Mercedes bierze rozbrat z GLK. Następca otrzymał oznaczenie GLC, a technologicznie bazuje na Klasie C. Z benzynowym silnikiem, 9-stopniową skrzynią automatyczną, pakietem AMG i na 20-calowych kołach zdecydowanie lepiej czuje się na asfalcie, niż w terenie.
GLC wprowadził trochę świeżości do segmentu, na którym zaczął zalegać kurz. Lada chwila Audi powinno przedstawić następcę Q5, a BMW pod koniec przyszłego roku kolejną generację X3. Mercedes ma garść argumentów, aby poważnie namieszać w rankingach sprzedaży. 466-centymetrowe nadwozie osadzono na płycie podłogowej znanej z Klasy C. Zrezygnowano ze znanej z poprzednika niemal pionowej szyby czołowej i bardzo długiej maski, na rzecz obłości oraz licznych przetłoczeń. Dzięki temu udało się uzyskać bardzo dobry współczynnik oporu powietrza – 0,31. To obecnie najlepszy wynik w klasie. Widoczny na zdjęciach egzemplarz zaopatrzono w opcjonalny pakiet AMG. Obejmuje nakładki na progi, nieco agresywniej uformowane zderzaki i sportowe zawieszenie (12 985 zł). Do tego dołożono 20-calowe aluminiowe obręcze za 4200 złotych i biały, podstawowy lakier. Za diamentowy metalik trzeba dopłacić blisko 8500 zł.
Niemiecki SUV nieźle wygląda i dobrze się prowadzi, choć nie w każdych warunkach. Na dziurawych nawierzchniach zapewnia umiarkowany komfort. Po wybraniu trybu ekonomicznego lub normalnego, układ kierowniczy jest dość mocno wspomagany, a automatyczna skrzynia z zauważalnym opóźnieniem zmienia przełożenia. Wystarczy jednak przełączyć na ustawienie Sport, aby GLC naostrzył pazury. Wówczas, z układu wydechowego dobiega bardziej basowy pomruk, zmniejsza się siła wspomagania, a 9-stopniowy automat optymalnie dobiera biegi, utrzymując wskazówkę obrotomierza powyżej 2-2,5 tys. obr./min. Na drodze zachowuje się stabilnie, a na równym asfalcie pokazuje pełnię swoich możliwości. Mocny punkt stanowi też wyciszenie kabiny. Przy prędkościach autostradowych wewnątrz panuje błoga cisza.
Wybór jednostek napędowych nie pozostawia większego pola manewru. Dostępny jest jeden diesel występujący w dwóch wariantach mocy i dwa silniki benzynowe. Podstawowy, dwulitrowy ma 211 koni mechanicznych i 350 Nm momentu obrotowego. To wystarczające parametry, aby sprawnie napędzać 1660-kilogramowe auto. Pierwsza setka pojawia się na liczniku już po 7,2 sekundy, a wskazówka prędkościomierza zapędza się do 222 km/h. Wobec tego nie ma sensu dopłacać aż 100 tysięcy do 367-konnego V6. GLC 250 w podstawie otrzymał system 4Matic. Standardowo rozdziela moment na cztery koła w proporcji 45:55 (przód-tył). W zależności od rodzaju podłoża i przyczepności każdej z opon, układ stara się optymalizować trakcję, skutecznie żonglując niutonometrami. Tym samym, poruszając się po lekkim terenie, właściwie niemożliwe jest unieruchomienie pojazdu. Warto przy tym pamiętać, że Mercedes zdecydowanie lepiej czuje się na asfalcie. Z pakietem AMG jego prześwit wynosi skromne 18,1
centymetra. Można jednak dokupić pneumatyczne zawieszenie. Wówczas, maksymalna odległość od nawierzchni wyniesie 22,7 cm. W konfiguracji bardziej off-roadowej, warto wyposażyć SUV-a w 18 lub 19-calowe felgi z oponami o wyższym profilu.
