Gmina Lublin odziedziczyła po zmarłym mieszkańcu Trabanta 601 z 1979 roku, który ostatnie 37 lat spędził w garażu. Gmina początkowo chciała zezłomować auto, jednak ostatecznie zorganizowano przetarg. Ceną wywoławczą było 600 złotych, finalnie jednak Trabant został sprzedany za 5 tysięcy.
Auto trafiło do lubelskiego Urzędu Miasta dwa lata temu poprzez procedurę spadkową. Jego zmarły właściciel nie miał spadkobierców, zatem miasto odziedziczyło mieszkanie i garaż wraz z jego zawartością. A w nim zaparkowanego trabanta 601 z 1979 r. z przebiegiem 35 tys. km. Pojazd w wersji inwalidzkiej był w całkiem przyzwoitym stanie technicznym, ale niestety pozbawiony dokumentów i kluczyków. Nie bardzo też odpowiadał potrzebom instytucji. Zaproponowano więc zezłomowanie go. Stało się jednak inaczej.
Ktoś dowiedział się o planach wobec zabytku NRD-owskiej motoryzacji i do urzędu wpłynęła propozycja odkupienia samochodu. Ostatecznie ratusz odstąpił od planu utylizacji pojazdu i wystawił go na sprzedaż. Trabant za cenę wywoławczą 600 zł trafił na aukcję zorganizowaną przez urząd. Wbrew pozorom zainteresowanie nim okazało się wyjątkowo duże. Licytacja była niesłychanie zażarta i ostatecznie trabant zmieni właściciela za cenę 5 tys. złotych. Tyle zaproponował za niego mieszkaniec województwa małopolskiego, przebijając wszystkich zainteresowanych oferentów. Jak sam zaznaczył, auto raczej pozostanie w garażu, chociaż jest sprawne technicznie. Stanie obok Skody Favorit 1992 r. i Małego Fiata z 1986.
bc, tb