Trwa ładowanie...
fascynacje
15-05-2008 11:39

Drifting w najczystszej postaci - D1 Grand Prix

Drifting w najczystszej postaci - D1 Grand Prix
d32pm6l
d32pm6l

Najpierw wszystko kręciło się wokół czasu. Jak najszybciej dotrzeć z punktu A do punktu B, oto zadanie. Potem walkę o sekundy zastąpiła widowiskowość. Z krętych górzystych dróg na profesjonalne tory. Od nielegalnych wyścigów do spektakli dla wielotysięcznej publiczności. Tak narodził się drifting.

W połowie lat 60. w Japonii, powoli rodziło się to, co dziś określane jest mianem driftingu. Od tamtej pory zmieniło się jednak sporo, a ówcześni pionierzy dziś mogliby być porządnie zaskoczeni, tym jak bardzo sport ten ewoluował. Początków tego zjawiska należy szukać w okolicach japońskich miast Rokkosan i Irohazaka oraz wśród górskich dróg rozpiętych pomiędzy Nagano, a Hakone. Pierwotnie nie chodziło o jazdę w kontrolowanym poślizgu, lecz o jak najszybsze dotarcie z punktu A do B. W praktyce górskie kręte drogi często wymagały stosowania technik znanych z rajdów samochodowych, a od tych już tylko krok do świadomego driftu.

Fenomen górskich wyścigów szybko zaczął rosnąć, a moda na nielegalne zmagania rozkwitła. Wyścigi szybko zaczęły się jednak nudzić… Uwaga kierowców skupiła się, nie na jeździe z punktu A do B na czas, lecz przejechaniu jakiegoś odcinka w sposób maksymalnie widowiskowy. Tak narodził się drifting.

Władze nie były jednak specjalnie przychylne widowiskom, które rozgrywały się w nocy na drogach publicznych. Drifting był nielegalny. Zaczęły się policyjne obławy i pierwsze zatrzymania.

d32pm6l

Drifterzy w poszukiwaniu odpowiednich miejsc do ćwiczeń powoli z gór przenosili się na spokojne przedmieścia, by finalnie dotrzeć na profesjonalne tory wyścigowe, gdzie ze sztuki kontrolowanej jazdy w poślizgu uczynili show przyciągające tysiące ludzi.

Zajmująca się produkcją filmów grupa Option Video wyczuła w drifcie dobry interes i postanowiła zająć się organizacją lokalnych zawodów zwanych „ikaten”. Tak zaczęły się ogólnokrajowe poszukiwania talentów, ludzi którzy mogliby driftem zająć się profesjonalnie. Powoli kształtowała się w pełni zawodowa liga dla najlepszych kierowców z całego kraju. Na początku trzeciego milenium Daijiro Inada, twórca Option Magazine, podczas salonu samochodowego w Tokio zrozumiał, że nadszedł już czas aby drifting, jako dyscyplina sportu motorowego, wspiął się na nowy poziom. Tak w 2001 roku Inada z pomocą swojego przyjaciela Keiichi Tsuchiya, stworzył D1 Grand Prix Series. Mistrzostwa Japonii w driftingu podzielone na 7 rund, a wszystkie rozgrywane na najpopularniejszych japońskich torach. To był ogromny przełom. Zasady, według których miały być oceniane przejazdy zawodników miały (i wciąż mają) wiele wspólnego z regułami ocen
łyżwiarstwa figurowego. Po pierwsze, każdy zawodnik ma trzy następujące kolejno po sobie przejazdy. Chociaż każdy z nich jest oceniany, to liczą się punkty z najlepszego. Oceniany jest tylko jeden lub dwa najbardziej widowiskowe zakręty na całym torze. Czas się nie liczy. Sędziowie biorą pod uwagę takie czynniki jak, prędkość wejścia w zakręt, linia po jakiej porusza się samochód w poślizgu, wychylenie auta względem osi jezdni oraz ogólną widowiskowość całego przejazdu.

Celem jest zakwalifikowanie się do Top 16, a więc grupy najlepszych szesnastu zawodników. Następnie zawodnicy walczą w tzw. Tsuiso, które polega na jednoczesnym drifcie dwóch samochodów, z których jeden „ucieka”, a drugi „goni”. Tutaj oceniany jest atak, ślizg, różnice w prędkości itd. Rozgrywki Tsuiso oparte są na systemie pucharowym – zwycięzca każdego pojedynku przechodzi dalej i w ten sposób wyłaniany jest zwycięzca całych zawodów.

d32pm6l

W roku 2001, w każdej z siedmiu rund mistrzostw D1, udział wzięło około 50 zawodników i ponad 4 000 widzów. Po trzech latach liczby te podwoiły się, a drifting powoli zaczął docierać do USA, a potem do Europy.

Bynajmniej nie jest to przypadek, że już w roku 2004 to właśnie w Stanach Zjednoczonych zorganizowana została specjalna inauguracyjna runda pokazowa mistrzostw D1 GP, która przyciągnęła ilość widzów znacznie wykraczającą poza marzenia organizatorów. To był prawdziwy sukces. Hiroki Furuse, europejski przedstawiciel D1, skomentował to wydarzenie tymi słowami: „D1 to pierwszy rodzaj sportów motorowych, jaki Japonii udało się wyeksportować. Poza tym, firma myśli już nad zorganizowaniem mistrzostw D1 o randze ogólnoświatowej…”

d32pm6l

Od tamtej pory świat ogarnęła już prawdziwa gorączka driftu. W kolejnych krajach powstają ligi i federacje driftingowe, jak choćby D1 GP w USA, D1 GP w Nowej Zelandii, D1 GP w Malezji, czy Europen Drift Championship w Wielkiej Brytanii oraz Polska Federacja Driftingu w naszym kraju. To dopiero początek, a przyszłość światowego driftu, jak na razie, wygląda bardzo obiecująco…

Tekst: Maciej Waszkiel
Zdjęcia: Andrzej Witkowski

d32pm6l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d32pm6l
Więcej tematów