi w sporcie motorowym. Potężne tarcze mają średnicę aż 380 mm. 6-tłoczkowe zaciski bezlitośnie wgryzają się w tarcze z karbonowo-ceramicznego tworzywa. Przed blokowaniem kół chroni ABS oraz duża przyczepność opon w rozmiarze 245/35/20 z przodu i 335/30/20 na napędzanej osi. Dla zachowania niewielkiej masy Tramontany koła zostały odlane z ultralekkiego stopu magnezu.
Dla osób planujących zakup Tramontany mamy niestety złe wieści. Do końca tego roku powstanie zaledwie 5 sztuk wyjątkowego bolidu i wszystkie z nich znalazły już nabywców. Dwóch kolejnych latach nie będzie łatwiej, ponieważ roczna produkcja ma sięgnąć 12 egzemplarzy. Cena pozostanie adekwatna do prestiżu i elitarności auta – wyniesie w granicach 610 000 euro...