Jak działa Toyota Mirai? Jeździmy samochodem na wodór
Toyota Mirai to pierwsze seryjnie produkowane auto, które nie wytwarza żadnych szkodliwych substancji. Do zasilania potrzebuje wodoru, a z rury wydechowej wydobywa się woda. Sprawdzamy, jak technologia działa w praktyce
Pod maską nie ma tradycyjnego silnika spalinowego. Jest za to silnik elektryczny i sterownik mocy. Odpowiedzialny jest on za zasilanie silnika elektrycznego energią wytwarzaną z ogniwa paliwowego i zasilanie akumulatorów oraz ich ładowanie prądem, odzyskiwanym podczas hamowania. Brzmi skomplikowanie? A to dopiero początek, bo prawdziwa elektrownia w Toyocie Mirai schowana jest pod podłogą. To tam umieszczono ogniwa paliwowe, które z wodoru i powietrza wytwarzają prąd.
Wodór zmagazynowany jest w dwóch zbiornikach (oba również pod podłogą). Łącznie mieszczą ok. 5 kg tego paliwa. Tankowany pod bardzo wysokim ciśnieniem (700 barów) zapewnia zasięg ok 600 km. To porównywalna odległość jak w przypadku tankowania konwencjonalnych paliw. Skoro auto nie potrafi jeździć w nieskończoność ani nie gwarantuje oszczędności, to dlaczego wodorowa Toyota wzbudza tyle emocji? Przede wszystkim dlatego, że udało się opracować technologię tankowania wodoru. A jak wspomnieliśmy, płynie on wężem ze stacji do zbiorników pod ciśnieniem 700 barów. 1 bar to ok 1000 hPa, czyli ciśnienie, jakie panuje w powietrzu, którym oddychamy. Mimo olbrzymiego ciśnienia tankowanie trwa tyle, ile zatankowanie benzyny „do pełna”. Wystarczy podpiąć pistolet do zbiornika i gotowe.
Za szczelność połączenia dba technologia podczerwieni, która nie pozwoli uruchomić całego procesu, jeśli coś jest nie tak. Trochę to przypomina tankowanie gazu LPG, z tą różnicą, że nadmiar paliwa nie ulatnia się po odłączeniu pistoletu. Poza tym dużym wyzwaniem było zmagazynowanie wodoru. Butle muszą nie tylko poradzić sobie z dużym ciśnieniem, ale także pozostać szczelne w razie wypadku. W testach brano nawet pod uwagę strzał z broni palnej w kompozytowy zbiornik.
Poza nietypowym źródłem energii, Mirai przypomina tradycyjne samochody. Z jednym wyjątkiem - podczas jazdy jest bezszelestny. Przy dynamicznej jeździe przeszkadzać może jedynie masa auta. 1800 kg to sporo, ale pamiętać należy, że pod podłogą samochodu upakowano naprawdę dużo technologii.
Wodorowa Toyota Mirai sprzedawana jest w Japonii, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Danii. W tym roku trafi także do Norwegii, Szwecji i Holandii. Do 2020 roku koncern planuje zwiększyć produkcję tych aut do 30 tys. egzemplarzy rocznie. Nie ma planów, by auto sprzedawane było w Polsce. Nawet gdyby znaleźli się klienci skłonni wydać za nie około 300 tys. zł i tak nie mieliby go gdzie tankować. Na technologię przyszłości musimy więc jeszcze trochę poczekać.
Juliusz Szalek