Chcą ograniczenia do 30 km/h w całej Unii Europejskiej
Poprawa bezpieczeństwa na drogach jest ważnym zagadnieniem, jednak pomysły z nim związane nie zawsze są godne pochwały. Kolejny pomysł powstał jako inicjatywa obywatelska, która ma wymusić, aby w całej Unii Europejskiej na terenie zabudowanym obowiązywało ograniczenie do 30 km/h.
W wielu miastach już istnieją strefy, gdzie maksymalna dopuszczalna prędkość wynosi 30 km/h. Często też korki wymuszają na kierowcach powolną jazdę. Jednak wprowadzenie takiego ograniczenia na terenie całych miast zupełnie zmieniłoby ruch drogowy. Pomysłodawcy zmian tłumaczą, że przy takiej prędkości na ulicach jest zdecydowanie bezpieczniej. Kierowcy mają więcej czasu na reakcję, droga hamowania jest krótsza, a w razie zderzenia lub potrącenia pieszego obrażenia są dużo mniejsze. Jednak stosując takie uzasadnienie można nakazać jazdy z jeszcze niższą prędkością - wtedy będzie jeszcze bezpieczniej.
Autorzy pomysłu tłumaczą, że wprowadzenie ograniczenia do 30 km/h zachęci mieszkańców miast, aby przesiedli się na rowery, albo chodzili pieszo. Zapewne tak będzie, ale dlatego, że sama idea samochodu straci dla wielu sens. Motoryzacja pozwoliła ludziom na szybkie i wygodne przemieszczanie się. Jednak jeśli podróż samochodem nie będzie szybsza niż rowerem, to faktycznie pojawi się więcej rowerzystów. Z drugiej jednak strony będzie to oznaczać, że na dojazdy do pracy lub sklepu będziemy tracić zdecydowanie więcej czasu.
Czy inicjatywa ma szanse na powodzenie? W tej chwili jeszcze zbyt wcześnie, aby to oceniać. Jeśli uda się zebrać milion podpisów (również w internecie), to sprawą będzie musiała się zająć Komisja Europejska. Można się obawiać, że politycy chętnie przyjrzą się nowemu pomysłowi. Tak znaczące ograniczenie prędkości będzie oznaczać więcej osób łamiących przepisy, a co za tym idzie - większe wpływy z mandatów.
Ograniczenie prędkości do 30 km/h wydaje się szalonym pomysłem, który może mieć poważne skutki nie tylko dla poprawy bezpieczeństwa, ale przede wszystkim ekonomiczne. Sprawa dotyczy nie tylko wspomnianych mandatów, ale też dłuższego czasu traconego na dojazdy przez osoby prywatne i transport. Na krótkich osiedlowych ulicach już często nie można przekraczać 30 km/h i nie jest to problemem, jednak wprowadzenie takiego limitu na głównych miejskich arteriach będzie miało dużo poważniejsze skutki. Od dawno wiadomo, że droższy transport przekłada się na podwyżki cen wszystkich towarów. Trudne do wytłumaczenia jest też poparcie ekologów dla takiego pomysłu, gdyż w praktyce powolna jazda oznacza większe zużycie paliwa i podwyższoną emisję CO2. Mimo to akcję wspiera blisko 40 organizacji zajmujących się bezpieczeństwem na drogach i ekologią. Warto też mieć na uwadze, że nawet jeśli teraz pomysł upadnie, to może bardzo szybko wrócić zyskując dalsze poparcie.
sj, moto.wp.pl