Kierowcy ceniący oszczędne jednostki napędowe nie polubią dwulitrowego, turbodoładowanego silnika. Zarówno w mieście, jak i na autostradzie, niemieckie auto zużywa 12-13 litrów na 100 km. Nieco lepiej jest w spokojnie pokonywanej trasie, gdzie komputer pokładowy wskaże około 9 jednostek. Przy zachowaniu wszelkich zasad eco-drivingu, udało nam się zejść do 7,8 litra na 100 km.
Mercedes przekonuje za to przestronną kabiną. Jest wyraźnie większy od BMW X3 i Audi Q5. Różnicę odczujemy zwłaszcza z tyłu, gdzie nie brakuje centymetrów przed kolanami i nad głowami. Jedyne zastrzeżenia można mieć do środkowego siedziska, które zagwarantuje satysfakcjonujący poziom wygody jedynie na krótkich odcinkach. Fotele pierwszego rzędu dobrze wyprofilowano i zaopatrzono w częściowo elektryczną regulację. Manualnie steruje się tylko odległością od pedałów. Pozycja za kierownicą nie odbiega za bardzo od tej znanej z Klasy C. Tym bardziej, że deskę rozdzielczą niemal w stosunku 1:1 przeniesiono właśnie z tego modelu. Rozmieszczenie przełączników i przypisanie większości z nich jednej funkcji pomaga w szybkiej aklimatyzacji. Spłaszczona u dołu, trójramienna kierownica pewnie leży w dłoniach, a jakość materiałów wykończeniowych nie pozostawia wiele do życzenia. Cieszy też spora liczba
rozmaitej wielkości schowków. W drzwiach bez trudu zmieścimy 1,5-litrową butelkę, a między fotelami portfel i dwa telefony komórkowe.
Jak już przyzwyczaiła nas niemiecka klasa premium, w podstawowej cenie dostaniemy ubogą specyfikację wyposażeniową. Za większość dodatków trzeba dopłacić, a ich lista zdaje się nie mieć końca. Finalna konfiguracja będzie zależeć jedynie od zasobności portfela. Za szklany dach zapłacimy 8000 zł, a za zestaw czujników parkowania ponad 4100 zł. Jeżeli zdecydujemy się na skórzaną tapicerkę z dekoracyjnymi listwami, rachunek wzrośnie o 15 000 zł. W standardzie dostaniemy natomiast funkcjonalny bagażnik z przyciskami do składania asymetrycznego oparcia umieszczonymi w burtach. Jego pojemność wynosi bardzo przyzwoite 550 litrów. Zaopatrzono go w liczne haczyki i siatki zabezpieczające zakupy. W razie potrzeby, kufer można powiększyć do 1600 litrów.
GLC występuje tylko w czterech wariantach silnikowych z automatyczną przekładnią i seryjnym napędem na cztery koła. Podstawowy benzyniak przekonuje kulturą pracy, niezłymi osiągami i nowoczesną, 9-stopniową skrzynią biegów. Jest świetnie wyciszony, nie brak mu elastyczności, ale zużywa sporo paliwa. Bazową specyfikację wyceniono na 179 tys. złotych. Jeśli do tego doliczymy czujniki parkowania, metaliczny lakier nadwozia, aluminiowe koła i kilka elektronicznych gadżetów, cena dość szybko poszybuje ponad 230 tysięcy. Konkurencyjne BMW X3 wyceniono podobnie. Za 184-konną wersję xDrive20i zapłacimy 179 800. Znacznie mniej kosztuje Audi Q5 z 2.0 TFSi pod maską (180 KM) – 158 200 zł. Jest jednak najstarszym samochodem w tym segmencie i projektem wnętrza oraz liczbą dostępnych gadżetów odstaje od pozostałych niemieckich rywali.
Piotr Mokwiński
"Mercedes GLC 250 4Matic" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, benzynowy, turbo" |
Pojemność silnika cm3 | "1991" |
Moc KM / przy obr./min | "211 / 5500" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "350 / 1200-4000" |
Skrzynia biegów | "automatyczna, 9-stopniowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "222" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "7,3" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "8,5 / 6,3 / 7,1" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "12,7 / 8,4 / 10,2" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "550 / 1600" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "4656 / 1890 / 1639" |
Cena wersji podstawowej w zł | "179 134" |
Cena testowanego modelu w zł | "256 750" |
Plusy | null |
Minusy | null |