Przegląd techniczny ma nie być tylko formalnością
Badania techniczne pojazdów mają za zadanie wyeliminowanie z ruchu tych poważnie uszkodzonych albo zbyt mocno zatruwających powietrze. Tak jest w teorii, jednak zawsze znajdzie się stacja kontroli i diagnosta, który podbije dowód rejestracyjny i dopuści do ruchu każdy samochód lub motocykl. Ma się to jednak zmienić.
W Polsce wielu kierowców porusza się kilkunastoletnimi samochodami, które, ze względu na bogatą historię, nie zawsze są w pełni sprawne. Nawet nielegalne modyfikacje nowszych aut, jak np. wycięcie filtra cząstek stałych w dieslu, zgodnie z prawem, powinny eliminować taki pojazd z ruchu. W praktyce jest jednak inaczej. Przeglądy techniczne dokonywane są niedbale, często po znajomości albo „z dobrego serca”. I tak do ruchu dopuszczane są pojazdy, które nie powinny wyjechać na drogi.
To jednak ma się zmienić. Ogrom nadużyć spowodował, że Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego zaproponowała, aby wprowadzić nadzór pracy diagnostów. Jej przebieg miałaby być monitorowany za pomocą kamer, wyposażenie stacji musiałoby posiadać certyfikaty, a wyniki pomiarów automatycznie byłyby zapisywane w raporcie. W ten sposób, jeśli urządzenie pomiarowe wykaże uchybienie, zostanie to od razu odnotowane i diagnosta nie będzie mógł na to przymknąć oka.
Przepisy dotyczące badań technicznych pozostają niemal takie same od lat i pojawia się coraz więcej głosów odnośnie tego, co wymaga poprawy. Monitoring przeprowadzanych kontroli to tylko jeden z pomysłów. Sami właściciele stacji diagnostycznych zauważają, że ceny badań zostały ustalone w 2004 roku i od tamtego czasu się nie zmieniły, choć wzrosły obowiązki pracowników i koszty utrzymania. Dlatego proponowany jest wzrost opłat za przeglądy – 150 zamiast 100 zł w przypadku samochodów i 100 w miejsce 62 zł dla motocykli. Dodatkowo Ministerstwo Infrastruktury rozważa wprowadzenie naklejek na tablice rejestracyjne, które informowałyby o dacie ważności badania. W ten sposób policja mogłaby łatwo kontrolować, które pojazdy zostały dopuszczone do ruchu. Dzisiaj aż 20 proc. kierowców jeździ bez ważnego przeglądu.
Nadużycia ma też ukrócić jeszcze jedna zmiana – opłata za badanie techniczne miałaby być uiszczana przed dokonaniem kontroli. Dzisiaj, nierzadko w razie niepomyślnego przejścia przeglądu, kierowca dogaduje się z diagnostą, nie płaci i wraca na powtórne badanie po usunięciu usterki. W takiej sytuacji powinien zapłacić dwa razy, ale często tak się nie dzieje.
sj/tb/sj