Bezpieczna jazda z zawiązanymi oczyma? Wszyscy wiemy, że to zupełnie niemożliwe. Okazuje się jednak, że Polacy na co dzień jeżdżą w niewiele lepszych warunkach. Zaledwie jeden procent skontrolowanych samochodów ma prawidłowo ustawione i działające oświetlenie, a co dziesiąty w ogóle nie powinien być dopuszczony do ruchu.
Wyniki badań przeprowadzonych przez Instytut Transportu Samochodowego wskazują, że prawidłowe ustawienie reflektorów ma kilka procent pojazdów. Ten stan ma wpływ na zagrożenie na drogach po zapadnięciu zmroku, gdyż wtedy dochodzi do kilkakrotnie większej liczby wypadków w przeliczeniu na jeden pojazd w ruchu niż za dnia. Wypadki te są też znacznie poważniejsze w skutkach. Co prawda większość współczesnych samochodów oferuje dobre oświetlenie za niewygórowaną cenę, jednak trzeba o nie zadbać oraz dostosować technikę jazdy do możliwości świateł. Dla bezpieczeństwa ważny jest stan wszystkich trzech elementów oświetlenia: żarówek, lamp oraz ustawienia świateł.
Aby obiektywnie ocenić jakość oświetlenia pojazdów osobowych w połowie listopada 2013 r. Instytut Transportu Samochodowego wykonał na terenie Warszawy wyrywkowe badania reflektorów samochodów osobowych znajdujących się w ruchu. Badania przeprowadzono za pomocą komputerowego urządzenia diagnostycznego, które oprócz precyzyjnego pomiaru ustawienia świateł umożliwia analizę i ocenę całej wiązki świetlnej wysyłanej przez reflektor. Wyniki tych badań pokazały, że przeważająca większość badanych samochodów miała źle ustawione światła. Ponadto jakość wiązki świetlnej była nieodpowiednia - zbyt blisko oświetlała drogę lub oślepiała innych użytkowników dróg.
Wstępne dane wskazują, że dokładnie ustawionych było zaledwie 8 proc. lamp w przebadanych pojazdach, a tylko w jednym procencie pojazdów były prawidłowo ustawione obydwa światła. Ponad 10 proc. przebadanych świateł miała na tyle złą jakość, że nie powinny być w ogóle używane w pojazdach. Jak to więc możliwe, że samochody z takim oświetleniem zostały dopuszczone do ruchu? Co prawda podczas kontroli okresowej światła często są ustawiane, to precyzja tej regulacji budzi wiele wątpliwości. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że kilka lat temu zniesiono obowiązek certyfikacji przyrządów do ustawiania świateł. Poza tym do spełnienia minimalnych wymagań homologacyjnych wystarczy oświetlenie drogi na odległość ok. 20 m. Nowoczesne, dobrze wykonane światła mijania potrafią oświetlić drogę na odległość nawet ponad 150 m, ale
pod warunkiem precyzyjnego ustawienia i odpowiedniego poziomowania przy zmianie obciążenia pojazdu.
Badania ITS-u pokazały również, że Polacy nie korzystają z ręcznego korektora pochylenia świateł. Urządzenie to jest obowiązkowym wyposażeniem w większości samochodów osobowych, ale kierowcy zdają się nie rozumieć potrzeby ich używania. Jeśli na kanapie jadą pasażerowie, strumień światła pada wyżej niż powinien i oślepia kierowców jadących z naprzeciwka.
Zdaniem specjalistów ITS-u sporym problemem są również niektórzy właściciele samochodów wyposażonych w „ksenony”. Gdy palnik lub reflektor ulegnie awarii, niektórzy z nich decydują się na niespełniające wymogów homologacyjnych zamienniki, a są one łatwo dostępne. Problem ten prawdopodobnie ulegnie nasileniu ze względu na dopuszczenie do stosowania reflektorów z lampą wyładowczą 25W/2000 lm, w przypadku których nie ma konieczności stosowania mechanizmu automatycznego poziomowania i urządzenia czyszczącego reflektory.
Polacy nie wiedzą, jak prawidłowo posługiwać się światłami i nie dbają o ich stan, gdyż wiąże się to z koniecznością poniesienia pewnych kosztów. Zaniechania w tym względzie mogą jednak zemścić się w tragiczny sposób. Fatalne oświetlenie to również większe prawdopodobieństwo spowodowania wypadku.
Pełne wyniki badań przeprowadzonych przez ITS można znaleźć na stronie internetowej www.swiatla.its.waw.pl.
Źródło: ITS
tb, moto.wp.pl