Kupujemy motocykl: prawie jak w rosyjskiej ruletce
| [
]( http://www.auto-swiat.pl/ ) |
| --- |Zakup używanego jednośladu nie jest łatwą czynnością: wymaga doświadczenia, opanowania, cierpliwości i przede wszystkim pomocy znajomych. Na razie to jednak jedyna alternatywa dla wciąż zbyt drogich, jak na możliwości przeciętnego Polaka, nowych markowych motocykli.
Główny problem z rynkiem wtórnym polega na tym, że choć na pierwszy rzut oka wygląda on już dość okazale, to jednak po bliższym sprawdzeniu kilku ofert okazuje się, że ciężko kupić motocykl budzący zaufanie, zwłaszcza jeśli ktoś poszukuje egzemplarza bezwypadkowego z udokumentowaną historią obsługi. Duże utrudnienie stanowi fakt, że oferty dotyczące konkretnego modelu, z danego rocznika i mieszczącego się w akceptowanym przez kupującego przedziale cenowym na ogół rozrzucone są po całym kraju.
Sprawdzenie ich wymaga nie tylko dużej ilości czasu, ale też wiąże się z wysokimi kosztami. Najlepiej nie interesować się ofertami oddalonymi o ponad 200-300 km od miejsca zamieszkania. Powód? Powszechne zakłamanie sprzedających, którzy nie mają żadnych skrupułów, by przez telefon opowiadać o idealnym stanie technicznym motocykla, podczas gdy na miejscu okazuje się on totalną ruiną. Oczywiście, są też uczciwe osoby, które chcą sprzedać pojazd w naprawdę dobrym stanie, ale trudno je wyłowić z "morza oszustów".
Najlepiej zacząć poszukiwania w okolicy – sprawdzić ofertę komisów, popytać wśród znajomych, udać się na bazar motocyklowy. Nie starajmy się szukać okazji, gdyż zdarzają się rzadko, zwłaszcza na wiosnę, kiedy motocykle cieszą się największym zainteresowaniem. Dobry egzemplarz musi stosunkowo dużo kosztować.
Na oględziny wybranej oferty zawsze warto zabrać z sobą doświadczonego kolegę, który chłodnym okiem oceni stan techniczny pojazdu. Jest to szczególnie ważne w przypadku początkujących, u których emocje związane z kupnem są tak duże, że odwracają uwagę od wszystkich ważnych szczegółów. Jeśli nie znamy motocyklowego wygi, koniecznie skorzystajmy z pomocy serwisu – wydatek 100 czy 200 zł to nic w porównaniu z konsekwencjami kupienia motocykla po poważnym wypadku. Skutki kolizji mogą zagrażać życiu kierowcy.
Polecamy na AutoŚwiat.pl: Czy stać cię na szybką jazdę? Zobacz jak rośnie zużycie paliwa
Licznikowi z widocznym na nim przebiegiem lepiej nie ufać, bo jest on powszechnie zaniżany. Trzeba przyjąć, że w Polsce przeciętny motocyklista pokonuje rocznie od 5 do 10 tys. km, a na Zachodzie (dłuższy sezon) – 10-15 tys. km, i dopasować to do wieku. Błędne jest też myślenie, że 30 tys. km to dla motocyklowego silnika dużo – zadbane pojazdy bez większych problemów pokonują ponad 100 tys. km.
Bardzo ważna jest dokumentacja. Kłopoty mogą wystąpić zwłaszcza w przypadku motocykli sprowadzonych, kupowanych od pośrednika. Warto wcześniej zapoznać się z wymaganymi przez wydział komunikacji dokumentami, aby mieć pewność, że to, co przekazuje sprzedający, wystarczy do rejestracji. Unikajmy podpisywania umów bezpośrednio z właścicielem, którego nigdy nie widzieliśmy, z pominięciem pośrednika – nie będzie on za nic ponosić odpowiedzialności. Dokładnie należy sprawdzać też dokumentacje motocykli zarejestrowanych w Polsce. Zdarzają się np. egzemplarze z przebitymi numerami. W wielu przypadkach pomocna jest wiedza na temat konkretnego modelu. Motocykle są często modernizowane, właściwie co roku zmienia się ich kolorystyka. Znajomość podobnych szczegółów pozwala łatwo uniknąć kupienia "kombinowanego" egzemplarza.
