Policyjny potwór - OHP Suzuki GSX1300R Hayabusa
|
|
| --- |
Stany Zjednoczone... Bezkresne autostrady, tanie paliwo... Któż nie uległby pokusie odkręcenia manetki gazu do oporu... Niestety wizja przemieszczania się z prędkością powszechnie znaną jako „ile dała fabryka” może być bardzo kosztowna. Przynajmniej w Oklahomie. Na ucieczkę przed stróżami autostradowego porządku nie ma co liczyć nawet za sterami najmocniejszych pojazdów. Niedawno w ręce funkcjonariuszy Oklahoma Highway Patrol trafił motocykl, który do niedawna uchodził za najszybszy jednoślad na świecie...
Suzuki GSX1300R Hayabusa, bo o tym monstrum mowa, od zawsze wzbudzał wielkie emocje. Niecodzienna, a zarazem bardzo opływowa sylwetka, niska pozycja jeźdźca i potężny silnik wyróżniały maszynę z tłumu. Czterocylindrowa jednostka o pojemności 1,3 litra produkuje imponujące 175,5 KM. Mało? Wystarczy rozpędzić się do nieprzepisowych prędkości, a układ dynamicznego doładowania SRAD zwiększy ciśnienie powietrza w kolektorze dolotowym, co podniesie moc do 184 KM!
Przeciętny zjadacz chleba nawet w najfrywolniejszych fantazjach nie jest sobie w stanie wyobrazić, cóż stado koni szalejących pod zbiornikiem paliwa wyczynia z jednośladem ważącym 217 kg. Wystarczy, że kierowca położy się na baku, zapnie pierwszy bieg, strzeli ze sprzęgła, a już po 2,7 sekundy przekroczy 100 km/h. A jeszcze kilka lat temu wielu wystarczała dynamika poczciwego Malucha, który na podobny manewr potrzebował aż... 50 sekund... Dla Hayabusy „setka” to przedbiegi. Już po 4,2 sekundy od startu pędzi 140 km/h, a pole oznaczone liczbą dwieście zostaje zdobyte po 7,5 s spektaklu ryku silnika i przeciążenia wyrywającego ręce z barków. Według danych producenta Hayabusa rozpędza się „jedynie” do 295 km/h. Większość motocyklistów doskonale zdaje sobie sprawę, że dane umieszczone w prospekcie są jedynie zasłoną dymną. Została postawiona, by uspokoić coraz gorętsze dyskusje nt. wprowadzenia ograniczeń mocy i
prędkości jednośladów. Nie od dziś wiadomo, że wystarczy niewielka modyfikacja, aby Hayabusa bez trudu przekroczyła 300 km/h...
Flagowy motocykl Suzuki spisuje się równie dobrze podczas powolnego patrolowania ulic. Duża pojemność skokowa sprawia, że większość ze 138 Nm momentu obrotowego jest dostępna przy niskich obrotach. Jeżeli zajdzie potrzeba i jeździec zdecydowanie odkręci manetkę gazu, sokół wędrowny, bo dokładnie tyle znaczy tłumaczenie japońskiego zwrotu Hayabusa, wyrwie do przodu z siłą drapieżnika. Przemieszczenie wskazówki prędkościomierza z pola oznaczonego jako „100” do „140” trwa tylko 3,7 sek. Trzeba przyśpieszyć podczas jazdy na autostradzie? Żaden problem – zmiana 140 km/h w 180 km/h zajmie... 3,8 sekundy!
Zastanawiasz się, po cóż amerykańskiej policji demon wcielony? Hayabusa została ufundowana z środków zarekwirowanych przedstawicielom narkobiznesu. Ultraszybki motocykl ma pomóc w nawiązaniu dialogu z pasjonatami sportowych jednośladów. Nie od dziś wiadomo, że policyjny Harley nie prezentowałby się najlepiej podczas imprezy zorganizowanej przez posiadaczy japońskich „przecinaków”.
Oklahoma Highway Patrol – jednostka, która zdecydowała się za zakup motocykli Suzuki – została założona w 1937 roku. Lata doświadczeń dały do zrozumienia, że celem samym w sobie nie może być bezwzględne tępienie osób przekraczających dozwoloną prędkość. O wiele skuteczniejszą jest wyciągnięcie do nich ręki i zwrócenie uwagi na kwestie bezpieczeństwa. Mocna i szybka Hayabusa pozwala policjantom na czynny udział w treningach z licznymi maniakami prędkości. Oczywiście całość odbywa się na torach wyścigowych.
Suzuki patrolujące publiczne drogi ma dać jednoznacznie do zrozumienia, że uliczne wyścigi lub próby kaskaderskiej jazdy nie będą tolerowane. A gdy ostrzeżenie okaże się niewystarczające... Cóż, pokładowy radar, przenikliwe błyski stroboskopu i dźwięk syreny przywróci do porządku nawet największych kozaków...
Łukasz Szewczyk