Okrągłe 30 lat temu powstało wyjątkowe BMW – model M1, który zapoczątkował historię maszyn sygnowanych legendarnym logiem „M”. Bolid o wyjątkowo aerodynamicznej sylwetce został opracowany we współpracy z Lamborghini. Powstał, by niemiecki koncern mógł homologować jego wyścigową odmianę, której silnik z doładowaniem osiągał ponad 800 KM.
Pod maskę cywilnej wersji trafiało natomiast sześciocylindrowe serce o pojemności 3,5 litra. Moc 277 KM pozwalała rozpędzać się do 260 km/h, a pierwszą „setkę” osiągać po 5,6 sekundy od startu. W latach 1978-1981 powstało zaledwie 456 egzemplarzy BMW M1, co czyni z auta wyjątkowy kąsek dla kolekcjonerów, którzy chcąc wejść w posiadanie protoplasty „emek” muszą dysponować kwotą około 500 000 euro.
BMW M1 było pierwszym, a zarazem jedynym samochodem bawarskiej firmy z centralnie umieszczonym silnikiem. Było, bowiem wreszcie doczekało się godnego następcy. Efektowna linia nadwozia M1 Homage jest wyraźnie inspirowana pierwowzorem sprzed lat, a przy okazji odcina się od kontrowersyjnie stylizowanych projektów Chrisa Bangle’a.
Prototyp powstał, by wciąć udział w konkursie elegancji Concorso d'Eleganza Villa d'Este, który co roku odbywa się nad włoskim jeziorem Como. Tym samym konstruktorzy nie musieli zaprzątać sobie głowy sprawieniem, by prototyp jeździł tak samo dobrze, jak wygląda.
Jednak spoglądając na liczne dyfuzory, wloty powietrza oraz wyprofilowanie lusterek nikt nie śmie wątpić, że wskrzeszone M1 mogłoby jeździć bardzo szybko. W końcu w mało którym samochodzie znajdziemy równie dużo akcentów wspólnych z bolidem Formuły 1.
Czy auto ma szansę na wdrożenie do produkcji? BMW najprawdopodobniej nie jest zainteresowane wzbogaceniem oferty, a przy okazji wprowadzeniem do sprzedaży samochodu, który byłby najpiękniejszym w historii marki...
Łukasz Szewczyk