Najwięcej krajowych i zagranicznych ofert sprzedaży jednośladów znajdziemy w internecie, dostępnych jest też kilka pism branżowych z ogłoszeniami. Motocykl możemy również kupić w licznych komisach, na giełdzie lub na często organizowanych bazarach motocyklowych. Jeśli już wybierzemy konkretny model i zainteresuje nas jakaś oferta, warto poznać jak najwięcej szczegółów na jego temat, np. jaki był wzór lakierowania w danym roczniku, różnice między wersją europejską i amerykańską itp. Taka wiedza niejednokrotnie pozwala wykryć oszustwa.
Na oglądanie motocykla zawsze warto zabrać kolegę z dużym doświadczeniem. Zanim przejdziemy do oceny stanu technicznego, trzeba sprawdzić dokumentację – zgodność z numerami na ramie, kompletność. Jeśli cokolwiek wydaje się nie w porządku, lepiej poszukać innej, pewniejszej oferty. Jeśli dokumentacja nie wzbudza wątpliwości, można zacząć ocenę stanu technicznego. Najlepiej nie sugerować się przebiegiem, chyba że jest rzetelnie udokumentowany.
Polecamy na AutoŚwiat.pl: Czy stać cię na szybką jazdę? Zobacz jak rośnie zużycie paliwa
Warto zwracać uwagę na szczegóły i porównywać to ze słowami sprzedawcy, np. jeśli łańcuch jest już do końca naciągnięty, nie wierzcie w przebieg 6 tys. km. Najważniejszy jest stan silnika – osoba, która wie, jak powinien pracować w idealnym stanie, z łatwością wychwyci nieprawidłowości. Ważny jest m.in. stan uszczelek. O znacznym przebiegu przypomina też duże zużycie tarcz hamulcowych. Można je co prawda wymienić, ale kombinatorom zazwyczaj szkoda na to pieniędzy. Na oponach znajduje się data ich produkcji, można więc skonfrontować ich zużycie z przedstawianą przez sprzedającego historią eksploatacji oglądanego motocykla.
Śladów „ślizgu” trzeba szukać m.in. na kierownicy, podnóżkach, tłumiku, deklach silnika (jeśli nie było gmoli) – niektóre elementy są za drogie, by je wymieniać. Bardzo szczegółowo należy obejrzeć przednie zawieszenie i ramę. To one najbardziej cierpią w większości kolizji, a ich nawet mała deformacja zagraża życiu kierującego. O przygodach świadczą nieoryginalnie polakierowane owiewki. Warto wiedzieć, gdzie powinny znajdować się fabryczne naklejki i czy mają być polakierowane, czy nie.
Nawet jeśli wszystko wygląda w porządku nie można rezygnować z jazdy próbnej. Pozwala ona wykryć wiele niewidocznych defektów – nawet tak poważnych, jak skrzywienie ramy. Poza tym, jeśli jest to możliwe, zawsze warto przed zakupem sprawdzić pojazd w serwisie motocyklowym. Przy podpisywaniu umowy dla własnego dobra należy wpisać rzeczywistą wartość transakcji (a nie zaniżoną) i dopisać jak najwięcej szczegółów dotyczących stanu technicznego, w jakim jest nabywany pojazd – pomoże to w ewentualnych sporach przed sądem.
Wiosna nie jest najlepszą porą roku do kupowania używanego motocykla – ceny są wyższe niż np. na jesieni, oferta jest już nieco przebrana, a atmosfera pośpiechu nie sprzyja dokonywaniu właściwych wyborów. Przede wszystkim trzeba pamiętać o zdrowym rozsądku, unikać poszukiwania okazji, a także zwracać uwagę na szczegóły – sprawdzać dokładnie dokumentację. Lepiej zapłacić więcej i mieć pewność, że motocykl jest bezpieczny.
Polecamy na AutoŚwiat.pl: Czy stać cię na szybką jazdę? Zobacz jak rośnie zużycie paliwa
sj/mw/mw