Trwa ładowanie...
31-01-2013 15:48

BMW Nazca - futurystyczne cudo w trzech odsłonach

BMW Nazca - futurystyczne cudo w trzech odsłonachŹródło: zdjęcie producenta
d34nvzu
d34nvzu

Krąży wiele mitów na temat tego auta. Wiele błędnych opinii. Jednak wszystkie są zgodne w jednej kwestii - to wspaniały, ponadczasowy i niestety niespełniony projekt marki BMW. W dodatku w trzech odsłonach!

W latach 90-tych XX wieku, kiedy świat powoli odchodził od kanciastych kształtów podobnych do pudeł i kartonów które zamordowały Hankę Mostowiak, studio ItalDesign stworzyło koncept dla niemieckiego BMW. Nazwa brzmiała M12, i już samo to zapowiadało poważne sportowe aspiracje. "M" od "M Power", a "12" od ilości cylindrów w jednostce napędowej. Jeżeli dodamy centralnie umieszczony silnik, zacznie pachnieć wspaniałym, rasowym autem. Ba, wręcz supersportowym, a te właśnie wtedy przechodziły swoje najlepsze czasy (powstawały, istniały bądź były w końcowych fazach przygotowania takie modele jak: Lamborghini Diablo, Ferrari F40 oraz Ferrari F50, McLaren F1 czy Jaguar XJ220 etc.).

Auta sportowe tamtych czasów pokonywały granice (przede wszystkim prędkości, ale też wiele innych) o których wcześniej tylko marzono. W tym właśnie czasie studio ItalDesign, którego alfą i omegą był jeden z najsłynniejszych projektantów wszechczasów, czyli legendarny Giorgetto Giuguaro, przedstawił M12! Jednak prawdę mówiąc, to wcale nie ojciec, ale Fabrizio, jego syn, odpowiada z ten projekt. Oczywiście, papa pewnie służył dobrą radą i cennymi podpowiedziami, więc koncept traktować możemy jako "dzieło wspólne". W dodatku, był to pierwszy autorski projekt juniora. To nazwisko oraz marka BMW zapowiadały spore emocje. I wszystko wyglądało bardzo obiecująco. Powstał samochód, a właściwie powstały trzy osobne samochody, z pozoru podobne, ale jednak bardzo różne. Wspomnianą trójcą są - BMW Nazca M12, Nazca C2 oraz Nazca C2 Spyder. Jedne z najbardziej fantastycznych pomysłów jakie BMW kiedykolwiek wprowadziło w życie! Koncepcyjne, ale jednak życie, o czym szerzej za chwilę...

Światło dzienne jako pierwsze ujrzało BMW M12, którego sama nazwa daje już wiele do myślenia. Sami projektanci wspominają, że auto inspirowane było bolidami F1 oraz samochodami wyczynowymi grupy C. Niedaleko jest także skojarzenie z jedynym do tej pory autem BMW z centralnie montowanym silnikiem, czyli M1, którego M12 mogło być ewolucją i następcą. Zresztą, M1 powstało spod ręki... Giugiaro, tyle że seniora. Wspaniała, płaska sylwetka auta nawet dzisiaj jest obiektem wielce pasjonującym. Bardzo niska maska po bokach skrywa reflektory schowane za przezroczystymi kloszami (nieco podobnymi do tych z modelu Z1, a podobieństw doszukiwać możemy się nawet w obecnej serii 6! Czyżby późniejsi projektanci wzorowali się na M12? Czemu nie.

