Trwa ładowanie...
15-07-2015 07:23

To auto jest jak smartfon. Gadżetomania w motoryzacji

To auto jest jak smartfon. Gadżetomania w motoryzacjiŹródło: Materiały prasowe
d2gsl6u
d2gsl6u

BMW pokazało wybranym polskim dziennikarzom egzemplarz swojej flagowej limuzyny – nowej serii 7, której oficjalna premiera będzie miała miejsce za 2 miesiące. Prezentacja była niecodzienna: można było tylko patrzeć, dotykać i doświadczać na własnej skórze, ale robić zdjęć już nie. Po raz pierwszy miałem wrażenie, że uczestniczę w pokazie nowego urządzenia IT – zaawansowanego smartfona albo tabletu – a nie auta.

Dwa słowa wstępu. Medialne prezentacje samochodów wszystkich koncernów wyglądają podobnie. Odbywają się zgodnie ze sprawdzonym scenariuszem. Przedstawiciel firmy opowiada o aucie, wymienia jego przewagi nad konkurencją i wylicza innowacje. Zaczyna od wzornictwa, płynnie przechodzi do wyposażenia, rzuca światło na sytuację rynkową i perspektywy ekonomiczne, po czym kończy na silnikach, skrzyniach biegów, osiągach, wersjach, opcjach i cenach. Wreszcie oddaje auto/auta w ręce dziennikarzy, by dokładniej mu się przyjrzeli.

Tym razem tylko na pozór było podobnie. Co prawda szef polskiego BMW Paul de Courtois powiedział na początek kilka ciepłych słów o nowej „siódemce”, że jest „samochodem wyznaczającym nowe standardy w klasie premium”, ale chwilę potem zakończył szczegółowe opisywanie auta. Wymienił zaledwie kilka nowości, jak laserowe światła, adaptacyjne zawieszenie obu osi i karbonowe elementy zawieszenia. Po czym przerwał, a auto zostało pokazane widzom.

d2gsl6u

Wówczas mogliśmy przyjrzeć się sylwetce nowej „siódemki”, upodobnionej do serii 3 i 4. Samochodowi eleganckiemu, kontynuującemu tradycję, masywnemu i – przez swoją wielkość i styl – w pewien sposób onieśmielającemu. A potem już zacząć się bawić.

No właśnie, bawić. Dopiero po pewnym czasie doszło do mnie, dlaczego Paul de Courtois nie mówił o aucie dłużej. Gdyby chciał, prezentacja musiałaby trwać 3-4 godziny i z konieczności ze zwykłego pokazu przerodzić się w paranaukowy panel dla znawców i miłośników nowoczesnych technologii. Poziom naszpikowania auta gadżetami przybrał bowiem tak monstrualne rozmiary, że raczej wyczuwało się wśród zebranych atmosferę obcowania z rakietą kosmiczną, a nie samochodem. Ja sam mówiłem do siebie w duchu „nie ogarniam”.

Po raz pierwszy nie silniki i nie skrzynie biegów zdominowały spotkanie. Owszem, wspomniano o tym, że auto jest lżejsze od poprzednika o 130 kg, z grzeczności wymieniono jednostki napędowe (na początek: 6-cylindrowe diesle i benzyny, potężne V8 i – znak czasów – układ hybrydowy), ale nie to było gwoździem programu.

d2gsl6u

Tym razem na własnej skórze przekonałem się, że ważniejsze dla kilkunastu mężczyzn (kobiet nie było), w których żyłach płynie benzyna, okazały się: kluczyk wyglądający jak smartfon, laserowe reflektory, tablet zamiast guzików dla pasażerów tylnej kanapy i sterowanie auta gestami dla kierowcy i pasażera. Nie brzmienie silnika, wyciszenie, nawet materiały (co oczywiste w autach tej klasy, doskonałej jakości, wspaniałe w dotyku i po prostu piękne).

Może to kwestia rodzaju prezentacji, w końcu auto pokazano nam tylko, a nie dano się nim przejechać? Wówczas zwrócilibyśmy większą uwagę na „samochodowe” parametry. Trzymanie się drogi, komfort resorowania, osiągi, dynamikę. Może ktoś zerknąłby nawet na wskaźnik spalania, żeby poinformować o stosownej wartości przyszłych użytkowników. A może jednak nie. Może w obecnych czasach takie rzeczy są naprawdę mniej istotne niż zestaw mniej lub bardziej przydatnych gadżetów, które składają się na limuzynę najwyższej klasy?

