Trwa ładowanie...

Szare fotoradary też robią zdjęcia

Szare fotoradary też robią zdjęciaŹródło: PAP/Wojciech Pacewicz
d167dyo
d167dyo

Przy drogach coraz częściej widuje się fotoradary oznakowane żółtym kolorem, ale w dalszym ciągu można spotkać także ich szare odpowiedniki. Wśród kierowców panuje przekonanie, że są w zasadzie nieszkodliwe dla ich portfeli, bo w świetle prawa nie mogą już robić zdjęć. To przekonanie ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Słabo widoczne po zmroku szare fotoradary w dalszym ciągu stoją przy drogach. Nowy stan rzeczy wprowadzi rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 22 czerwca 2011 r. zmieniające warunki techniczne dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i zasady ich umieszczania na drogach. Zgodnie z nim wszystkie fotoradary stacjonarne mają być koloru żółtego. Rozporządzenie dotyczy nie tylko tych urządzeń, które dopiero zostaną postawione ale także tych, które już działają przy drogach.

Zmotoryzowani często są świadomi tego, że wszystkie fotoradary muszą być koloru żółtego ale zapominają, że obowiązuje okres przejściowy zanim przepisy wejdą w życie. Wielu jest przekonanych, że szare "puszki" czekają jedynie na demontaż lub oklejenie żółtą folią, jednak na podstawie zdjęć z takich urządzeń nadal mogą być wystawiane mandaty. GITD ma 36 miesięcy od momentu wejścia rozporządzenia w życie na to, by usunąć szare fotoradary lub okleić je jaskrawożółtą folią. W praktyce oznacza to, że do końca czerwca 2014 r. szare urządzenia nadal mogą funkcjonować. Inspektorzy deklarują, że w pierwszej kolejności oznakowaniu podlegać będą te obudowy, które według przeprowadzonej analizy znajdują się w miejscach szczególnie niebezpiecznych - tam, gdzie dochodzi do dużej liczby wypadków drogowych spowodowanych nadmierną prędkością.

Bagatelizowanie szarych fotoradarów może skończyć się nieciekawie dla portfela kierowcy. Kary za przekroczenie prędkości oscylują w granicach od 50 do 500 zł. Co prawda z powodu szarych barw fotoradary są słabo widoczne z daleka, ale i tak kierowcy są o nich uprzedzani znakiem D-51.

(fot. PAP/Paweł Kupicki)
Źródło: (fot. PAP/Paweł Kupicki)

W przypadku, gdy urządzenie sfotografuje kierowcę to na adres właściciela wysyłane jest pismo zawierające informacje o okolicznościach niedostosowania się do ograniczenia prędkości, wysokości mandatu, liczbie punktów karnych oraz o fotoradarze, który zarejestrował wykroczenie.

d167dyo

Do pisma dołączany jest formularz, na którym należy wypełnić jedno z trzech oświadczeń. Jedno wypełniane jest przez osobę, która kierowała pojazdem w danym momencie i przyznaje się do winy, przez co w efekcie przyjmuje mandat odraz punkty karne. W formularzu podaje swoje dane osobowe, wysyła go na wskazany adres, a po kilku dniach otrzymuje mandat do zapłacenia. Drugie wypełnia właściciel pojazdu, który nie prowadził auta w momencie popełnienia wykroczenia. W formularzu wpisuje on dane osoby, która w owym czasie siedziała za kierownicą lub której powierzył on pojazd. Trzecie natomiast wypełniane jest przez właściciela auta, jeśli nie wskazuje on osoby, która kierowała pojazdem w chwili popełnienia wykroczenia. Wówczas może przyjąć mandat za niewskazanie jej (w wysokości do 500 zł, bez punktów karnych) albo odmówić jego przyjęcia, przy czym w tym drugim przypadku sprawa trafi do sądu.

Kierowca nie otrzymuje zdjęcia, ponieważ stanowi ono część materiału dowodowego i GITD nie ma obowiązku wysyłania go. W przypadku, gdy kierowca będzie chciał zobaczyć zdjęcie, musi stawić się osobiście w siedzibie GITD w Warszawie. Jeżeli twarz kierującego nie będzie wyraźna, nie będzie stanowiło to podstaw do uniknięcia kary - istotne jest, by na zdjęciu został uwieczniony czytelny numer rejestracyjny.

Źródło: Yanosik

ll/sj, moto.wp.pl

d167dyo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d167dyo
Więcej tematów