Trwa ładowanie...
15-04-2013 13:33

Typowe zimowe szkody

Typowe zimowe szkodyŹródło: PAP/Itarr TASS/Alexander Rymuin
d1etqjp
d1etqjp

Przedłużająca się długimi tygodniami zimowa aura daje się we znaki nie tylko wszelkiej maści służbom drogowym i samej infrastrukturze. Na listę poszkodowanych wpisują się także rzesze zmotoryzowanych, których biała pora roku doświadczyła również sprzętowo.

Jak powszechnie wiadomo, "ulubiony" okres każdego kierowcy sprzyja bliskim spotkaniom z innymi uczestnikami ruchu, czy - jakże urokliwym wówczas - otoczeniem. Sporządzając spis prawdopodobnych szkód wynikłych z niesprzyjającej pogody i warunków drogowych, to właśnie zarysowania i wgniecenia zajmą pierwszą pozycję. Trzeba także wspomnieć o ubocznym skutku stosowania soli, czyli rdzy, jak też różnego rodzaju uszkodzeniach powłoki lakierniczej. Nic zatem dziwnego, że wiosenną porą, wraz z definitywnym odejściem śnieżnych zatorów, kierowcy z rozpaczą wyliczają czekające ich naprawy.

Zmorą posiadaczy starszych samochodów o bogatej historii jest korozja. Ten rudy problem pojawia się nawet na z pozoru nowoczesnych, a co za tym idzie, dopracowanych autach. Niestety, poza szczęśliwymi użytkownikami wiekowych aut, takich jak Golf III czy Astra F, ów kłopot spotyka także wielbicieli Fordów i wielu innych marek. Korozja nadwozia niemal zawsze na pierwszym etapie rozwoju pozostaje niewidoczna dla kierowcy, trawiąc w spokoju podwozie zapomniane przez większość z nas. Dopiero w dalszej kolejności ten samochodowy nowotwór daje o sobie znać na widocznych panelach karoserii, zmuszając właściciela do myślenia, a czasem do błyskawicznego działania.
Kierowcy starej daty z powodzeniem i we własnym zakresie zwalczali korozję własnoręcznie. Wystarczyło im jedno pracowite popołudnie z papierem ściernym, pędzlem i farbą, by zażegnać problem. Dziś większość z nas ceni jednak nienaganną prezencję samochodu, co przekreśla samodzielne robienie zaprawek.

(fot. Materiały prasowe)
Źródło: (fot. Materiały prasowe)

Jednak o zabezpieczenie podwozia możemy zadbać sami, wystarczy zaopatrzyć się w stosowną do wielkości auta porcję dowolnego środka chemicznego (np. Bitexu) oraz w odrobinę chęci do działania. Oczywiście, jeśli nie mamy sposobności do skorzystania z kanału, możemy powierzyć tę czynność specjaliście, koszt takowej usługi oscyluje wokół 500 złotych. Korodujące poszycie stanowi nie lada wyzwanie dla domorosłego blacharza i lakiernika z pędzlem czy wałkiem malarskim w dłoni. Z tej prostej przyczyny widoczne i uciążliwe rdzawe plamy lepiej oddać pod opiekę fachowca, który pozbędzie się korozji, a następnie zabezpieczy cały element i naniesie nowy lakier. Cena malowania pojedynczego elementu waha się w kwocie od 250 do 500 złotych.

d1etqjp

Eksploatacja w zimowych warunkach pozostawia widoczne ślady nawet na autach, które nie mają powypadkowej historii. Lecące spod kół tirów i innych pojazdów kamienie, piach i inne zanieczyszczenia nieustannie uderzają o karoserię, zostawiając większe lub mniejsze zarysowania. Ponadto, w niektórych samochodach, dochodzi kwestia zmatowienia lakieru. Cóż, wiek lub mizerna jakość daje o sobie znać. W takim przypadku jedynym skutecznym lekarstwem jest polerowanie nadwozia.

(fot. Thinkstock)
Źródło: (fot. Thinkstock)

Taki zabieg możemy przeprowadzić w przydomowym garażu, jednak z łatwością zniszczymy wrażliwy lakier polerując ze zbyt dużą siłą jedno miejsce. Aby uniknąć niemiłego rozczarowania i konieczności lakierowania samochodu, powinniśmy i w tym temacie zaufać znawcom tematu. Wykwalifikowany warsztat w kilka godzin odmłodzi powłokę lakierniczą naszego auta, inkasując za swą pracę około 400 złotych. Musimy też wiedzieć, że nie możemy polerować nadwozia w nieskończoność.

d1etqjp

Co roku widzimy przynajmniej kilku pechowców z delikatnie uszkodzonymi zderzakami. Niestety, nikła przyczepność sprzyja bliskim spotkaniom ze śnieżnymi zaspami, szczelnie okupującymi pobocza. Pół biedy jeśli "zaparkujemy" w świeżo usypanej zaspie. Wówczas pozostaje nam wyłącznie odkopanie auta i start w dalszą drogę. O wiele gorzej sytuacja wygląda, gdy trafimy na zlodowaciałą przeszkodę, albo inny samochód. Skutkiem takich zdarzeń są przeważnie połamane zderzaki czy urwane osłony.

Najłatwiejszym rozwiązaniem jest ich wymiana na nowe w tym samym kolorze, jednak ceny fabrycznie nowych części karoseryjnych przeważnie przyprawiają o zawrót głowy, dlatego też większość kierowców sięga po elementy z rynku wtórnego, wymagające zazwyczaj lakierowania. Ostatnim sposobem na naprawę powstałej szkody w plastikowych podzespołach jest ich spawanie. Koszt tegoż zgrzewania połamanych części uzależniony jest od skomplikowania zlecenia. Ceny zaczynają się jednak już od kilkudziesięciu złotych. Spawacz tworzyw sztucznych przed ponownym zespoleniem zderzaka bądź osłony, skrupulatnie czyści powierzchnie ich styku by wyeliminować ewentualne niedociągnięcia. W dalszej części reanimacji następuje właściwe spawanie, zakończone szlifowaniem powierzchni i lakierowaniem.

(fot. www.youtube.com)
Źródło: (fot. www.youtube.com)

Trudy wielkomiejskiej eksploatacji czy dalekich zimowych tras nigdy nie oszczędzały zmotoryzowanych, a raczej ich portfeli. Praktycznie każda zima okupiona jest bolesną dla właściciela ofiarą na rzecz samochodowego "uzdrowiciela". Jednak zawczasu zajmując się swym pojazdem możemy mocno ograniczyć późniejsze wydatki. Profilaktyczne zabezpieczanie podwozia czy newralgicznych punktów nadwozia przed rdzą, powinno stać się przedzimowym rytuałem. Analogicznie należy się zatroszczyć o lakier, solidna warstwa wosku potrafi pomóc zachować pierwotny blask karoserii. Jeśli jednak tych czynności zaniedbaliśmy przed zimą, warto choć teraz zająć się samochodem i zminimalizować straty.

Piotr Mokwiński/ll/moto.wp.pl

d1etqjp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1etqjp
Więcej tematów