d34nvzu

Maska tworzyła z przednią szybą właściwie jedną płynną linię, która później przechodziła w kopulasty dach i zgrabnie opadała w okolice komory silnika. Po bokach umieszczono wloty powietrza, a jedynym znakiem rozpoznawalnym marki był niewielkich rozmiarów grill (tzw. słynne "nerki"). Tylna część auta była całkiem sporych rozmiarów. Powód był oczywisty – pod maską, centralnie i wzdłużnie umieszczono bowiem wielką, potężną jednostkę napędową! Stanowił ją silnik V12 o pojemności 5 litrów i mocy 300KM.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Oczywiste jest, że nie mamy szansy na zakup M12-ki, ale możemy mieć ułamek tego auta na własność! Jak? Wystarczy kupić, na przykład, model BMW 850i, bowiem z tego samochodu właśnie zapożyczono jednostkę napędową. Połączona była z 5-biegową, manualną skrzynią ZF. Nadwozie oraz płyta technologiczna wykonana jest z włókna węglowego. Całość dopełniały lekkie aluminiowe elementy konstrukcji. Wszystko to powodowało, że masywnie wyglądające auto zaskakiwało niską masą własną na poziomie 1098kg! To bardzo niewiele, szczególnie, że pod maską mamy V12-kę... Maska oraz pokrywa silnika wykonana została z jednego kawałka materiału.

d34nvzu

Co ciekawe, "kopuła" pasażerska, czyli boczne szyby, przednia oraz tylna są tak skonstruowane, że zapewniają pole widzenia równe 360 stopniom (!), co przyznacie, w samochodach supersportowych jest niespotykane. Inne pytanie, to jak ta konstrukcja spisywała się w wypadku, dachowania?! Auta takie znane są ze swojej klaustrofobicznej, ograniczonej przestrzeni i widoczności podobnej do siedzenia w ciasnej piwnicy. Kolejnym interesującym elementem był mechanizm drzwi. Właściwie same drzwi otwierają się konwencjonalnie, ale szyba już zamiast znajdować się w ich wnętrzu, przymocowana jest do ramy w dachu i zostaje unoszona, w stylu "a la gullwing". Całe to niecodzienne auto mierzy 4364mm długości, 1105mm wysokości (to bardzo niewiele!) oraz 1989mm szerokości (to z kolei bardzo dużo). Rozstaw osi jest równy 2601mm.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Dlaczego mówię o tym aucie w czasie teraźniejszym? Bo istnieje, mało tego, nawet jeździ! Nie jest to zatem tylko stylistyczna wydmuszka, ale pełnoprawny prototyp. Z tego powodu możemy nawet wspomnieć o możliwościach drogowych, bo te są bardzo imponujące. Spora dawka 450Nm maksymalnego momentu obrotowego powoduje, że M12 jest więcej niż dynamiczne. Choć moc 300KM wydaje się wartością niewielką, to przy wspomnianej niskiej masie własnej oraz niskiemu współczynnikowi oporu powietrza (Cx=0,26) pozwalały na rozpędzenie się M12-ki aż do 300km/h! Pierwsza setka ze startu zatrzymanego widniała już po 4,5 sekundy. W tamtych czasach stanowiło to poziom Porsche 911Turbo. Napęd przenoszony był oczywiście na koła tylne. W przeciwieństwie do takiego Ferrari F40, wnętrze M12 jest bardzo wygodne, wręcz luksusowe.

d34nvzu

Co nam pozostało? Nieco żalu, smutku, bo jednak szkoda, że BMW nie zdecydowało się na choćby krótkoseryjną produkcję tego auta. Jednak nie wszystko jest stracone, bowiem znany "arystokrata motoryzacyjny", sułtan Brunei, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i przy odpowiedniej sumie pieniędzy oraz rozmowie z Giugiaro możliwe stało się posiadanie na własność M12-ki! Powstał egzemplarz w kolorze niebieskim. W komorze silnikowej zamontowano zmodyfikowaną jednostkę napędową Alpina o pojemności 5,6 litra V12 i mocy 380KM. Oczywiste jest, że osiągi były znacznie lepsze niż w przypadku konceptu. Swego czasu można nawet było znaleźć w sieci ofertę sprzedaży tego auta. Wszystko jednak psuła zaporowa cena blisko miliona dolarów.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

