Nieznajomość prawa nie chroni przed konsekwencjami jego łamania. Wybierając się na wakacje do innego kraju warto więc zapoznać się z obowiązującymi tam przepisami. W przeciwnym razie możemy ściągnąć na swoją głowę niepotrzebne kłopoty. Wakacje to relaks, a ten dla wielu wiąże się z alkoholem. Poszczególne państwa Europy mają diametralnie różne podejście do siadania za kółkiem po jego spożyciu.
W Polsce pod tym względem nic nie zmieniło się od lat. Zgodnie z prawem kierować samochodem wolno mając do 0,2 prom. alkoholu we krwi. Prowadzenie auta z zawartością przekraczającą ten limit jest wykroczeniem, o ile jest go mniej niż 0,5 prom. Powyżej tej granicy kierowca staje się przestępcą i trafia do więzienia. A jak jest w innych krajach? W poszczególnych państwach „poprzeczka” ustawiona jest na różnych poziomach. Przedstawione poniżej dane nie dotyczą kierowców zawodowych, a w niektórych państwach również mało doświadczonych. Ci mogą pozwolić sobie na zdecydowanie mniej.
(fot. Policja) Limity zawartości alkoholu we krwi to nie wszystko, co powinniśmy wiedzieć, wybierając się do danego państwa. Warto również wiedzieć, co czeka nas za ich przekroczenie, a w niektórych krajach kary są wręcz drakońskie. Zacznijmy jednak od tych państw, w których są najłagodniejsze. Po spotkaniu z policjantem, który udowodni nam przekroczenie limitu trzeźwości, w przybliżeniu 100 euro lub równowartość tej kwoty zapłacimy w Czechach, Luksemburgu, Chorwacji i Bułgarii. Taniej będzie tylko w Grecji - 80 euro, w Czarnogórze - 60 euro oraz w Serbii - 45 euro.
Wyższa kwota zniknie z portfela nietrzeźwego kierowcy w Belgii – 140 euro, Francji – 135 euro, Rumunii – 130 euro oraz Słowacji – 150 euro. W pozostałych krajach stracimy znacznie więcej. Przedział kary finansowej zawarty od 200 do 300 euro przewidują przepisy w pięciu krajach. W Turcji, Portugalii i Macedonii jest to 250 euro. Nieco taniej jest na Łotwie – 215 euro, a drożej na Litwie – 290 euro.
Kierowcy przyłapani na jeździe po spożyciu równowartość 300 euro stracą w Hiszpanii, Słowenii oraz Austrii. To samo przewinienie w Holandii uszczupli nasz stan posiadania o 340 euro, na Islandii o 430 euro, a w Szwajcarii i na Malcie o 465 euro. We Włoszech minimalna kara wynosi 500 euro, a w Norwegii 770 euro; na Węgrzech nie zapłacimy zaś więcej niż 680 euro. W najbardziej radykalnych pod względem karania krajach nietrzeźwy kierowca może stracić naprawdę sporą sumę. W Estonii maksymalna dopuszczalna kara wynosi 1150 euro, a w Wielkiej Brytanii aż 5820 euro. Przy dzisiejszym kursie tej waluty to prawie 25 tys. zł.
Niektóre kraje Europy zrezygnowały ze sztywnych stawek mandatów. Zamiast niego wprowadziły system karania uzależniony od dochodów winnego. Za przekroczenie limitu trzeźwości w Danii możemy otrzymać mandat równy naszym miesięcznym zarobkom. W Finlandii zapłacimy prawie dwa razy mniej - stracimy równowartość 15 dni pracy. Mundurowi najwięcej naliczą nietrzeźwemu kierowcy w Szwecji – aż do 40 dniówek.
Młodzi kierowcy, a także ci, którzy prowadzą zawodowo, w części państw nie mogą liczyć na taką pobłażliwość, jak cała reszta użytkowników pojazdów. Dla nich dopuszczalna norma w Austrii i Luksemburgu wynosi 0,1 prom., w Grecji i Irlandii oraz na Litwie 0,2 prom., a w Hiszpanii 0,3 prom. Kierowcy autobusów we Francji mogą jeździć mając nie więcej niż 0,2 prom. Za to na Łotwie mogą pozwolić sobie na tyle, ile reszta, czyli 0,5 prom., natomiast młodym kierowcom nie wolno ruszyć w dorgę, jeśli we krwi mają więcej niż 0,2
prom. alkoholu.
Borykający się z problemami demograficznymi Stary Kontynent ze szczególną troską dba o zmniejszenie liczby wypadków drogowych. Poza nadmierną prędkością do ich powstawania w dużym stopniu przyczynia się alkohol spożywany przed jazdą. Podczas zagranicznego wyjazdu nie ma więc co liczyć na pobłażliwość stróżów prawa.
Źródło: Europejska Rada Bezpieczeństwa w Transporcie, ADAC
tb/