O australijskiej motoryzacji mało kto słyszał. Odległy kontynent może się jednak poszczycić marką Holden, która poza praktycznymi samochodami od czasu do czasu zaskakuje wyjątkowym pojazdem. Jednym z najbardziej ekscytujących pojazdów jest z pewnością wóz o tajemniczej nazwie EFIJY.
Stylistycznie samochód nawiązuje do Holdena FJ z lat ’50 ubiegłego wieku. Klasyczny wóz dysponował silnikiem o znacznym potencjale i był chętnie wybierany jako podstawa do przygotowania bolidu umożliwiającego rywalizację w wyścigach na ćwierć mili.
Współczesny samochód nie będzie potrzebował jakichkolwiek modyfikacji, by szokować osiągami. Większość podzespołów mechanicznych zaadaptowano z legendy amerykańskich szos, czyli Chevroleta Corvette. W ocenie konstruktorów jednostka V8 LS2 nie zapewniała dostatecznej mocy. Lśniący chromem silnik został zestawiony z kompresorem, który podniósł moc do 645 KM, a moment obrotowy to niebagatelne 775 Nm. Na każdym z biegów auto dysponuje więc potężnym nadmiarem energii i bez najmniejszych problemów pokaże innym użytkownikom dróg kto jest najszybszy...
Wóz imponuje nie tylko osiągami. Maska o długości pokładu lotniskowca, pękate błotniki oraz dach płynnie przechodzący w pokrywę bagażnika sprawiają, że Holden w kolorze "Soprano Purple" będzie nieustannie w centrum uwagi. Niestety karoseria o długości 5,2 metra oraz niewielkie okna utrudniają manewry na parkingach oraz w zatłoczonym mieście. Któż by się jednak tym przejmował, mogąc prowadzić wóz wyglądający niczym relikt przeszłości?! Jedynie oświetlenie wykonane w technice diód LED oraz potężne felgi zdradzają, że samochód powstał w XXI wieku. Niewielki prześwit sprawił, że 20-calowe koła przedniej osi szczelnie wypełniły błotniki. Kształt tylnych błotników oraz średnica felgi większa o dwa cale sprawiła, że spora część koła jest skryta w nadkolu.
Kabina pasażerska została zaprojektowana z niemniejszym polotem. Całość wyłożono beżową skórą, z którą doskonale kontrastują niklowane wstawki. Projektanci dołożyli starań, by kierowca poczuł się jak w starym samochodzie, więc na próżno szukać przesadnej ilości przycisków, przełączników i elektronicznych udogodnień. Jedynym fajerwerkiem jest wysuwany z deski rozdzielczej wyświetlacz, który nawiązuje stylistyką do telewizorów sprzed lat...
Z pewnością wiele osób zaczęło się zastanawiać, ile gotówki trzeba przygotować na dzieło sztuki stojące na czterech kołach... Niestety, nie mamy dobrych wieści. Auto powstało w jednym egzemplarzu jako pokaz możliwości firmy Holden. Nic nie zapowiada, że trafi do seryjnej produkcji...
Łukasz Szewczyk