To nie był jednak koniec przygody BMW z wizją Nazca. Niedługo później producent przedstawił kolejny - chyba nawet jeszcze wspanialszy koncept - model Nazca C2! Zaprezentowano go podczas wystawy w Tokio w 1992 roku. Był to właściwie samochód wyścigowy. Patrząc na stylistykę, można pokusić się o stwierdzenie, że C2 było jeszcze odważniejsze, jeszcze bardziej wyjątkowe i zdecydowanie ponadczasowe. Dzisiaj spokojnie można by je umieścić w futurystycznym filmie i nie byłoby żadnego zgrzytu. Zresztą, w latach 90-tych C2-ka wystąpiła w filmie Carlo Vanzina pod tytułem "A spasso nel tempo". Fabuła dotyczyła... podróży w czasie, oczywiście w przyszłość.

d34nvzu

Wygląd był bardzo zbliżony, ale głównie pod względem linii nadwozia. To, co zmieniono i co najbardziej odróżnia to auto od M12-ki, to całkowicie przestylizowany przód, reflektory przeniesiono niemal na poziom asfaltu, chowając je w dwóch płaskich i szerokich wcięciach oddzielonych grillem ("nerką"). Pozostała "kopuła" przestrzeni pasażerskiej, pozostał centralnie umieszczony silnik. Z tą różnicą, że stał się jeszcze potężniejszy. Jednostka napędowa V12 Neuromotion FC6 od BMW, "poprawiony" przez firmę Alpina osiąga około 350KM, co przy zachowaniu wspaniałej aerodynamiki i niskiej masy własnej, którą jeszcze obniżono o 100kg, pozwalało na osiąganie prędkości maksymalnej na poziomie 327 km/h. Przyspieszenie do pierwszej setki skrócono do 3,7 sekundy. Nie obyło się też bez kilku udoskonaleń. Nie tyle stylistycznych, ale funkcjonalnych, bo tak trzeba nazwać zmienione i dodatkowe spojlery w przedniej i tylnej części nadwozia. Zapewniały większy docisk do podłoża. Wnętrze było w zasadzie identyczne z M12-ką.
Różnicę stanowiły fotele z włókna węglowego (obniżały masę auta).

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

To jednak w dalszym ciągu nie był koniec projektu Nazca. Ostatnim modelem stało się C2 Spyder, i jak sama nazwa wskazywała, występowała w otwartym nadwoziu, coś na wzór połączenia kabrioletu i targi. Zadebiutowało podczas 61-ego GP Monaco. Może nie było to zwyczajne miejsce na premierę samochodowego konceptu, ale jeżeli chcemy zaprezentować światu supersportowy wóz, to czy jest lepsze miejsce?! Największe zmiany odnosiły się oczywiście do wyglądu nadwozia. Ale nie tylko. Pod maską znalazła się najmocniejsza jednostka napędowa stosowana w tych trzech prototypach, którą stanowił silnik o pojemności 5.7 litra, napędzający również topowy seryjny model BMW, czyli 850csi. Jego moc wynosiła aż 380KM! Skrzynia biegów to 6-przełożeniowa przekładnia manualna. Prędkość maksymalną określa się na około 305km/h. Jej niższa wartość w odniesieniu do C2-ki spowodowana jest z pewnością aerodynamiką nadwozia. Przyspieszenie od 0 do 100km/h trwało jedynie 3,7 sekundy, co nawet dzisiaj jest imponujące.

d34nvzu

Żadne z tych aut nie miało tyle szczęścia, aby trafić do produkcji seryjnej. Patrząc na to z dystansu, upływającego czasu i obecnych tendencji, można powiedzieć, że Nazca miała rację bytu. Może inaczej, to właśnie dzisiaj miałaby rację bytu! A tak, pozostały Wielką Trójcą fantastycznych konceptów, jak najbardziej jeżdżących, cały czas przepięknych i wizjonerskich. Na koniec interesujący fakt - wszystkie trzy egzemplarze istnieją, działają i znajdują się w siedzibie Italdesign, a co jakiś czas pojawiają się na ulicach, aby rozprostować swoje ponad dwudziestoletnie kości, cylindry i zawieszenia... Zatem, choć nigdy nie dotarły do cyklu seryjnego, cały czas jest realna szansa, żeby zobaczyć je w akcji... dumnie przemierzające ulice.

Michał Grygier/ll/moto.wp.pl

d34nvzu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d34nvzu
Więcej tematów