(fot. Materiały prasowe)
Źródło: (fot. Materiały prasowe)

Nowe BMW serii 7 to auto, którego opanowanie musi zajmować całe godziny. Może i można wsiąść i pojechać, ale po co, skoro na postoju jest z nim mnóstwo zabawy. Sam kluczyk, chyba nawet większy niż ten w Rolls-Roysie, dosłownie wgniata w ziemię. Ma ciekłokrystaliczny, dotykowy wyświetlacz. Można z jego pomocą zaparkować auto, włączyć ogrzewanie postojowe, dowiedzieć się kilku szczegółów. Albo – jak ja na prezentacji – bezmyślnie klikać i sprawdzać jego funkcje, bo nawet to jest przyjemne.

d2gsl6u

Ciekłokrystaliczny wyświetlacz na środkowej konsoli to już prawie pełnowymiarowy telewizor. Jakość obrazu na nim jest tak dobra, jak w nowoczesnych urządzeniach, które trzymamy w kieszeniach. Mnogość funkcji przyprawia o zawrót głowy, można wyregulować właściwie wszystko – od ustawień kierowcy, przez pasażera, po rodzaj podświetlenia progów i głośność dostosowania systemu Bowers & Wilkins. Można sterować go za pomocą gestów. Kręci się palcem w prawo: muzyka staje się głośniejsza, w lewo – cichsza. Do zaprogramowania jest sześć gestów, zabawy co niemiara. A auto wciąż stoi.

Ale to i tak nic w porównaniu z tabletem między siedzeniami tylnej kanapy. Z tyłu można sterować dziesiątkami funkcji, z poziomu dotykowego tabletu właśnie. Nie ma klawiszy, ale ekran. Kilku kolegów zaczęło się bawić w grę polegającą na ćwiczeniu mięśni podczas długiej podróży. Auto wciąż stało, a oni napinali mięśnie barków, bo taka jest jedna z opcji systemu: ćwiczenie. Ustawienia podświetlenia, klimatyzacji, kąta nachylenia fotela, czy masażu wydają się już właściwie banalne.

Wszystkie kolejne poczynione podczas tej statycznej prezentacji obserwacje uświadczyły mnie w przekonaniu, że nacisk, jaki położono na uczynienie z BMW serii 7 najbardziej zaawansowanego technologicznie auta świata, był ogromny. O ile jeszcze kilka lat temu koncerny chwaliły się głównie mocami silników, spadkiem wagi, skrzyniami biegów i zawieszeniami i zmniejszeniem zużycia paliwa, to w tym przypadku zmieniono położenie środka ciężkości. Nie oznacza to, że inżynierowie odpowiedzialni za kluczowe elementy auta (właśnie wymienione) powiedzieli pas. Oni wykonali swoją robotę, najpewniej perfekcyjnie (wrażenia z jazdy przekażemy w późniejszym terminie). Ale to już nie oni stać będą teraz w świetle reflektorów i czekać na oklaski. Te należeć się będą osobom odpowiedzialnym za zaprojektowanie laserowych świateł, szyberdachu z podświetleniem pozwalającym lepiej widzieć gwiazdy pasażerom tylnej kanapy, kolorowego wyświetlacza przeziernego (Head-Up Display), którego jakość jest niesamowita albo magikom od
wspomnianego już kluczyka czy systemu sterowania funkcjami za pomocą gestów.

d2gsl6u

Wszystkie opisane wyżej funkcje auta i dziesiątki innych (system asystujący kierowcy, który de facto jest w stanie prowadzić auto pół-autonomicznie, układ jezdny Drive Pro redukujący przechyły karoserii, pakiet Connected Drive integrujący komunikację wewnętrzną i zewnętrzną auta, systemy poprawiające bezpieczeństwo) odebrałem wyłącznie wrażeniowo. Już teraz nie zazdroszczę jednak nikomu, kto będzie zmuszony opisać nowe BMW serii 7 dokładniej. Pełna informacja o wszystkich gadżetach i ich działaniu może być obszerniejsza nawet niż ta, która towarzyszyła prezentacji Mercedesa Klasy S (ponad 150 stron).

MK

d2gsl6u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2gsl6u
Więcej tematów